Kultura w Poznaniu

Film

opublikowano:

PROSTO Z EKRANU. Niewidzialni

Osiem lat temu Olivier Nakache i Éric Toledano wyreżyserowali "Nietykalnych" - film, który okazał się jedną z najbardziej kasowych produkcji w historii francuskiego kina. Za sprawą "Nadzwyczajnych" w dużej mierze powracają do tematu niepełnosprawności, choć tym razem serwują nam emocje o nieco innej proweniencji.

. - grafika artykułu
fot. materiały dystrybutora

"Nadzwyczajni" nie są bowiem komedią, a opartym na autentycznych wydarzeniach dramatem społecznym. Bruno, praktykujący Żyd, oraz Malik, muzułmanin, znają się jak łyse konie. Każdy z nich prowadzi ośrodek dla dzieci i dorosłych z objawami ciężkiego autyzmu. Trafiają do nich najtrudniejsi pacjenci, którzy z powodu agresywnych zachowań czy też skrajnych zaburzeń lękowych odrzucani są przez szpitale oraz wszelkie inne oficjalne placówki medyczne. Obaj nie mają też profesjonalnie wykwalifikowanej kadry - na opiekunów szkolą trudną młodzież, dając przy okazji młodym ludziom szansę na dobry start. Choć grzęzną w problemach po szyję, do tej pory jakoś zawsze udawało im się wyjść na prostą. Jednak tym razem zostają postawieni pod ścianą - Brunonowi przyglądają się przedstawiciele ministerstwa zdrowia, którzy zarzucają mu brak odpowiednich uprawnień do prowadzenia działalności.

Z opisu może się wydawać, że mamy do czynienia z otaczającymi słabszych opieką rycerzami bez skazy. Na szczęście twórcy nie próbują nam wciskać kitu - Bruno (świetny Vincent Cassel) i Malik to ludzie z krwi i kości, postacie złożone, szczere i autentyczne. Pierwszy rzeczywiście ma sporo z idealisty, niestety z wszelkimi tego konsekwencjami. Przyjmuje coraz więcej chorych, choć wie, że nie ma już dla nich miejsca, robi dobrą minę do złej gry, uciekając się do kłamstwa, kiedy opiekunowie poruszają temat zaległej wypłaty, na dodatek zupełnie nie radzi sobie z kobietami. Drugiemu z kolei, mimo dobrych intencji, zdarza się stosować psychiczną przemoc wobec swoich podopiecznych. Zapewne nie do końca świadomie, bo obaj bez wątpienia mają złote serca. Całkowicie poświęcają się dla innych - odrzucanych, bezradnych, niechcianych, niewidzialnych dla instytucji opieki zdrowotnej.

"Nadzwyczajni" to jednak film nie tylko o poświęceniu, ale też o walce z systemem. Tutaj już twórcy nie ukrywają zaangażowania - trochę na niekorzyść filmu. Jednoznacznie stają po stronie Brunona, krytykując rządowe instytucje, które mają do zaoferowania trudnym pacjentom jedynie pokoje bez klamek i pełen wachlarz środków farmakologicznych, jeszcze bardziej pogłębiających problem wykluczenia chorych ze społeczeństwa. Zamykają tym samym pole do dyskusji, trudno nie odnieść bowiem wrażenia, że oglądamy wycinek z pracy głównych bohaterów, w trakcie trwania którego nic naprawdę groźnego się nie wydarza. Dowiadujemy się, że niekonwencjonalne metody Brunona i Malika nieraz okazują się skuteczne, ale niebezpieczeństwa związane z chałupniczymi warunkami i metodami opieki nad chorymi zostają zaledwie zasygnalizowane.

Mimo to "Nadzwyczajni" to film potrzebny i wartościowy. Ma znakomity drugi plan - takie postacie, jak Joseph, pacjent, który rozpoczyna pracę w serwisie AGD i ma obsesję na punkcie awaryjnych hamulców w komunikacji miejskiej, na długo pozostają w pamięci. Patos został ograniczony do minimum, mocno koncentruje się na przedstawieniu historii, na dodatek doskonale wypada w podsumowaniu. W pewnym sensie Olivier Nakache i Éric Toledano sami walczą tym o godność chorych i niepełnosprawnych umysłowo - przywracają ich może nie społeczeństwu, ale na pewno w jakiejś mierze kinu. Często zapominamy bowiem, że marginalizacja czy też nawet całkowita nieobecność jakiejś grupy społecznej na kinowych ekranach również jest formą kulturowego wykluczenia.

Adam Horowski

  • "Nadzwyczajni"
  • reż. Olivier Nakache, Éric Toledano

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2019