Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Honor dla miasta

Pasjonującą rozmowę - mimo ulicznego gwaru - przeprowadzili w czwartek w pobliżu dawnej synagogi Ryszard Krynicki i Piotr Śliwiński. Niezwykle szlachetne, pełne mądrości i subtelności spotkanie, któremu przysłuchiwało się grono poznaniaków, dotyczyło m.in. poezji, ale i biografii Krynickiego, który zostanie wkrótce Honorowym Obywatelem Miasta Poznania.

. - grafika artykułu
Piotr Śliwiński i Ryszard Krynicki, fot. Bartosz Paczkowski

"Uwierzyliśmy zbyt łatwo, że piękno nie ocala / prowadzi lekkomyślnych od snu do snu na śmierć / nikt z nas nie potrafi obudzić topolowej driady / czytać pismo chmur // dlatego po śladach naszych nie przejdzie jednorożec" - pisał Zbigniew Herbert w słynnym wierszu "Do Ryszarda Krynickiego - list". Adresat tych słów, który wkrótce odbierze tytuł Honorowego Obywatela Miasta Poznania, był gościem czwartkowego spotkania w ramach Simchat Chajim Festival. Swoją drogą, prowadzący rozmowę z poetą, profesor Piotr Śliwiński stwierdził, że to jedna z tych sytuacji, kiedy to tak raczej miasto jest uhonorowane tym, że ma takiego honorowego obywatela. Wieczór nawiązywał do innego spotkania, które odbyło się przed dekadą w poznańskiej synagodze (służącej jeszcze wówczas za pływalnię) w ramach festiwalu Tzadik. Dziś stan budynku nie pozwala na zaproszenie uczestników rozmowy i słuchaczy do wnętrza, spotkanie odbyło się więc przed nim: na skwerze rabina Akiwy Egera.

Krynicki to bezdyskusyjnie jeden z najważniejszych, najwybitniejszych polskich poetów współczesnych, także znakomity tłumacz, ceniony wydawca - w swej słynnej, powstałej przed laty w Poznaniu, oficynie A5. Od lat mieszka w Krakowie, czy dokładniej, jak zwracał uwagę w czwartek - na Podgórzu, dziś części Krakowa.

Miejsce spotkania z Krynickim w jakimś sensie zdeterminowało tematykę wieczoru. Zaczął się on bowiem od przeczytania przez poetę jego tłumaczeń wierszy Nelly Sachs i Paula Celana, bardzo ważnych niemieckojęzycznych poetów pochodzenia żydowskiego, tworzących  w XX wieku. Następnie poeta przedstawił kilka własnych tekstów (dwa kolejne przytoczył też Piotr Śliwiński). Rozmowa w pierwszej części wracała często do twórczości Celana, później rozmówcy wyraźniej nawiązali do biografii Krynickiego, także do poznańskich wątków.

Bohater wieczoru opowiadał, że ważnym i wielkim odkryciem był dla niego nie tylko Celan, ale także twórczość Rainera Marii Rilkego. Dodawał: - Tak się jednak złożyło, że nigdy nie próbowałem go tłumaczyć, bo mieliśmy przecież kongenialne przekłady Mieczysława Jastruna. Profesor Śliwiński, odwołując się do częstego wyobcowania poetów w społeczeństwie, ich poczucia "nieprzynależności", cytował  słowa Mariny Cwietajewej: "wsie poety Żydy". - Ja też tak myślę - lapidarnie  podsumował bohater dnia.

Okoliczności czwartkowego spotkania były nieprzypadkowe. W gorzkim wierszu o Poznaniu, napisanym cztery dekady temu, a opublikowanym ze względów cenzuralnych wiele lat później, pisał Krynicki: "Nade wszystko ceni gospodarność, porządek i czystość: / zamieniło synagogę w miejską pływalnię, / na parkingach targowych / nie ma śladu po żydowskim cmentarzu". W czwartek poeta również ten tekst przeczytał. Tyle dobrego, że dziś nie ma już miejskiej pływalni w synagodze, za to jest ślad po cmentarzu przy ul. Głogowskiej, na którym odtworzono m.in. grób rabina Egera. Na ile zmienia to jednak opowieść o naszym pragmatycznym mieście? Oto jest pytanie.

Artysta opowiadał tego dnia trochę o Poznaniu, o swoim byciu w stolicy Wielkopolski, o stosunku do naszego miasta: - Znalazłem się tu właściwie przypadkiem ponieważ było to najbliższe miasto uniwersyteckie. I dalej mówił: - Trochę trwało zanim je poznałem, chociaż jest to miasto, w którym żyłem najdłużej w życiu, bo 37 lat. Nawiązywał oczywiście też do miejsca spotkania: - Długo nie wiedziałem o tym - tak jak większość mieszkańców - że pływalnia to jest była synagoga. A kiedy Piotr Śliwiński zapytał  jaka była reakcja poety na tę wiedzę, Krynicki odpowiedział: - Byłem wstrząśnięty. Ale i bezradny...

Było to spotkanie specyficzne i niecodzienne, nie w pełnej skupienia sali, ale na wolnym powietrzu, w pobliżu ruchliwej ulicy. I tu właśnie niezwykłe wrażenie robiła swoista bezbronność, pozornie naiwna czystość, bezinteresowność poezji. Pozornie, bo jej kruchość (zwłaszcza w starciu z odgłosami miasta i komunikacyjnym hałasem) w szczególny sposób udowadniała, że jednak niewiele jest rzeczy równie ważnych, równie fundamentalnych dla trwania świata, jak głos poety. Ryszard Krynicki, jego twórczość własna i przekłady, jego niespieszna, refleksyjna opowieść, sprawiły że owe z pozoru niesprzyjające okoliczności zewnętrzne nie miały raptem żadnego znaczenia.

Tomasz Janas

  • Simchat Chajim Festival: spotkanie z Ryszardem Krynickim
  • prowadzenie: prof. Piotr Śliwiński
  • skwer rabina Akiwy Egera
  • 24.05

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2018