Problemy nauczycieli metodycznych i bibliotekarzy

Radni z Komisji Oświaty i Wychowania wysłuchali problemów, z którymi borykają się bibliotekarze i nauczyciele metodyczni. Ci wskazywali na braki kadrowe, nadmiar obowiązków, czy kłopoty wynikające z nowelizacji prawa.

Fot. LO XI Poznań - grafika artykułu
Fot. LO XI Poznań

Obecnie miasto zapewnia 42 etaty dla nauczycieli metodyków, lecz rzeczywiście jest ich 32 - pozostałe stanowiska nie są zajęte. Od początku roku zmieniło się finansowanie tych posad - teraz Wydział Oświaty wciąż będzie zatrudniał metodyków, lecz mają być oni finansowani z ministerstwa, poprzez kuratorium i wojewodę. Dodatkowo 6 czerwca weszło nowe rozporządzenie, które wprowadziło konkurs na te stanowiska, a także zmieniło organizację pracy. Do tej pory nauczyciel spędzał 10 godzin tygodniowo w szkole, a 20 w terenie. Teraz będzie to odpowiednio 40 i 15 godzin. Poznańscy metodycy, którzy mieli pod swoją opieką tylko miasto, będą musieli zająć się całym województwem.

- Nauczyciele i metodycy są po prosu załamani, nie widzą dalszej możliwości współpracy i pracy w tym charakterze. - komentowała poszerzenie rejonu Grażyna Wodała, bibliotekarka i metodyczka z V Liceum Ogólnokształcącego.

Nie wiedzą, jak mają pogodzić pracę szkolną z doradztwem. Dodatkowo większości metodyków kończy się umowa, wielu odeszło z pracy. Póki co konkurs na wolne stanowiska nie jest ogłoszony, nie wiadomo też jakie ma zawierać kryteria.

- Nauczyciele zostaną pozbawieni możliwości korzystania z naszych usług, czyli kursów, konferencji, warsztatów, spotkań, które pozwalały na kontakt, czy rozwój. - mówiła Wodała.

Z problemami mierzą się również bibliotekarki, które często są także metodyczkami. W zeszłym roku obniżono próg uczniów, którzy przypadają na jeden etat w bibliotece z 400 do 350, choć oświatowa Solidarność proponowała 300. W szkołach podstawowych, gdzie młodzież korzysta z darmowych podręczników często cała organizacja z tym związana spada na bibliotekarki, które nie są w stanie połączyć tego z resztą obowiązków.

Jak podkreślał Wiesław Banaś, wicedyrektor Wydziału Oświaty za warunki pracy oraz organizację obowiązków odpowiadają dyrektorzy szkół, którym urząd nie może nic narzucić, a jedynie zaproponować.

- Podręczniki na koniec roku trzeba przejrzeć, lecz jest to kwestia organizacyjna. Kiedy wychowawca zdaje z uczniami podręczniki do biblioteki, może pewne rzeczy zrobić. Sprawdzenie podręczników z uczniami i zaniesienie ich czystych do biblioteki nie jest problemem. - mówił Banaś.

Bibliotekarki zwróciły uwagę na fakt, że nauczyciele nie chcą wykonywać dodatkowych prac związanych ze zdaniem podręczników.

- Bolączką są lekcje opiekuńcze nad uczniami, którzy nie chodzą na religię. Nie udaje się ułożyć planu tak, by lekcje religii odbywały się jako pierwsze lub ostatnie. W związku z tym obowiązek opieki nad tymi uczniami spada na bibliotekarzy. Pięć osób w klasie uczęszcza na religię, a dwadzieścia nie uczęszcza. - opisywała kolejny z problemów bibliotekarka z XIV Liceum Ogólnokształcącego. - Nas jest zwyczajnie za mało na tę pracę.

W Poznaniu coraz mniejsza część młodzieży bierze udział w lekcjach religii, są też problemy ze znalezieniem katechetów. Urzędnicy zaproponowali arcybiskupowi Gądeckiemu, by zmniejszyć ilość godzin zajęć z dwóch do jednej tygodniowo, lecz duchowny wyraził zgodę na taką zmianę tylko w przypadku klas maturalnych. W niektórych archidiecezjach takie ograniczenia objęły wszystkie klasy.

Bibliotekarki mają zostać zaproszone na spotkanie z dyrektorami szkół i opowiedzieć o problemach organizacyjnych, z którymi się zmagają. Dodatkowo podczas sierpniowego posiedzenia komisji urzędnicy przedstawią wyniki rekrutacji, liczbę uczniów w poszczególnych szkołach oraz planowaną liczbę pracowników poszczególnych bibliotek. Mniej bibliotekarzy może być w podstawówkach, z których odejdą klasy gimnazjalne, natomiast więcej w szkołach średnich, gdzie skumuluje się podwójny rocznik.

Beata Szeszuła

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2019