grafika z logotypem Biuletynu Miejskiego

Biuletyn Miejski

Łowca goli

Niezwykły talent piłkarski Andrzeja Juskowiaka

Andrzej Juskowiak (fot. PZPN) - grafika artykułu
Andrzej Juskowiak (fot. PZPN)

Starszym kibicom w naszym kraju Andrzej Juskowiak z pewnością najbardziej kojarzy się z występem na igrzyskach olimpijskich w Barcelonie w 1992 r. Wtedy biało-czerwoni wywalczyli srebrny medal, a Juskowiak został królem strzelców zdobywając 7 goli. Był już wtedy zawodnikiem portugalskiego Sportingu Lizbona. A przez pięć wcześniejszych sezonów regularnie grał w barwach Lecha Poznań.

Andrzej Juskowiak pochodzi z Sikorzyna koło Gostynia. To tam rozpoczął swoją piłkarską przygodę, która potem doprowadziła go na szczyty europejskiego futbolu.

Od bramkarza do napastnika

- Obok mojego rodzinnego domu w Gostyniu było dużo miejsca, aby ganiać za piłką. W grupie starszych chłopaków byłem najmniejszy, więc początkowo stawiali mnie na bramce - wspomina swoje początki Andrzej. Jednak z upływem czasu przeszedł na pozycję napastnika, zaczął strzelać sporo bramek i mógł decydować, kto zagra w jego drużynie.

Kolejny krok w piłkarskiej zabawie zrobił już w Kani Gostyń. Na treningi zaprosił go do klubu trener Jerzy Bajer, który obserwował Andrzeja na szkolnych boiskach. Początkujący piłkarz wyróżniał się na tle innych. Miał dobre warunki fizyczne, potrafił grać lewą i prawą nogą, umiał też odpowiednio zachować się pod bramką rywala. - Wiedział, czego chce na boisku i dążył do swoich celów. Z piłką nożną wiązał ogromne nadzieje - mówi Jerzy Bajer.

Z Gostynia do Poznania

Juskowiak nie ukrywa, że gdy pojawiła się propozycja przejścia do Lecha Poznań, nogi trochę mu drżały, a jego mama na początku mówiła "nie". W końcu udało się ją przekonać, że mimo 17 lat, jej syn poradzi sobie w wielkim mieście. Młody Andrzej był bardzo szczęśliwy i jednocześnie przekonany, że to ruch w dobrym kierunku. Dużą rolę w sprowadzeniu zawodnika do Poznania odegrał Stefan Antkowiak, obecnie prezes Wielkopolskiego Związku Piłki Nożnej, a wtedy, w 1987 r., wiceprezes KKS Lech Poznań. - Zapadła decyzja, aby zobaczyć, jak się sprawdzi na boisku młody chłopak z Gostynia w starciu z piłkarzami Lecha. Zorganizowaliśmy towarzyski mecz z Kanią i okazało się, że Andrzej Juskowiak walczy na boisku z doświadczonymi futbolistami jak równy z równym i potrafi z nimi wygrywać pojedynki. Uznaliśmy z Andrzejem Mrocoszkiem, że nie wyjedziemy z Gostynia, dopóki nie podpiszemy z Andrzejem kontraktu. Tak się stało i Andrzej Juskowiak przyszedł na Bułgarską - wspomina Antkowiak.

Odpowiednie miejsce i czas

Juskowiak zadebiutował w Lechu 26 marca 1988 r. w pojedynku z Szombierkami Bytom. Pierwszego gola zdobył 22 lipca w meczu o Superpuchar Polski z Górnikiem Zabrze (przegrana 1:2) w Piotrkowie Trybunalskim. Na pierwszego gola w ekstraklasie musiał poczekać do 11 marca 1989 r., kiedy trafił do siatki GKS Jastrzębie (3:0). Wspaniały był dla niego następny sezon 1989/1990. "Kolejorz" wywalczył mistrzostwo Polski po raz trzeci w historii, a Juskowiak został królem strzelców rozgrywek z dorobkiem 18 bramek. Szczególnego wyczynu dokonał 28 kwietnia 1990 r. w meczu Lecha ze Stalą Mielec (6:1). Zdobył pięć goli, w tym trzy głową. Do dziś podkreśla, że był to ogromny skok w jego karierze. Znalazł się w odpowiednim miejscu i czasie. - Trafiłem do Lecha, gdzie w ataku grali Bodek Pachelski i Jarek Araszkiewicz. To zupełnie różni piłkarze, a ja jedynie uzupełniłem tę dwójkę. To właśnie oni dwaj idealnie potrafili zagrać do mnie piłkę, a ja jedynie wykańczałem akcje - stwierdza skromnie Andrzej Juskowiak.

