"Nie czekam na oklaski!"

To pierwsza nagroda, jaką przyznała mi Wielkopolska- uśmiecha się Ryszard Rychlewski, laureat tegorocznej edycji konkursu "Wawrzyn Pracy Organicznej". Do tej pory byłem laureatem wyróżnień o charakterze ogólnopolskim, takich, jak "najlepszy animator sportu danego roku", czy też autor najfajniejszych innowacji na orliku. Ta nagroda ma jednak charakter szczególny, bo jury pochyla się tutaj na osobami pracującymi u tak zwanych podstaw. Nisko, po cichu i przez wiele lat. No i co najważniejsze- nie dla oklasków!

Serdecznie gratuluję panu Rychlewskiemu takiego wyróżnienia, zwłaszcza, że praca u podstaw- to wartość szczególnie bliska nam, Wielkopolanom- mówi Mariusz Wiśniewski, zastępca Prezydenta Poznania. A to, że pan Ryszard od kilkudziesięciu lat krzewi kulturę fizyczną wśród dzieci i młodzieży, że wciąż ma nowe pomysły na rozwijanie oferty Orlika, że działa także jako wolontariusz- zdecydowanie zasługuje na szacunek.

Ryszard Rychlewski - grafika artykułu
Ryszard Rychlewski

W ramach VII obchodów Dni Pracy Organicznej na uroczystej Gali w Bazarze Poznańskim ponad miesiąc temu wręczono Wawrzyny Pracy Organicznej 2018 oraz Wielkopolską Nagrodę Jakości. To inicjatywa Unii Wielkopolan, mająca na celu kontynuowanie wielkopolskich tradycji pracy organicznej i utrwalanie w społeczeństwie dobrych wzorców z przeszłości. Miasto Poznań wytypowało do tego wyróżnienia (w kategorii: edukacja) Ryszarda Rychlewskiego, który już od kilkudziesięciu lat krzewi wsród uczniów, przedszkolaków, ale i dorosłych ideę zdrowego, sportowego, aktywnego sposobu życia. Odwiedza szkoły i przedszkola, ale też realizuje mnóstwo zajęć, warsztatów, zawodów na "swoim" orliku przy ulicy Żonkilowej. Ot, już za chwilę, dziewiątego czerwca, odbędzie się tam II Różowy Szlachetny Mecz, w którym zagrać może każdy: pani, pan i dziecko tak, aby razem wygrać z rakiem piersi. Tego dnia na orliku pojawi się tysiąc piłkarzy i mnóstwo mieszkańców nie tylko Junikowa.

Robię to, bo lubię, bo mnie to kręci, bo mam z tego frajdę- mówi Ryszard Rychlewski. Uważam, że poprzez zamiłowanie do sportu można u dzieci wykształcić mnóstwo cennych postaw i cech charakteru. Bo sport- to  działanie zespołowe, według zasad fair- play, które uczy pokory wobec zwycięstw i porażek i daje poczucie sprawczości, no i wyłącznie dobrą energię. Ale przecież nie tylko sportem człowiek żyje. Dlatego ja zajmuję się także -jako wolontariusz- rehabilitacją osób niepełnosprawnych i pomagam trójce sąsiadów, którzy sami już sobie nie dają rady w prostych codziennych sprawach.

Dostrzec zalety uprawiania sportu pomaga również najstarszy w Poznaniu animator sportu na tymże orliku-pan Mirosław Królikiewicz. Mam 81 lat i wciąż jestem bardzo aktywny- uśmiecha się pan Mirek. Moja przygoda ze sportem zaczęła się w 1954 roku, kiedy to zacząłem kopać piłkę w poznańskim AZS-ie. Do dziś jeżdżę rowerem, trenuję z dzieciakami i myślę, że tak już zostanie do końca. Na orliku jestem dziewiąty rok i wcale mi się nie nudzi. Co prawda trudniej dzisiaj przyciągnąć dzieci na boisko, mają tyle internetowych pokus, że musimy starać się bardziej niż kiedyś, ale mój Boże! Życie to pasmo zmian i trzeba się do tego dostosować.A co mi to daje? Z większą pogodą ducha się człowiek starzeje i lepiej przez tę starość przechodzi. Już tylko dlatego trzeba się ruszać, ruszać i jeszcze raz ruszać...

W podzięce za pracę poznańskich animatorów sportu Miasto Poznań ufundowało im profesjonalny zestaw odzieży sportowej: koszulki, dresy, kurtki, czapki i rękawiczki. Ale to nie wszystko - mówi Przemysław Foligowski, dyrektor Wydziału Oświaty UM w Poznaniu. Miasto Poznań nie tylko płaci animatorom wynagrodzenie, ale też znalazło dodatkowe pieniądze na usługi związane z użytkowaniem orlików. Można je wykorzystać na przykład na utrzymanie boisk, szatni, oświetlenia w lepszej kondycji, no i doposażenie obiektów w sprzęt sportowy. To zdecydowanie czyni ofertę orlików bardziej atrakcyjną i różnorodną.

I tak się dzieje. Dziś na poznańskich orlikach nie tylko kopie się piłkę czy rzuca do kosza. Można tam grać w tenisa, ćwiczyć aerobic czy karate, albo tańczyć zumbę, jak ktoś ma siły i chęci. Na orlikach czas spedzają już całe rodziny- i babcia z wnukiem, i tato z synami. Ja na Żonkilową zapraszam na okragło- podkreśla Ryszard Rychlewski. Nudzić się nikt nie będzie. Zapewniam.