grafika z logotypem Biuletynu Miejskiego

Biuletyn Miejski

Sąd nad Umultowską

W Poznaniu zebrał się pierwszy w Polsce Sąd Obywatelski. Piętnastu ławników wypowiedziało się w sprawie przyszłości ulicy Umultowskiej.

Posiedzenie Sądu Obywatelskiego - grafika artykułu
Posiedzenie Sądu Obywatelskiego

Chodzi o odcinek między ulicami Pollaka i Huby Moraskie. Teraz jest to nieutwardzona droga. Część mieszkańców chce zbudowania jezdni łączącej Umultowską z Dzięgielową. Popierają ich władze Uniwersytetu im. A. Mickiewicza, które w tym rejonie zbudowały kampus. Druga grupa mieszkańców woli ścieżkę dla pieszych i rowerzystów, bo obawia się nadmiernego ruchu. Po ich stronie są ekolodzy broniący terenów przyrodniczych. Opinii nie wydała Rada Osiedla Umultowo, która podzieliła się dokładnie pół na pół.

Tymczasem Miejska Pracownia Urbanistyczna przygotowuje miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego tego fragmentu miasta i musi przyjąć jakieś rozwiązanie. Urzędnicy miejscy, wzorując się na doświadczeniach z Francji, postanowili oddać sprawę pod sąd obywatelski, aby wskazał na jeden z dwóch wariantów.

Członków sądu wyłoniła firma, która dla Urzędu Miasta przygotowuje konsultacje społeczne. Podstawowy warunek był taki, że osoby zasiadające w sądzie nie mogą być mieszkańcami Umultowa, ani mieć innych interesów na tym terenie. To dlatego, żeby ich ocena była bezstronna. Poza tym skład sądu odzwierciedlał przekrój społeczny Poznania pod względem płci, wieku i wykształcenia.

Rozprawa odbyła się 13 grudnia w sali sesyjnej Urzędu Miasta. W spotkaniu wzięli udział przedstawiciele wszystkich zainteresowanych stron. Ławnicy wysłuchali argumentów za jednym i drugim wariantem. Zwolenników zamknięcia ulicy reprezentował Marcin Michalski, który przedstawił wyniki ankiety przeprowadzonej wśród 600 mieszkańców tego terenu. Tylko 13 z nich opowiedziało się za ruchem samochodowym. - Spaliny, hałas i wibracje to zagrożeniem dla mieszkańców i przyrody - argumentował. Z ulica sąsiaduje m.in. Staw Umultowskie, gdzie żyją kaczki i łabędzie. Zdaniem M. Michalskiego do ruchu tranzytowego przez Umultowo i Morasko trzeba wykorzystywać nowo wybudowaną ul. Dzięgielową.

- Pan mówi o 600 ankietowanych, a ja występuję w imieniu 20 tysięcy pracowników Uniwersytetu i studentów - odpowiadał na ten argument kanclerz UAM Stanisław Wachowiak.

Hanna Derdowska-Zimpel przemawiająca w imieniu mieszkańców opowiadających się za przejezdnoścą Umultowskiej, podkreślała, że nie ma to być ulica przelotowa, ale dojazdowa o niewielkiej szerokości. Powinny na niej powstać spowalniacze i miejsca postojowe.

- Przybywa mieszkańców i samochodów, tego problemu nie rozwiążemy zamykając ulicę - dodał Olaf Basiński, przewodniczący Stowarzyszenia Miłośników Umultowa.

Prezydent Ryszard Grobelny jeszcze przed rozpoczęciem rozprawy zaapelował do ławników, aby podejmując decyzję oddzielili emocje od twardych argumentów i chyba wiedział co mówi. Emocje wśród mieszkańców przysłuchujących się spotkaniu były bardzo silne, a chwilami przerywali nawet merytoryczną dyskusję. - Kaczki ważniejsze od ludzi. - Pogotowie nie może dojechać. - Helikopter sobie kupimy. To tylko niektóre głosy padające z Sali, jak widać w większości zwolenników opcji "samochodowej".

Ławnicy tymczasem po zakończeniu wystąpień oficjalnych, spokojnie dopytywali reprezentantów obu stron i urzędników miejskich. Następnie udali się na zamkniętą naradę. Po godzinie ogłosili werdykt. Głosami 10 do 5 Sąd opowiedział się za zamknięciem ulicy dla samochodów. Jednocześnie zasugerowano, aby środki przeznaczyć na budowę i remonty innych ulic w tym rejonie.

Werdykt Sądu nie jest formalnie wiążący. To raczej wskazówką dla miejskich decydentów. Ryszard Grobelny zapowiedział zaraz po ogłoszeniu decyzji, że taki wariant zarekomenduje radnym miejskim. Oni podejmą ostateczną decyzję, ale nie wcześniej niż w drugiej połowie 2012 roku. Tyle mniej więcej potrwa przygotowanie projektu planu zagospodarowania i wszystkie procedury z tym związane.

Sąd Obywatelski nie pogodził mieszkańców Umultowa, którzy wychodzili z sali pozostając przy swoich stanowiskach. 

- Będziemy musieli jeszcze raz pochylić się nad tym problemem - mówi Rafał Sobczak, przewodniczący Rady Osiedla Umultowo. - Zrobimy to, kiedy powstanie ostateczna propozycja zagospodarowania terenu - dodaje.