Cacuszko na Garbarach i nie tylko...

Ma sto dwa lata, a wygląda jak prześliczny młodzieniec. Można by rzec- pięknieje w oczach. Z dnia na dzień przybywa mu urody i świeżości. A wszystko za sprawą miasta Poznań, które w ostatnim tylko roku wydało na niego 1.650.000 złotych. Czy było warto?

Jak najbardziej- przekonuje Przemysław Foligowski, dyrektor Wydziału Oświaty. Oczywiście, że warto było wyremontować Zespół Szkolno Przedszkolny nr 4 na Garbarach. Tego typu inwestycje wpisują się w poetykę rewitalizacji starych, zabytkowych kamienic w różnych dzielnicach miasta. To ważne dla mieszkańców, ale i dla włodarzy Poznania, by restaurować budynki- perełki architektury i to właśnie staramy się robić.

Cacuszko na Garbarach... - grafika artykułu
Cacuszko na Garbarach...

Często rodzice zadają mi to pytanie- mówi Ewa Frąckowiak, dyrektor Zespołu Szkolno- Przedszkolnego nr 4. Po co ładować naprawdę duże pieniądze w zabytkowy budynek placówki, która liczy sobie ponad sto lat? Przecież ważne jest tylko to, czego dzieci się uczą, a nie, w jakim uczą się wnętrzu. Ja wtedy odpowiadam, że zawartość prezentu to jedna sprawa, a jego opakowanie- to druga. W pięknie odremontowanym budynku dzieci zachowują się piękniej. Widzę to, bo u nas modernizacja trwa już od trzynastu lat. I ja nie skarżę się na przypadki dewastacji. To, co odmalowane, wyremontowane, odświeżone, cieszy się szacunkiem- wyjaśnia pani dyrektor. 

A wyremontowany jest dach, okna, a jest ich w szkole ponad 300, elewacja, wymienione są także drzwi zewnętrzne, cyklicznie odmalowywane sale lekcyjne. Jest też nowiutka sala gimnastyczna, z której korzystają nie tylko dzieci, ale i ich rodzice. Szkoła jest na liście zabytków, toteż jej renowacja odbywa się pod czujnym okiem miejskiego konserwatora. Nie jest to zadanie łatwe, ale efekty są zdumiewające. Nawet porcelanowe, granatowe płaskorzeźby sprzed stu lat teraz także odzyskały dawny blask.

W tym budynku zawsze była szkoła- uśmiecha się dyrektor Frąckowiak. Tylko podczas II Wojny Światowej przez moment był tu szpital. Ale na szczęście zniszczenia wojenne ominęły nasze cacuszko, zachowała się też stara dokumentacja budowlana, stąd dla nikogo nie było problemem, jak szkoła ma wyglądać. My tu bardzo często gościmy studentów Uniwersytetu Artystycznego, którzy podziwiają  urodę tego budynku i jego detali. Całość prac zakończy się w listopadzie i nowy rok Zespół Szkolno- Przedszkolny nr 4 przywita w nowej szacie.

Ale przecież nie tylko szkoły mogą się pochwalić zmianami na lepsze tego lata. Także słynna już -co roku nowa- dziesiątka "przedszkoli- szczęściarzy" otrzymała po 50 tysięcy na renowację swoich placów zabaw. Jest wśród nich "Promyczek", który, jak kilka innych placówek, nie poszedł na łatwiznę i nie zakupił zwykłych zabawek, tylko zdecydował się, przy wsparciu Wydziału Rozwoju Projektów i Rewitalizacji Miasta Poznania, na naturalny plac zabaw w ogrodzie przedszkolnym.

Cieszy mnie to ogromnie- mówi Lidia Lasota, dyrektor Przedszkola nr 3. Przede wszystkim dlatego, że będziemy mieć ogród własny, jedyny i niepowtarzalny, zaprojektowany przez architekta z Krakowa panią Annę Komorowską. Poza tym wpisze się on w krajobraz naszej specyfiki działania według koncepcji froeblowskiej, czyli pracą z dziećmi w czterech obszarach: badawczym, konstrukcyjnym, artystycznym i gospodarczym. Co nowego się w naszym ogrodzie pojawi? A na przykład tunel z wierzby, tor przeszkód, ścieżka sensoryczna, kuchnia błotna czy ścianka z suchej wierzby. Będzie ślicznie i endemicznie oraz ekonomiczne. Pani Anna bardzo uważnie przejrzała prace plastyczne dzieci, które narysowały, czego im w ogrodzie potrzeba, zanim zrobiła swój projekt. Jestem przekonana, że podobać się będzie wszystkim i wszyscy z przyjemnością będą z niego korzystać.