Moja pasja szybko nie odejdzie, czyli miłość Werki do szermierki...

Yvette i Nathan- to jedenastoletni bliźniacy. Bliźniaczo też zakochali się w szermierce. Nie wiem, jak to było możliwe, że przedtem nic o szermierce nie wiedziałam- uśmiecha się Yvette. Nie oglądałam zawodów w telewizji, nie czytałam o tym w sieci. To niszowy sport, a jednak bardzo go polubiłam. Przez szermierkę staram się nie chorować. Chora to ja jestem, jak mam opuścić trening.

Jaki musi być szermierz?- zastanawia się Nathan. Uczciwy, sprytny, inteligentny, zwinny. I chciałbym, żeby takie cechy zostały mi po tej szkole na zawsze. "Ta szkoła" to Zespół Szkół nr 5- mówi Dobiesław Figuła, dyrektor placówki. U nas tradycje szermierki sięgają pięćdziesięciu lat wstecz. Zaczęło się w 1970 roku, gdy z inicjatywy Ryszarda Kunze, Olimpijczyka z Rzymu 1960 roku powstawały pierwsze klasy o tym profilu. Dziś lekcje szermierki prowadzi czworo trenerów. Jednym z nich jest Tomasz Ciepły, były mistrz Europy, aktualnie trener kadry narodowej juniorów i prowadzący drużynę w klubie AZS AWF.  

Co jest fajnego w szermierce?- zastanawia się Tomasz Ciepły.  Głównie to, że jest to sport stricte indywidualny. Rozwija umysł, zwłaszcza myślenie strategiczne. To jest, jak gra w szachy- trzeba stale starać się być o krok przed przeciwnikiem. 

Szermierka, fot. Augusto Bizzi - grafika artykułu
Szermierka, fot.Augusto Bizzi

Klasy sportowe tworzymy z dwóch powodów- mówi Dariusz Kozelan z Wydziału Oświaty. Po pierwsze chcemy stworzyć możliwość uprawiania sportu i nauki w pełnym cyklu edukacyjnym czyli od klasy pierwszej aż do maturalnej. Po drugie- jest to odpowiedź na zapotrzebowanie konkretnych klubów sportowych. Bo to we współpracy z nimi powołujemy trenera i akceptujemy metody szkoleniowe. Potem już tylko czekamy na medale...

Werka miłość do szermierki wyssała z mlekiem matki. Pradziadek był szermierzem- chwali się Werka. I teraz ja idę w jego ślady. Jest fajnie, bo jeździmy na zawody i przy okazji zwiedzamy Polskę. Byliśmy już w Lesznie, Toruniu i Śremie, a w październiku jedziemy do Bydgoszczy. Podobnie myśli Stasiu, który szczerze przyznaje, że uważał szermierkę za sport z lekka passe. Pochodzę z Ukrainy i w Poznaniu mieszkam od trzech lat- mówi Stanisław. Przeniosłem się do tej szkoły, bo tu od razu znalazłem przyjaciół i zrozumienie. I do tego jeszcze ta szermierka. Są fajni koledzy i trenerzy. Nie mam żadnych problemów z agresją, jak w poprzedniej szkole.

Chodzi o to, by trenować- tłumaczy Dobiesław Figuła. Nie trzeba być mistrzem nad mistrzami. Wystarczy, że się człowiek nauczy dyscypliny, konsekwencji i pracowitości. Do tego pracy w zespole i uczciwości, to starczy. Moje córki kończyły tę szkołę i dwie z nich także trenowały szermierkę. Bardzo dobrze wspominają tę aktywność do dziś.

Marek Zawadka zaś, trener taekwondoo w klubie AZS OŚ, ale i w SP nr 12, także uważa, że nie o mistrzowskie tytuły w klasach sportowych chodzi. Fajnie jest wygrywać, wszyscy przecież lubimy odnosić sukcesy- mówi pan Marek. Ważniejsze jednak jest to, że ci młodzi ludzie trenując trzy razy w tygodniu bez względu na pogodę i humory uczą się dobrego funkcjonowania w każdych warunkach i dzięki temu naprawdę dobrze potem sobie radzą w życiu. A nie jest one usłane różami. Tak chłopcy, jak i dziewczyny z determinacją przyswajają zasady walki, stając się przy tym bardziej odważnymi, a w wypadku dziewczyn powiem, że są bardziej uparte i zdecydowane. Mogę się pochwalić, że naszą absolwentką jest mistrzyni Europy seniorek. Co jest fajnego w taekwondoo? To, że uczymy się kultury i szacunku do siebie nawzajem. Mamy swoje powitania, kłaniamy się sobie, zawsze dziękujemy po skończonej walce. Moja przygoda z taekwondoo zaczęła się lata temu w Giżycku, na ekranach kin królował wtedy Bruce Lee. Dziś kontynuuję tę znajomość ze względu na szkoleniowe zalety właśnie. Dobrze się człowiek czuje, jak wytrenuje fajnego zawodnika, dobrego człowieka. Ja to lubię.

Anna Kałmuczak, trenująca klasy pływackie w SP nr 67 także lubi swoją pracę. Prowadzi zajęcia w wodzie z dzieciakami w klasach I-III, ale też stara się włączyć do pływania grę w piłkę wodną. To najstarsze z gier zespołowych, jakie wystepują na nowożytnych igrzyskach olimpijskich. Pierwszy taki turniej rozegrano już w 1900 roku- uśmiecha się pani Anna. Prowadzę takż drużynę przy klubie AZS AWF, a tutaj, w szkole, raczej się bawimy, uczymy podstaw i reguł tej gry, by później w starszych klasach zabrać się za piłkę na poważnie. Chcę powiedzieć, że mamy też przy szkole młodzieżową drużynę WOPR, gdzie trenujemy ratownictwo wodne i uczymy się zachowania bezpieczeństwa w wodzie. To ważne, bo przecież utonięcia- to trzecia co do ilości przyczyna zgonów w Polsce. A wracając do pływania- to powiem tak: teraz mamy w SP nr 67 pięć tak cudownie uzdolnionych dziewczynek, że jestem dziwnie spokojna o medale dla nich. Choć, jak wielu trenerów i ja uważam, że nie tylko o nie chodzi w tej zabawie, jaką bywa sport...