Kultura w Poznaniu

Teatr

opublikowano:

Czterech nestorów i Verdi

- Tekst Kwartetu jest o tyle wymagający, że jest napisany na głosy, na charaktery aktorskie, jakieś emploi z tym związane. To odzwierciedlenie tego tytułowego kwartetu pochodzącego z opery Verdiego Rigoletto dokładnie trzeba tutaj odwzorować w czterech postaciach. Reżyser musi w pewien sposób zmienić się w dyrygenta - opowiada Piotr Jędrzejas, reżyser najbliższej premiery w Teatrze Muzycznym - Kwartetu Ronalda Harwooda.

. - grafika artykułu
fot. M.Kordula

Kolejny już raz spektakl Kwartet Ronalda Harwooda zostanie wykonany na poznańskich deskach. W 2007 roku historię solistów operowych i bywalców salonów przebywających w domu dla emerytowanych twórców oglądaliśmy w wykonaniu Sławy Kwaśniewskiej, Michała Grudzińskiego, Aleksandra Machalicy i Ireny Grzonki w Teatrze Nowym. Tym razem Kwartet  swoją premierę będzie miał w Teatrze Muzycznym. Skąd pomysł, by do repertuaru tej właśnie instytucji włączyć komedię Harwooda? - To jest taki nasz zwyczaj, że staramy się, co drugi sezon przynajmniej, zagrać jakiś spektakl, który nie jest spektaklem muzycznym sensu stricte, ale który opowiada historię związaną ze światem teatru muzycznego, teatru operowego. Znają Państwo Akompaniatora, mieliśmy też taki projekt neSTORY Marka Chojnackiego, który był opowieścią o odchodzących gwiazdach sceny muzycznej. Kwartet jest takim dopełnieniem, popatrzeniem na teatr muzyczny od strony tekstów dramatycznych - opowiadał podczas konferencji prasowej dyrektor Teatru Muzycznego, Piotr Kieliszewski.  - To jest taki repertuar, który bardzo dobrze, wydaje mi się, uzupełnia to, co na naszej scenie się dzieje - dodał.

Historia Kwartetu opowiada o czterech dojrzałych artystach, których kariera sceniczna majaczy już wyłącznie w pamięci o dawnym. Zamknięci w przestrzeni luksusowego domu spokojnej starości Cissy, Reggie i Wilf, a później diva operowa Jean Horton zostają postawieni przed dylematem - czy chcą, aby starość i spokój szły u nich w parze? Czy tlące się marzenie o powrocie na scenę będzie czymś więcej niż płonną iskrą? I wreszcie, czy słynny fragment opery Rigoletto Verdiego to materiał, który jest jeszcze dostępny dla emerytowanych śpiewaków? Komedia Harwooda podbiła londyński West End w 1999 roku. Trzy lata później reżyser Zbigniew Zapasiewicz pokazał Kwartet w Teatrze Telewizji. Duża popularność spektaklu sprawiła, że w 2012 roku odbyła się premiera wersji filmowej w reżyserii Dustina Hoffmana.  

W komedii Harwooda już od piątku zobaczymy nestorów Teatru Muzycznego: Jarosława Patyckiego (Reggie Paget), Wiesława Paprzyckiego (Wilf Bond) i Lucynę Winkiel (Jean Horton). W rolę dobrodusznej Cissy wcieli się natomiast znana z wielu świetnych ról w Teatrze Nowym Daniela Popławska. - Kocham tę Cissy, którą gram, a rzadko mówię tak o postaci. Kocham tę postać, bo jest mi bardzo bliska. Mam dużo z nią wspólnego, ale dużo też niewspólnego. I to niewspólne mnie najbardziej cieszy, bo z tym się muszę mierzyć - zdradziła podczas konferencji. O obsadzie spektaklu bardzo pozytywnie wypowiadał się Jarosław Patycki: - Wgryzając się w materię Kwartetu razem z Piotrem (Jędrzejasem - przyp. red.) i całą obsadą przenikaliśmy przez siebie, przez sprawy aktorskie, ale też śpiewacze. Zdradzaliśmy pewne niuanse, które w świecie aktorskim nie występują, ale występują bardzo jasno w świecie stricte śpiewaczym. Myślę, że efekt tego melanżu aktorsko-śpiewaczego będzie zadowalający. Jak opowiadał Jan Kozikowski, autor scenografii i kostiumów, w wizji jego i reżysera dom spokojnej starości będzie domem luksusowym. Artyści chcieli odejść od "sztampy" myślenia o tego typu domach. Także kostiumy, zwłaszcza w finałowej scenie, mogą być dla widzów zaskakujące.

Aleksandra Kujawiak

  • Kwartet Ronalda Harwooda w reż. Piotra Jędrzejasa
  • Teatr Muzyczny
  • 24.05 - pokaz przedpremierowy, 25.05 - premiera, 26. i 30.05 - spektakle
  • bilety: 20-70 zł

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2019