Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

Dziewczyna z poznańskich Garbar wiąże "Na supełek"

Kilka miesięcy temu Maja Koman wydała nowy album. "Na supełek" okazał się jedynym w swoim rodzaju zbiorem pastelowych piosenek, w których po melancholii zawsze przychodzi radość. Artystka nie uległa syndromowi drugiej płyty, co z pewnością pokaże jej nadchodzący koncert w kameralnych wnętrzach klubu Meskalina.

. - grafika artykułu
fot. materiały prasowe

Z muzyką Mai zetknąłem się kilka lat temu. Wiosną 2014 roku, na dwa miesiące przed premierą jej debiutanckiego albumu "Pourquoi pas", usłyszałem promujący go singiel o zastanawiającym tytule "Babcia mówi". I choć do polskiego indie zazwyczaj podchodzę z dystansem, to w przypadku Koman nie mogło być o tym mowy. Dobrze pamiętam, że utwór zauroczył mnie już od pierwszych taktów. "Oj, gdzie ci mężczyźni? Oj, prawdziwi tacy... Oj, gdzie te chłopy? Gdzie ci fajni chłopacy?" - żartobliwe słowa przypomniały o sokołach, herosach z wielkiego przeboju Danuty Rinn.

Czasem dobrze napisany tekst potrafi zrekompensować braki w warstwie muzycznej, jednak w przypadku Mai Koman ta również "zrobiła robotę". Jedenaście piosenek śpiewanych nie tylko po polsku, ale angielsku i francusku, zachwyciły idealnie dopasowanym brzmieniem, na które największy wpływ mieli kontrabasista Piotr Masternak, skrzypek Paweł Ernst, perkusista Michał Jastrzębski, a przede wszystkim czuwający nad całością produkcji Jarosław Wójcik, który pojawił się na płycie również w roli gitarzysty.

Po raz pierwszy pożałowałem, że nie jestem na bieżąco z telewizyjnymi talent-show. Bo tym samym ominęły mnie występy Mai w Mam Talent! i Must Be The Music, w którym podobno rozłożyła jurorów i publiczność na łopatki zdumiewającą i bardzo dojrzałą interpretacją znanej piosenki dla dzieci "Stary niedźwiedź mocno śpi". Poznanianka nie ukrywała, że jedyne na czym jej zależało, kiedy decydowała się wziąć udział w tych programach, to reklama jej zespołu. Cel został osiągnięty - wraz z premierą "Pourquoi pas" w wielu serwisach muzycznych zaczęto o niej mówić jako najlepszej debiutantce i prawdziwym odkryciu roku.

To jednak często tylko frazesy. O wiele trafniej będzie nazwać Koman kobietą o stu twarzach albo szatanie w ludzkiej skórze o anielskim głosie. Prywatnie wydaje się być dokładnie taka, jak na swoich płytach - zaczepna, zadziorna, a jednocześnie skłonna do wzruszeń i lubiąca wprowadzać się w melancholijny nastrój.

Jak sama podkreśla, gdyby miała komponować zgodnie ze swoim temperamentem, to musiałaby tworzyć w duchu ognistego rock'n'rolla i psychodelicznego techno. Tyle, że za każdym razem kiedy siada z ukulele do nowych piosenek, to gdzieś głęboko w środku zawsze czuje coś zupełnie innego. Coś, co skłania ją do pisania "na smutno". Po przesłuchaniu jej najnowszego albumu "Na supełek" naprawdę trudno mieć do niej o to jakiekolwiek pretensje. Zwłaszcza, że kontynuując przygodę z indie, otwarła się również na inne gatunki: na muzykę elektroniczną, na góralszczyznę, na rap (!), na ballady pisane już nieco innym muzycznym językiem. W Meskalinie zaprezentuje je w wersji akustycznej, nie tylko ze wspomnianym już Pawłem Ernstem, ale również z braćmi Dawidem i Damianem Kostka, którzy w duecie okazali się jednym z największych zaskoczeń ubiegłorocznej edycji poznańskiego festiwalu Era Jazzu.

Sebastian Gabryel

  • Maja Koman
  • Meskalina (Stary Rynek 6)
  • 25.01, g. 19
  • bilety: 15 zł