grafika z logotypem Biuletynu Miejskiego

Biuletyn Miejski

Kreatorzy przestrzeni

Rozmowa z Andrzejem Kurzawskim i Wojciechem Kolesińskim, laureatami Nagrody Honorowej Poznańskiego Oddziału SARP. Rozmowa została przeprowadzona przez Annę Żuchowską i Zuzannę Wysoczańską, studentki II roku na Wydziale Architektury Politechniki Poznańskiej, z Koła Naukowego Historii Architektury i Urbanistyki działającego pod kierunkiem arch. Grażyny Kodym-Kozaczko

SARP Poznań - grafika artykułu
SARP Poznań

Jaki jest sens i cel działalności w Stowarzyszeniu Architektów Polskich skoro jako organizacja zawodowa funkcjonuje Izba Architektów?

Andrzej Kurzawski: Organizacja SARP, która ma swoją ponad stuletnią historię, działała i towarzyszyła architektom w różnych czasach. Zmieniała się tak, jak zmieniały się czasy. Obecnie SARP nie jest jedyną organizacją zrzeszającą architektów, funkcjonuje również Izba Architektów, która jest samorządem zawodowym. Siła SARP-u tkwi w ludziach. W Poznańskim Oddziale SARPu prowadzimy działalność na pograniczu zawodu, akcji społecznych, obywatelskich i artystycznych. Natomiast Izba zajmuje się samym wykonywaniem zawodu, uprawianiem go, jego obroną i przepisami. Ten podział wydaje się logiczny.

Wojciech Kolesiński: Działanie Stowarzyszenia Architektów Polskich obejmuje zupełnie inny obszar niż Izba Architektów. Głównym celem Stowarzyszenia jest szeroka promocja architektury, kształtowanie ogólnej świadomości społecznej związanej z architekturą, SARP jest nie tylko ośrodkiem opiniotwórczym wspomagającym różne decyzje Samorządowe, ale również ośrodkiem edukacji architektonicznej, którą realizuje poprzez organizowane wykłady, wystawy, warsztaty, konferencje, liczne publikacje w czasopismach, W ten sposób kształtuje opinię publiczną na temat "dobrej architektury".

Dlaczego młodzi architekci powinni działać w SARP-ie. Czy zawód architekta to wyłącznie sposób zarobkowania, czy zawiera w sobie również inne role społeczne?

A.K.: Uważam, że działalność w SARP-ie należy do ciekawych, można tu spotkać wszystkie pokolenia kolegów po fachu. Najpierw tych starszych słucha się ,potem poznaje a po upływie jakiegoś czasu - dyskutuje. Integracja i dyskusja w naszym zawodzie są niezbędne.. Myślę, że młodzi architekci, studenci mogą doskonale się wpisać w naszą działalność, bo SARP jest otwartą i demokratyczną organizacją.

W.K.: Wielopokoleniowość w naszym stowarzyszeniu jest oczywiście wartością. To forum wymiany myśli i poglądów. Zawodu architekta nie można ograniczyć  tylko do sposobu zarabiania pieniędzy. Wytwór jego pracy oceniany jest bowiem w wielu aspektach społecznych, ekonomicznych, estetycznych, a czas trwania budynków obliguje architekta do bezwzględnej uczciwości zawodowej, inna architektura nie wytrzyma "próby czasu".

Pytanie do Andrzeja Kurzawskiego. Był Pan Architektem Miasta...

A.K.: Stało się to wówczas, gdy zmienił się ustrój w Polsce.  Był rok 1990 i po raz pierwszy wybrano władze z powszechnego, demokratycznego wyboru. Prezydentem Poznania został Wojciech Szczęsny Kaczmarek, postać bardzo znacząca. Zreorganizował on samorząd, następnie ogłoszono konkurs na stanowisko Architekta Miasta. Wziąłem w nim udział i w 1991 roku zostałem Architektem Miasta oraz Dyrektorem Wydziału Architektury i Urbanistyki Urzędu Miasta. Wytrzymałem 4 lata. Byliśmy w trakcie zmian bardzo wielu ważnych przepisów: prawo budowlane, przepisy wykonawcze. Samorządy zaczęły inaczej funkcjonować, przede wszystkim pojawiła się Rada Miasta z radnymi, ludźmi "z różnych opcji", co prowadziło do burzliwych dyskusji, pytań.

