Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

Światło mnie prowadzi

Rozmowa z Erikiem Witsoe, fotografem Poznania.

. - grafika artykułu
fot. E. Witsoe

Jak to się stało, że Amerykanin z Seattle nagle postanowił zamieszkać w zupełnie obcym dla siebie europejskim kraju?

Przyjechałem do Poznania za moją narzeczoną. Decyzja nie była łatwa, ale jednocześnie nie była też trudna. Byliśmy razem od dziesięciu lat, więc kiedy została przyjęta na doktorat, dla nas obojga miało sens przeprowadzić się tutaj. Agnieszka jest Polką i po 12 latach życia w Stanach Zjednoczonych była gotowa wrócić do domu, być blisko rodziny i skończyć tu studia. Jeśli chodzi o mnie, mój jedyny plan brzmiał "gdzie ona, tam i ja". I tak też się stało.

Pamiętasz swój pierwszy dzień tutaj?

Oczywiście! Wylądowaliśmy późnym wrześniowym wieczorem, a jej kuzyn przywitał nas na lotnisku. Jedzenie, herbata, koce i łóżka zostały nam zaoferowane natychmiast, więc po szybkiej rozmowie i zjedzeniu czegoś padliśmy z wycieńczenia. Następnego ranka obudziłem się w stanie półsnu, nie bardzo wierząc, że rzeczywiście tu jesteśmy. Zaczęliśmy badać Jeżyce, nasiąkać. Potrzeba kawy skłoniła nas do znalezienia czegoś na wynos. Nie pamiętam już, gdzie ją dostaliśmy, to była jakaś cukiernia przy ulicy. Serwowali okropną kawę... Ale w pewnym sensie była to absolutnie najlepsza kawa, jaką kiedykolwiek piłem. Moja pierwsza kawa na ulicach Poznania! Pojechaliśmy na Morasko. Byłem pod wrażeniem, jak cudownie to wszystko wyglądało. W czasie krótszym niż 24 godziny byłem w moim nowym mieście i jechałem tramwajem! Później zwiedzałem miasto już sam. Usiadłem na ławce i po prostu obserwowałem ludzi. To było idealne.

W czym Poznań różni się, a w czym jest podobny do Twojego rodzinnego miasta?

Wszystko w Polsce jest inne niż tam, skąd pochodzę, choć na powierzchni oczywiście istnieją podobieństwa. Różnice są tym, co mnie zajmuje. Poznań jest rozwijającym się miastem. Często przypomina mi Seattle boomu końca lat dziewięćdziesiątych i początku lat dwutysięcznych. Nowe konstrukcje, niesamowita dynamika, wiele zmian w krótkim czasie. I podobnie jak wtedy w Seattle, nie ma pewności, jak to się skończy. Najważniejsze jest jednak to, że czuję się tu jak w domu, jakbym był tu już wcześniej.

Czym najbardziej zaskoczyli Cię poznaniacy?

Wszystkim. Na początku ilością kolorów, które są wszędzie i całkowicie mnie zaskoczyły. Byłem w szoku. O tym, jak wygląda Polska, uczyłem się z monochromatycznych zdjęć pochodzących z bardziej rozpaczliwych czasów PRL, które oglądałem wcześniej. To dlatego w moich zdjęciach jest tyle koloru. Chcę, żeby wszyscy zobaczyli, jak pięknie jest tutaj.

Prowadzisz kawiarenkę przy ulicy Ratajczaka, a po godzinach robisz zdjęcia miastu. To Twoja odskocznia, zwykłe hobby czy może już coś więcej?

Fotografia to teraz moje główne zainteresowanie i codzienna inspiracja. Ostatnio zamknąłem moją kawiarnię, żeby skupić się na fotografii jak na biznesie. Najbardziej jestem znany ze swojego ulicznego stylu, ale robię też sesje ślubne, zdjęcia do kampanii reklamowych, Instagrama i mediów społecznościowych, dla restauracji albo z imprez firmowych. Jestem otwarty na nowych klientów i wyzwania. Wiele lat temu uczęszczałem do szkoły artystycznej. Wróciłem do tamtych czasów, by twórczo przekazać światu to, co widzę wokół mnie. W tej chwili chodzi mi po głowie wiele projektów, które prędzej czy później ujrzą światło dnia. W grudniu ukazał się mój pierwszy album fotograficzny, inspirowany codziennym spacerem przez Poznań. Jestem dumny z tej książki, bo została bardzo dobrze przyjęta.

