grafika z logotypem Biuletynu Miejskiego

Biuletyn Miejski

Najwyższa na świecie

5 lat temu odeszła Małgorzata Dydek

Znakomita koszykarka, reprezentantka Polski, mistrzyni Europy z 1999 roku, olimpijka z Sydney. Wszystko wskazuje na to, że Małgorzata Dydek była najwyższą na świecie kobietą grającą w tej dyscyplinie sportu.

W różnych opracowaniach statystycznych jej wzrost podawano od 213 do 218 cm, choć ona sama przyznawała się do tej pierwszej liczby. "Ptyś" i "Margo" to pseudonimy, jakimi nazywano ją w Polsce oraz Stanach Zjednoczonych, gdzie przez dziesięć lat grała na parkietach zawodowej ligi WNBA.

Małgorzata Dydek-Twigg, bo tak nazywała się po ślubie z Davidem, od pewnego czasu mieszkała w Brisbane w Australii, gdzie wychowywała dwóch synów. 19 maja 2011 roku zasłabła rano w domu. Bardzo szybko przewieziono ją do szpitala, gdzie wprowadzono ją w stan śpiączki farmakologicznej, ze względu na zatrzymanie akcji serca. Lekarze mieli nadzieję, że jej stan się polepszy i zostanie w końcu wybudzona. Tak się jednak nie stało. 27 maja zmarła, będąc w czwartym miesiącu ciąży. Miała tylko 37 lat.

Z Warszawy do Poznania

Urodzona 28 kwietnia 1974 roku w Warszawie, w koszykówkę zaczęła grać w Huraganie Wołomin. Wyrosła zdecydowania ponad głowy swoich rówieśników i trudno było nie oczekiwać, że będzie dalej grała, tym bardziej że jej starsza siostra Katarzyna już to robiła (potem w koszykówkę grała też najmłodsza siostra Marta). To właśnie dzięki Kasi "Ptyś" trafiła do zespołu Olimpii Poznań, który od początku lat 90. XX w. stawał się najlepszym żeńskim teamem na polskich parkietach. W pierwszym zespole, kierowanym wtedy przez Tomasza Herkta i drugiego trenera Grzegorza Szajka, zaczęła grać jesienią 1992 roku. Na początku była zmienniczką starszych koleżanek.

- Pamiętam, że trudno było przekonać ojca Małgosi, aby zgodził się na jej przejście do Olimpii. Na pewno pomogła w tym siostra Kasia, która już u nas grała. Oczywiście czekało ją dużo pracy, aby stać się koszykarką z prawdziwego zdarzenia. Ale miała się od kogo uczyć w naszym zespole. Kiedy my już normalnie trenowaliśmy z dziewczynami, z Małgosią indywidualnie pracował Siemion Chalipski - wspomina Grzegorz Szajek. - Pamiętam, jak często bawiła się na trybunach stadionu Olimpii na Golęcinie z dziećmi Małgorzaty Kubiak i Iwony Jabłońskiej, Łukaszem i Olą. One uciekały między ławkami, a wysoka Małgosia wielkimi susami przeskakiwała po kilka metrów i je łapała. Ten obrazek będzie do mnie powracał - dodaje.

Na polskich parkietach

W latach 1992-1994 Olimpia Poznań dwa razy zdobyła mistrzostwo Polski. A wtedy miała w składzie znakomite zawodniczki: Małgorzata Kubiak, Iwona Jabłońska, Ilona Mądra, Ewa Portianko, Katarzyna Dydek, Beata Krupska oraz Białorusinki Elena Szwajbowicz i Lila Małaja. Na początku "Ptyś" była wchodzącą zawodniczką, uzupełniającą bardzo mocny skład drużyny. Oczywiście nie bez znaczenia były jej fizyczne parametry. Tam gdzie sięgała Małgorzata Dydek, nie sięgały rywalki. W 1993 roku Olimpia dotarła do finału rozgrywek o Puchar Ronchetti, natomiast w 1994 poznańska drużyna znalazła się w final four Pucharu Europy. Spotkania odbyły się w hali Arena w Poznaniu. Olimpia zajęła wówczas trzecie miejsce, a trybuny Areny wypełnione były do ostatniego miejsca. Zresztą nie tylko podczas tego turnieju, ale też wcześniejszych spotkań pucharowych oraz pojedynków ligowych.

- Lubiłam grać z "Ptysiem", bo doskonale rozumiałyśmy się na parkiecie. Wiedziałam dokładnie, gdzie Małgosia będzie się przepychać z rywalkami. Mnie pozostawało tylko dokładnie dograć jej piłkę, a ona potem trafiała do kosza - mówi Małgorzata Kubiak, rozgrywająca i kapitan Olimpii Poznań.

Na podbój Europy i Ameryki

Jesienią 1994 roku Małgorzata Dydek opuściła Poznań i przeniosła się do francuskiej drużyny US Valenciennes-Orchie, gdzie grała przez dwa następne sezony. Ze względu na swój wzrost wszędzie wzbudzała ogromne zainteresowanie. Jednocześnie była bardzo lubiana nie tylko przez koleżanki, ale też przez kibiców. Zawsze miała czas, aby zamienić dwa zdania z zaczepiającymi ją ludźmi. W lutym 1995 roku, kiedy grała we Francji, odwiedziła w Lille hokeistów na trawie Pocztowca Poznań, którzy wtedy grali w tym mieście w finale halowego Pucharu Europy. Poznańscy dziennikarze, którzy relacjonowali występ Pocztowca, najpierw zadzwonili do Małgorzaty Dydek, a ta następnego dnia przyjechała do Lille z Valenciennes. Miała czas dla wszystkich, choć nie mogła się opędzić od tłumów kibiców.

W kolejnych latach Małgorzata Dydek grała w klubach: Poole Getafe w Hiszpanii (1996-1998), Lotosie Gdynia (1998-2005), rosyjskim UMMC Jekaterynburg (2005-2006) i hiszpańskim Ros Casares Walencja (2006-2008). Jako pierwsza Polka w 1998 roku rozpoczęła występy na parkietach zawodowej ligi w Stanach Zjednoczonych WNBA (liga toczyła się wiosną i latem, dlatego mogła połączyć występy w Europie i USA). Przez dziesięć lat była zawodniczką drużyn: Utah Starzz, San Antonio Silver Stars, Connecticut Sun i Los Angeles Sparks.

Reprezentacja

Osobny rozdział to oczywiście występy w reprezentacji Polski. Jeszcze jako juniorka była brązową medalistką mistrzostw Europy i świata (1993). W seniorskiej reprezentacji zagrała cztery razy w mistrzostwach Europy, raz w mistrzostwach świata oraz raz w igrzyskach olimpijskich w Sydney 2000. Największy sukces z reprezentacją zanotowała w 1999 roku, zdobywając mistrzostwo Europy, a turniej rozgrywany był w Polsce. W finale z Francuzkami (rozgrywanym w Katowicach) Polki, na czele z "Ptysiem", wzniosły się na wyżyny swoich umiejętności i wygrały 59:56.

- Wtedy Małgosia była liderem zespołu. Wcześniej w Olimpii wchodziła do drużyny, ale po paru latach była znakomitą zawodniczką. Bez niej nie zdobyłybyśmy złotego medalu w mistrzostwach Europy i nie pojechałybyśmy na igrzyska olimpijskie do Sydney w następnym roku - opowiada Ilona Mądra, koleżanka "Ptysia" z Olimpii i reprezentacji Polski.

- Jeśli masz w zespole taką środkową jak "Ptysiu" i dodatkowo dobrą rozgrywającą oraz skrzydłową, to drużyna musi funkcjonować na najlepszych obrotach. Małgosia była liderką zespołu i poprowadziła go do wielkiego sukcesu - dodaje Grzegorz Szajek, który był asystentem trenera Tomasza Herkta także w reprezentacji Polski.

Niestety, Małgorzaty Dydek-Twigg nie ma już wśród nas. Na pewno jednak pozostała w dobrej pamięci sympatyków koszykówki.

Jacek Pałuba