W Lechu Juskowiak grał do końca sezonu 1991/1992, kiedy zdobył kolejny tytuł mistrza Polski. W sumie w barwach "Kolejorza" rozegrał w ekstraklasie 95 spotkań i strzelił 43 bramki. Z Lechem zdobył dwa razy mistrzostwo Polski i raz Superpuchar (1990).

Na boiskach Europy (i Ameryki)

Jeszcze w maju 1992 r. klub sprzedał Juskowiaka do Sportingu Lizbona za 1,8 mln dolarów. Wtedy nikt jeszcze nie wiedział, jak Juskowiak się spisze podczas zbliżających się igrzysk w Barcelonie, gdzie z polską młodzieżówką tak znakomicie walczył o srebrny medal. W Hiszpanii biało-czerwoni rozegrali sześć spotkań (Kuwejt 2:0, Włochy 3:0, USA 2:2, Katar 2:0, Australia 6:1, Hiszpania 2:3), w których Juskowiak zdobył siedem goli i został królem strzelców turnieju.

W Portugalii "Jusko", bo tak mówili na niego nie tylko koledzy z boiska, przez trzy sezony zagrał w barwach Sportingu 74 mecze i zdobył 25 goli. Kolejny etap piłkarskiej kariery to grecki Olympiakos Pireus (25 spotkań i 12 bramek). W 1996 r. Juskowiak trafił do Niemiec, gdzie praktycznie grał już do końca wyczynowej kariery (z przerwą w 2003 r. w amerykańskim New Jersey Metrostars). Rozpoczął w Borussii Mönchengladbach, w której barwach rozegrał 52 mecze i zdobył 12 bramek. W latach 1998-2002 był wręcz niezbędnym piłkarzem VfL Wolfsburg, nowej siły w niemieckiej Bundeslidze. W tym czasie rozegrał 108 spotkań i zdobył 39 goli. Z Waldemarem Krygerem i nieżyjącym już niestety Krzysztofem Nowakiem tworzył w Wolfsburgu mocną polską grupę. Potem jeszcze były dwa ostatnie kluby: Energie Cottbus oraz Erzgebirge Aue. We wrześniu 2007 roku zagrał w pożegnalnym meczu Erzgebirge-Lech Poznań. Do dzisiaj jest szanowany i rozpoznawalny we wszystkich klubach, których barwy reprezentował.

W drugiej połowie lat 90. XX wieku stał się też wręcz niezbędnym napastnikiem reprezentacji Polski, w której rozegrał 39 spotkań i zdobył 13 goli. Szkoda, że w tym okresie nasza drużyna narodowa nie była w stanie zagrać w żadnej z największych imprez - mistrzostwach świata czy mistrzostwach Europy.

Świetny piłkarz, normalny człowiek

Po zakończeniu wyczynowej kariery stał się cenionym komentatorem stacji telewizyjnych: Telewizji Polskiej, Eurosportu, Polsat Sportu i Orange Sportu. Przez prawie dwa lata (2009-2011) był trenerem napastników w Lechu Poznań. Pracował także w Lechii Gdańsk. Jednocześnie jest prezesem klubu TPS Winogrady Poznań oraz ambasadorem młodzieżowej reprezentacji Polski U-21. Juskowiak, poza oficjalnymi spotkaniami w charakterze ambasadora, pomaga w pracy z młodymi zawodnikami w kadrze jako asystent.

Juskowiak jest też przykładem piłkarza, który dobrze poradzili sobie w życiu po zakończeniu sportowej kariery. Był znakomitym napastnikiem o niezwykłym snajperskim talencie, który naprawdę wykorzystał. Dzisiaj jest normalnym człowiekiem, który z powodzeniem funkcjonuje w futbolowym świecie i wspiera swoim autorytetem kolejne pokolenia piłkarzy. Szkoda, że w samym poznańskim klubie jakoś nikt nie potrafi tego zauważyć. Nie ulega bowiem wątpliwości, że Andrzej Juskowiak mógłby wykorzystać swoje ogromne doświadczenie, kontakty i umiejętności z pożytkiem dla Lecha Poznań.

Jacek Pałuba