Co najbardziej lubisz fotografować - miejsca, budynki czy ludzi?

Wszystkie powyższe, ale ludzi przede wszystkim. To właśnie ludzie są dla mnie tym, co czyni miasto ciekawym. Uwielbiam patrzeć na nich w ich codziennych sytuacjach, przy różnej pogodzie i tak dalej. Ogromna część moich prac została wykonana wczesnym rankiem, kiedy szedłem do pracy, zatrzymując się i fotografując ciekawe rzeczy po drodze. Jestem w pełni świadom bycia nieznajomym w obcym kraju i chcę wykorzystać tę wiedzę na swoją korzyść. Bacznie obserwuję wszystko wokół mnie. Napędza mnie to, by zrozumieć i docenić wszelkie różnice.

Masz swoje ulubione ulice albo widoki w mieście?

Mam ich zbyt wiele na liście! Do tego zmieniają się z sezonu na sezon. Jestem bardzo przywiązany do skrzyżowania ulic Taczaka i Ratajczaka głównie dlatego, że jest ostatnią rzeczą, jaką widzę, idąc do pracy, i pierwszą, którą widzę, wychodząc z niej. Ten widok zainspirował mnie ze względu na głębię, jaką posiada.

W Twoich zdjęciach bardzo dużą rolę odgrywa światło.

Tak, światło mnie prowadzi. Kocham, jak się zmienia, filtruje miasto, kreuje jego dynamikę. Poranek stał się moją ulubioną porą fotografowania, bo przez lata był najbardziej dostępną dla mnie porą. W ten sposób pokochałem wstawać o 5 rano. Odkąd zamknąłem kawiarnię, mam nieco więcej czasu, by poruszać się za dnia. To ekscytujący czas, by odkrywać nowe okolice i rodzaje światła.

Jesteś samoukiem czy ktoś nauczył Cię, jak robić dobre zdjęcia?

Moja narzeczona jest zapalonym fotografem, więc kiedy po raz pierwszy zacząłem robić zdjęcia, dała mi kilka cennych lekcji. Aparat miałem od zawsze, ale to wtedy po raz pierwszy używałem go w sposób twórczy, zastępujący rysunek i malarstwo, których już nie miałem czasu realizować. Dorastałem na komiksach i filmie. Uczenie się w młodym wieku, jak należy rysować komiksy, dało mi głębokie uznanie dla perspektywy. Z kolei kino to coś, co miało na mnie największy wpływ. Rodzaje światła w moich zdjęciach są bezpośrednim wynikiem niektórych z moich ulubionych filmów.

Myślisz, że nadejdzie taki dzień, w którym fotografowanie Cię znudzi i poszukasz kolejnej formy ekspresji?

Fotografia stała się już zbyt ważną częścią mojego codziennego życia, poza tym uwielbiam to. Myślę, że jako osoba z duszą artysty mogę pokazać świat, w którym żyję, i to, jak on na mnie wpływa, używając dowolnego narzędzia, czy to kamery, farby, jedzenia, płótna lub słów oraz dowolnej kombinacji pomiędzy nimi. Więc oczywiście forma wypowiedzi może się zmienić, ale wątpię, czy kiedykolwiek będę zmęczony, wyrażając ją.

Rozmawiała Anna Solak

Erik Witsoe Amerykanin z Seattle, który przyjechał do Poznania 5 lat temu i już pozostał. W grudniu 2015 r. wydał swój pierwszy album fotograficzny Poznań by Erik Witsoe. Okiem przybysza, w którym pokazuje, jak widzi to miasto. Jego zdjęcia można oglądać na stronie www.erikwitsoe.com lub na Facebooku.