Jak wspomina Pracę na tym stanowisku?

A.K.: To były ciekawe czasy. Wydział z jednej strony zajmował się wydawaniem decyzji o warunkach zabudowy, z drugiej zaś pełnił rolę dzisiejszego Nadzoru Budowlanego. Obowiązki były więc bardzo szerokie. Brakowało pracowników, ale przede wszystkim przepisów, żeby okiełznać to wszystko co wówczas pojawiło się w przestrzeni miasta, małe budki, kioski, stragany , stoliki i łóżka wzdłuż ulicy św. Marcina, to wszystko wyrastało jak grzyby po deszczu. Ale patrząc wstecz, stwierdzam, że to było autentyczne życie miasta. Życie między budynkami. Dzisiaj idąc ulicą św. Marcina nie natrafia się na nic z tamtych czasów, sklepy pozamykane, ludzie schowani w domach... Oprócz takiej działalności, próbowaliśmy robić także "duże konkursy". Był konkurs na zagospodarowanie Placu Wolności, obecny kształt, jest w pewnym stopniu wynikiem konkursu, np. Aleje Marcinkowskiego, które udało się zrealizować też w pewnym tylko zakresie: na odcinku powiedzmy od ul. Podgórnej do Muzeum Narodowego. W ramach innego konkursu próbowaliśmy okiełznać Rynek Łazarski, konkurs sam w sobie był ciekawy, ale wyszło z tego coś koszmarnego. Bardzo walczyłem o stanowisko Plastyka Miejskiego. Dziś idea kontrolowania estetyki miasta powróciła choć nie z taką siłą. Ówczesny plastyk był dość wysoko usytuowany w hierarchii administracyjnej, ponieważ pełnił rolę zastępcy dyrektora Wydziału Architektury i Urbanistyki Urzędu Miasta. Włodzimierz Figan, bardzo się napracował na tym stanowisku, próbując okiełznać m. in. reklamy. Napisał także Kodeks Reklamy, który miał ustalić dopuszczalną ich wielkość, lokalizacje. Niestety Rada Miasta go nie uchwaliła. Dla niektórych radnych uregulowanie problemu było niewygodne. Ów kodeks może nie doskonały, ale był zdecydowanie pionierskim opracowaniem w skali Polski.

Co było sukcesem, a co porażką?

A.K.: Powstawał ostatni plan ogólny miasta. Wbrew nazwie nie był tak ogólny jak obecne Studium [uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego]. To była ogromna robota, wykonywana przez reaktywowaną Miejską Pracownię Urbanistyczną pod kierunkiem Tadeusza Gałeckiego, w którą jako Architekt Miasta także się angażowałem. Co ważne przed końcem 1994 roku udało się projekt uchwalić! Był to ostatni plan, który dotyczył całego miasta, był jego wizją całościową, opracowany nowatorskimi wówczas metodami (konsultacje zagranicznych ekspertów, konsultacje społeczne). Dzisiaj tego brakuje. Studium jest na takim poziomie ogólności, że trudno jest wczytać się w myśl urbanistyczną, która daje się przełożyć na realną przestrzeń miasta.

Zapadł mi także w pamięć konkurs na Wolne Tory. Wygrali go prof. Jerzy Buszkiewicz i Eugeniusz Skrzypczak. Była to świetna praca, niestety nikt nie był zainteresowany, żeby ją przełożyć na plan urbanistyczny i realizację i wszystko tak naprawdę trafiło do kosza. Następnie realizowaliśmy konkurs na przebudowę dworca. W pewnym momencie nastąpiła blokada. Było to wynikiem m.in. reorganizacji kierownictwa PKP.

