Ryszard Rychlewski- "animuję, bo lubię..."

Już po raz drugi Ryszard Rychlewski otrzymał tytuł Animatora roku- w ubiegłym roku zdobył ją w kategorii: innowacje w " uspołecznieniu" Orlika dla społeczności lokalnej, w tym - w kategorii: najlepsza współpraca Animatora z wybranymi grupami priorytetowymi. Tytuły, dyplomy, gratulacje- to coś, co cieszy pana Ryszarda, ale tak naprawdę to serce mu rośnie, gdy jego Orlik na ulicy Żonkilowej w Poznaniu kwitnie.

Ryszard Rychlewski - grafika artykułu
Ryszard Rychlewski

Byłem, jestem i będę oddany sportowi- mówi pan Ryszard. Przez 25 lat czynnie go uprawiałem, a teraz- propaguję, bo sport to fajny, naprawdę dobry sposób na spędzanie wolnego czasu, ale też na kształtowanie przydatnych cech charakteru. Dyscyplina, pokora, umiejętność współpracy w grupie, poszanowanie drugiego człowieka, to tylko kilka z postaw, które możemy przyjąć jako swoje biegając po boisku za piłką czy grając w koszykówkę.

A na Orliku przy Żonkilowej gra się od rana do wieczora. Grają dzieci niepełnosprawne z przedszkola integracyjnego  w piłkę nożną, grają uczniowie okolicznych szkół w siatkówkę, piłkę ręczną czy rugby, grają dorośli, także seniorzy, w tenisa ziemnego...

 Ostatnio graliśmy w debla i policzyłem, że nasza czwórka ma razem 269 lat- cieszy się Ryszard Rychlewski. Najstarsza pani, która chciała sobie poćwiczyć na Orliku miała 82 lata. To jest cudne, bo pokazuje, że naprawdę Orliki są przyjazne dla mieszkańców. Każdy może przyjść do animatora i powiedzieć: dzień dobry! Idzie wiosna, a ja chciałabym trochę schudnąć. Co mi pan poradzi? I animator radzi, pokazuje, proponuje.

Małymi kroczkami można ludzi pozarażać sportowym stylem życia.Teraz, kiedy Ryszard Rychlewski zdobył swoje "orlikowe" nagłośnienie, myśli o tym, by wprowadzić na Żonkilową aerobik, a może i Zumbę. Dlaczego nie? Każda forma ruchu jest mile widziana. Kiedy mamy przychodzą do nas z dziećmi, żeby pobawiły się na boisku, to zawsze mówię: okej, mały niech pobiega za piłką, a pani niech przyjdzie ze mną- porzucamy do kosza przez  parę minut, dobra? I następnym razem widzę, ze ta mama przychodzi w tenisówkach, w bluzie i sama chwyta za jakąś piłkę. To buduje.

Jak trzeba, to Ryszard Rychlewski jest i Świętym Mikołajem z workiem pełnym prezentów,  i wielkanocnym zającem dla dzieci z przedszkola, jak trzeba, to prowadzi też męskie zawody, albo siedzi na ławce i gada z chłopakami, którzy, co tu ukrywać, nie stronią od używek, ale też potrafią czasem przyjść i pomóc pomalować podium albo ponaklejać numerki, gdzie trzeba. Do tych młodych ludzi także chciałbym dotrzeć, coś im zaproponować- uśmiecha się pan Ryszard. I wierzę, że oni także mogliby stworzyć jakąś swoją ligę, jakiś zespół, a ja mógłbym dla nich poprowadzić zawody, w których byłoby widać, że to nie takie złe dzieciaki. Że zapalą? Że zaklną? Okej, ale na Orliku mogą pokazać ten inny, fajniejszy kawałek siebie. I to też jest praca dla animatora...