grafika z logotypem Biuletynu Miejskiego

Biuletyn Miejski

Problematyczna biogazownia

Nowa biogazownia za ponad 60 mln zł, już stoi, ale żeby ja używać potrzebne są odpady nie tylko zielone, ale też tzw. odpad kuchenny, a tego GOAP nie zbiera osobno. To sprawia, że użytkowanie biogazowni może być nieopłacalne. Co chce z tym zrobić ZZO?

Biogazownia na składowisku odpadów w Suchym Lesie (fot. J. Gładysiak) - grafika artykułu
Biogazownia na składowisku odpadów w Suchym Lesie (fot. J. Gładysiak)

Na składowisku odpadów w Suchym Lesie stoi już wybudowana za 64 mln zł biogazownia do przetwarzania odpadów organicznych, jej budowę sfinansowano ze środków miejskich, unijnych oraz kredytów. Do tej pory Zakład Zagospodarowania Odpadów przetwarzał wyłącznie odpady zielone na tradycyjnej kompostowni pryzmowej. Poprzednie władze miasta i ZZO zdecydowały jednak, że zastąpią ją nowoczesną technologią przetwarzania odpadów biodegradowalnych. Tę technologię ma zapewnić wybudowana biogazownia, która w rezultacie przeróbki odpadów, ma też produkować energię dzięki gazowi powstającemu w efekcie przetwarzania bioodpadów. Z dostarczeniem odpadów jest jednak problem. O tym poinformowali radnych 3 czerwca na posiedzeniu Komisji Gospodarki Komunalnej i Polityki Mieszkaniowej szefowie ZZO.

Biogazownia może przerabiać 30 tys. odpadów  rocznie, jednak problem polega na tym, że GOAP nie uwzględnił w przetargu na wywóz odpadów odbioru tzw. odpadów kuchenny, czyli wszystkich odpadów organicznych z domu. Takie odpady są bowiem bardzo metanogenne i umożliwiają produkcję energii. Ten przetarg obowiązuje do końca 2017 roku i właściwie nie da się tego zmienić. Odbierany jest tylko odpad zielony czyli w praktyce jest to w większości trawa po skoszonych trawnikach, a to za mało do opłacalnego użytkowania biogazowni. W efekcie cena za odpad zielony jaką trzeba będzie płacić za jego składowanie wzrośnie ze 130 zł za tonę do aż 300 zł netto za tonę. Same koszty użytkowania biogazowni będą zaś wynosić ć 700 tys. zł., do tej pory były wielokrotnie niższe, bo dotyczyły tylko usypywania pryzmy kompostowej.

Aby załagodzić tej sytuacji ZZO chce ruszyć z pilotażowym odbiorem odpadów biodegradowalnych. Zakład chce kupić 12 tys. pojemników by mieszkańcy mogli do nich wrzucać do nich biodegradowalne odpady kuchenne (co ważne: bez mięsa i tłuszczy). Te działania mogą ruszyć od nowego roku w kilku dzielnicach. Będą to prawdopodobnie robiły dwie firmy wywożące odpady czyli FB Serwis i Remondis. Władze ZZO chcą też odbierać takie odpady  od miejskich jednostek oświatowych. Obecnie takie odpady są wywożone przez firmy do innego rejonu niż Poznań, bo GOAP ich nie odbiera.

Nie ma na szczęście zagrożenia zwrotu funduszy, które udało się pozyskać na budowę biogazowni, a nowy przetarg GOAP- u od 2018 będzie uwzględniał odbiór odpadów biodegradowalnych, jednak to nie koniec możliwych kłopotów.  Obecnie trwają bowiem na szczeblu ministerialnym prace nad Krajowy Programem Gospodarki Odpadami. Wstępny projekt przewiduje, że coraz więcej odpadów będzie trzeba poddawać recyklingowi, a co raz mniej odpadów zmieszanych będzie można spalać. Jeśli by takie rozwiązania weszły w życie to będzie to stanowić poważny kłopot dla budowanej spalarni, bo Poznań jest związani z tą inwestycją na 25 lat umową z prywatnym inwestorem i operatorem spalarni. Umowa ta przewiduje, że miasto dostarczy do instalacji w Karolinie określony strumień odpadów.

(jg)