Ostatecznie powstał chyba najgorszy dworzec w Polsce. Afunkcjonalny, ignorujący potrzeby podróżnych a zwłaszcza osób starszych, niepełnosprawnych, matek z małymi dziećmi. Na temat formy nie wypowiadam się. Na szczęście ostatnio powiało optymizmem. Zmieniło się nastawienie  władz PKP przy jednoczesnym stałym zainteresowaniu samorządu i administracji państwowej.

Jak postrzegacie funkcję "architekta miasta"? Czy to tylko urzędnik czy kreator koncepcji rozwojowych, modernizacyjnych?

A.K.: Chciałoby się aby był jednym i drugim. Josepha Stübbena nie znałem ale Władysław Czarnecki i Jerzy Buszkiewicz to były wybitne osobowości, choć nieporównywalne, które potrafiły obie te funkcje godzić ze sobą. Każdy z nich pozostawił po sobie trwały ślad w mieście. To bardzo złożona sprawa, bo przede wszystkim trzeba być wybitną osobowością, zdobyć zaufanie decydentów, trafić na "swój" czas jeśli chodzi o możliwości finansowe miasta i  mieć poza tym dużo zdrowia i szczęścia. Obecna sytuacja prawna prawie całą władzę scedowała na samorząd lokalny a ten nie zawsze ma wiedzę, czas i zainteresowanie sprawami wizji miasta, które są projektami długofalowymi, kosztownymi i zupełnie nie "pasują" do kadencyjności wybieranych władz. Ostatnio coś w naszym mieście jakby drgnęło. Sporo rozmawia się o strategii, polityce transportowej, środowisku, zieleni, powietrzu, o dworcu.....

Jakie kierunki działań w przestrzeni Poznania są najważniejsze?

A.K.: Obawiam się ,że ramy naszej rozmowy będą przekroczone, więc tematy lub problemy wymienię hasłowo - ożywienie Centrum, rzeka Warta, ratowanie Klinów Zieleni, transport publiczny w tym przedłużenie PST na północ i na południe, zagospodarowanie terenów po K.S. Olimpia, konieczność opracowania planu rozwoju i zagospodarowania dla aglomeracji poznańskiej. Poznań rozlewa się na sąsiednie gminy, a one stanowią swoje prawo w postaci planów, przynajmniej infrastruktura, środowisko, transport muszą być planowane wspólnie. Wystarczy?

Dziękujemy za rozmowę.

  • 10 maja br. w siedzibie Poznańskiego Oddziału SARP odbyło się uroczyste wręczenie Nagrody Honorowej Poznańskiego Oddziału Stowarzyszenia Architektów Polskich architektom Andrzejowi Kurzawskiemu i Wojciechowi Kolesińskiemu. Ich działalność zawodowa obejmuje twórczość projektową we wszystkich dziedzinach projektowania architektonicznego i urbanistyki, pracę dydaktyczną na Wydziałach Architektury i Wzornictwa Uniwersytetu Artystycznego oraz Wydziału Architektury Politechniki Poznańskiej działalność społeczną na rzecz środowiska architektów oraz miasta, przede wszystkim w ramach Stowarzyszenia Architektów Polskich. Od 1994 roku Andrzej Kurzawski i Wojciech Kolesiński tworzą pracownie PPWK Architekci, w której partnerem jest Mariusz Gramowski. Najważniejszymi realizacjami zespołu są modernizacja hoteli Mercure i Novotel Centrum Poznań, gmachy Prokuratur Poznańskich oraz  Sądu Okręgowego, zadaszenie Palatium Mieszka I i zespół wejściowy do Muzeum Pierwszych Piastów na Lednicy, Archiwum Państwowe w Bielsku-Białej, Pawilon Dydaktyczny UAP w Skokach. Biuro projektowe w ostatniej dekadzie zdobyło ponad 20 nagród i wyróżnień w konkursach architektonicznych.
Zobacz także: