grafika z logotypem Biuletynu Miejskiego

Biuletyn Miejski

Wujek Hoover

Wytchnienie w Bazarze, herbatka w Palmiarni, wizyta u prymasa, wielka gala w Auli Uniwersyteckiej, wykwintna kolacja w ratuszu i miejskie władze postawione w stan najwyższej organizacyjnej gotowości. 80 lat temu Herbert Hoover gościł w Poznaniu.

Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe - grafika artykułu
Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

31. prezydent USA (1929-1933) cieszył się w II Rzeczpospolitej wyjątkowym poważaniem. Wszystko za sprawą jego aktywności na rzecz amerykańskiej pomocy żywnościowej dla odradzającej się Polski. Tylko od lutego do sierpnia 1919 roku walczący o przetrwanie kraj otrzymał około 254 tys. ton żywności oraz 6 tys. ton odzieży o łącznej wartości 63 mln dolarów. Zwieńczeniem owej nadzwyczajnej filantropijnej aktywności Herberta Hoovera, która notabene przełożyła się późnej na głosy Polonii w wyborczym wyścigu o Biały Dom, było nadanie mu w 1922 roku przez Sejm Ustawodawczy RP honorowego obywatelstwa Rzeczypospolitej. Nic zatem dziwnego, że wiadomość o planowanej wizycie byłego prezydenta USA w stolicy Wielkopolski, która pod koniec lutego 1938 roku dotarła do poznańskiego ratusza, wywołała w jego murach prawdziwy alarm. Czasu na przygotowania było bowiem bardzo mało, raptem kilkanaście dni.

Pozostawiony sam sobie magistrat sprostał jednak temu wyzwaniu. Komitet Obywatelski ds. Przyjęcia Prezydenta Hoovera, na którego czele stanął prezydent miasta Tadeusz Ruge, 2 marca 1938 roku miał już dokładny program działania, który z godną podziwu konsekwencją realizował w ciągu następnych ośmiu dni. Pamiętano o wszystkim: od zamówienia "mebli od Sroczyńskiego" do apartamentu w Bazarze, w którym miał odpoczywać Hoover, przez dostarczenie "małych, lekkich sandwichy", zakup ulubionych cygar prezydenta, ustalenie menu kolacji i "programu muzyki", po rezerwację w DOKP odpowiedniej salonki, którą Hoover miał z Poznania wyjechać.

Pod koniec lutego 1938 roku bawiący dotąd w Brukseli Hoover odwiedził w szwajcarskim Morges Ignacego Jana Paderewskiego, po czym via Berlin ruszył do Polski. Do Poznania dotarł ostatecznie 10 marca 1938 roku. Tutaj na kolejowym peronie powitali go pospołu Cyryl Ratajski, Tadeusz Ruge i wytypowana uprzednio przez kuratorium uczennica Szkoły Powszechnej nr 24 Eugenia Olejniczakówna, która wręczyła "miłemu Gościowi bukiet świeżych kwiatów". Z dworca prezydent Hoover udał się na odpoczynek do Bazaru, skąd wyruszył na długie popołudniowe tournée po Poznaniu. Złożył kwiaty pod pomnikiem Woodrowa Wilsona w parku jego imienia, gdzie czekało nań kilka tysięcy dzieci z poznańskich szkół wymachujących polskimi i amerykańskimi chorągiewkami, zwiedził Palmiarnię, później odwiedził prymasa Augusta Hlonda na Ostrowie Tumskim, uczestniczył w wielkiej akademii w Auli Uniwersyteckiej, wreszcie pod koniec dnia udał się na wykwintną kolację wydaną w ratuszu. Co ciekawe, pierwotnie ów uroczysty posiłek planowano wydać znacznie wcześniej, była jednak w Poznaniu pewna towarzyska "świętość", której pola musiał ustąpić nawet Hoover. Chodzi oczywiście o tradycyjny Czwartek Literacki, który tego dnia po raz setny odbył się w Pałacu Działyńskich. Zmęczonego Hoovera na nim zabrakło, "zdumiony pięknem Poznania" krótko po północy wyjechał do Krakowa.

Piotr Grzelczak