grafika z logotypem Biuletynu Miejskiego

Biuletyn Miejski

Dzień Nauczyciela serca rozwesela

Akademie, białe koszule, sztywne kokardy, obowiązkowe aksamitki na szyjach, kwiaty w celofanie i ciasto od pań z Komitetu Rodzicielskiego. A na co dzień? Zajęcia od 8 do 18 i klasy liczące w Poznaniu blisko 50 uczniów.

fot. S. Wiktor/cyryl.poznan.pl - grafika artykułu
fot. S. Wiktor/cyryl.poznan.pl

Obchody nauczycielskiego święta miały w PRL dość złożoną metrykę. Począwszy od 1957 roku, Międzynarodowy Dzień Karty Nauczyciela świętowano bowiem 20 listopada. Zasadnicza zmiana nastąpiła piętnaście lat później, gdy w ramach gierkowskiego "nowego otwarcia na froncie ideologicznym" Dniem Nauczyciela uczyniono 14 października, co z kolei miało upamiętniać powstanie Komisji Edukacji Narodowej, czyli pierwszego w Europie centralnego organu władzy oświatowej (1773). Rozstrzygająca terminologiczna korekta nastąpiła ostatecznie w 1982 roku, gdy wraz z wprowadzeniem Karty Nauczyciela ustanowiono Dzień Edukacji Narodowej.

14 października 1982 roku śmiałe "decyzje i dokonania rządu w dziedzinie oświaty i wychowania" tradycyjnie starano się spożytkować na polu propagandowym, czego dowodem była zarówno wielka gala w Belwederze z udziałem przewodniczącego Rady Państwa PRL Henryka Jabłońskiego, jak i "robocze" wizyty I sekretarza KC PZPR Wojciecha Jaruzelskiego w wybranych uprzednio placówkach oświatowych, który przekonywał, że "słowo nauczyciel ma niezwykle ciepłą barwę i wielką serdeczność". W samym Poznaniu spotkanie dla "przodujących nauczycieli" zorganizowano już 13 października 1982 roku w Sali Białej Urzędu Miasta, w którym uczestniczyli m.in. kierownik Wydziału Kultury KC PZPR Krzysztof Kostyrko, komisarz Komitetu Obrony Kraju gen. Piotr Przybyszewski oraz prezydent Poznania Andrzej Wituski. Były gratulacje, kwiaty, dyplomy i grad rozmaitych resortowych odznaczeń na czele z najbardziej prestiżowym tytułem: "Zasłużony Nauczyciel PRL". Nie sposób przy tym ukryć, że w realiach stanu wojennego obchody "święta polskiej szkoły" miały swój głęboko polityczny wymiar. Dał temu wyraz przede wszystkim sekretarz KW PZPR w Poznaniu Maciej Olejniczak, który wskazał na wielką rolę nauczycieli "w wyprowadzaniu kraju z impasu", wyraził nadzieję na ich kluczowy udział w pracach PRON oraz apelował, "aby chronili uczniów przed manipulacją dorosłych [sic!]". Nie obyło się też bez przypomnienia, że Karta Nauczyciela jest "wiadomym dowodem troski [władz PRL] o pedagogów i o nowoczesny system wychowania i nauczania".

Na progu lat 80. z ową odmienianą przez wszystkie przypadki nowoczesnością było jednak w poznańskich szkołach nie najlepiej. Dość powiedzieć o chronicznym braku szkół i przedszkoli na gwałtownie rozbudowującym się Piątkowie, gdzie w owym czasie mieszkało już 20 tys. osób. Niewiele lepiej było na Ratajach. W 1982 roku w przepełnionej do granic wytrzymałości Szkole Podstawowej nr 18 na Osiedlu Manifestu Lipcowego (ob. os. Armii Krajowej) uczyło się bowiem blisko 1400 małych poznaniaków, zajęcia były prowadzone w trybie zmianowym i trwały do godziny 18, a największym marzeniem dyrekcji było otwarcie nowej placówki na Osiedlu Bohaterów II Wojny Światowej, co pozwoliłoby uniknąć klas liczących po 50 lub 60 uczniów. Z kolei w Szkole Podstawowej nr 33 przy ul. Jarochowskiego brakowało absolutnie wszystkiego, począwszy od rynien i farby, a skończywszy na żarówkach. Dramatyczną sytuację placówki pogłębiała dodatkowo amnezja Sanitechu, który o szkole zapomniał i od trzech lat nie wywoził z jej obejścia śmieci! Sprawa stała się z czasem na tyle głośna, że sięgnął po nią "Głos Wielkopolski", który piórem swego anonimowego dziennikarza ("zk") odpowiedzialnością za cierpienia dzieci "nie tylko w zakresie normalnego odżywiania się i ubierania, ale również utrudnionych warunków przyswajania wiedzy" obarczył... Solidarność i "półtora roku strajków oraz rozprężenia społecznego i gospodarczego".

Na zakończenie wypada dodać, że wszystkie przywołane wyżej oświatowe problemy i przeciwności wynagradzała przedstawicielom nauczycielskiego stanu niezależna od czasów i politycznych uwarunkowań, autentyczna uczniowska serdeczność, a także szczera radość wynikająca z braku zajęć, każąca m.in. smarować na klasowych tablicach obowiązkowe: "Dzień nauczyciela serca rozwesela".

Piotr Grzelczak