Uczciliśmy jubileusz Tajnej Organizacji Nauczycielskiej

W czasie II Wojny Światowej uczyłam dzieci polskiej mowy, pisania, historii- wspomina Aleksandra Dembińska, 88-letnia emerytowana nauczycielka z Poznania.  Czy się bałam? Wiem, że to było niebezpieczne, ale nie, nie bałam się. Biegle mówiłam po niemiecku, nawet pyskowałam Niemcom. Robiłam to, bo jestem Polką. Nie myślałam o konsekwencjach.

A ja, owszem, myślałam- uśmiecha się Władysława Szymańska. Pamiętam taką scenę, szłam z torbą, w której miałam zeszyty i książki uczniów, ale to jeszcze nie było takie złe. Niosłam też mięso, a za to była kara śmierci. Miałam 19 lat i okropnie się trzęsłam ze strachu. A tu naprzeciwko mnie idzie Niemiec z psem. Spojrzałam wtedy w niebo i pomyślałam: "Boże, ratuj". I on tak jakoś warknął na mnie: "geht mal lose". Coś jak: "zejdź mi z oczu". Pobiegłam dalej i przyszła mi do głowy taka myśl, że my, Polacy, jesteśmy jednak jakoś tam przez niebo wybrani.

uroczystość TON - grafika artykułu
uroczystość TON

Te i inne wspomnienia towarzyszyły uroczystości, jaka odbyła się w Urzędzie Miasta Poznania  w celu upamiętnienia 76 rocznicy powstania Tajnej Organizacji Nauczycielskiej. Jej wieloletni prezes, pan Leszek Rum opowiadał, jak odbywały się tajne komplety. Byłem wtedy młody, umawiałem się z uczennicą spacerowaliśmy po mieście pod rękę i nikt nie przypuszczał, że uczę ja właśnie języka polskiego czy geografii. Spotykaliśmy się także my, nauczyciele. Czasem w bardzo smutnych okolicznościach, bo oto jedna z nas wbiegła przez pomyłkę do zakazanego dla Polaków niemieckiego wagonu tramwaju i powiedziała coś po polsku. I już wiadomo było, że jest po niej- jeśli trafiła do Żabikowa, to być może żyje, ale jeśli do mordowni, jaką był Fort VII, to na pewno nie. I za co? Za to, że użyła ojczystej mowy. Dlatego dziś, gdy podejmuje nas pan Prezydent Poznania, pamięta o nas, o naszej przeszłości, to jest nam bardzo miło na sercu.

Jestem dumny, że mogę dziś Państwa gościć- powiedział zebranym Mariusz Wiśniewski, zastępca Prezydenta Miasta Poznania. To duże szczęście obcować z prawdziwymi bohaterami. Jak słyszę, że dzisiaj dzieci czy młodzież szukają autorytetów wśród bohaterów kreskówek czy gier komputerowych, to mówię: ale przecież wśród nas są prawdziwi bohaterowie. Z krwi i kości. I to ich należy podziwiać i naśladować.

Powołaliśmy do życia Tajną Organizację Nauczycielską, bo jesteśmy spadkobiercami tych ludzi- tłumaczy Maria Kościelniak, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego, oddział w Poznaniu.  Moja mama także była nauczycielką w czasie wojny. Pamiętam o tym, o tamtych czasach, a takie spotkanie, jak to są świetną okazją by uczcić bohaterstwo poznańskich nauczycieli.

Byłem wtedy chłopcem- wspomina Antoni Wójcicki- Jak zaczęła się wojna, to najpierw pomyśleliśmy z kolegami, że przedłużyły się wakacje. Ale potem padło pytanie: co dalej? Znalazł nas pewien nauczyciel, prawnik i kazał nam przychodzić do apteki. Tam się uczyliśmy. Egzaminy zdawaliśmy na plebanii, tam też przechowywaliśmy nasze świadectwa na czasy powojenne. Niektóre nigdy się nie odnalazły, bo księża poginęli. Umiałem świetnie mówić po łacinie, znałem polską literaturę, historię. Dziś wiem, że ludzie w aptece widzieli, że jakieś grupki młodzieży się tu zbierają, coś tam robią, ale nikt nas nie zakapował. Taki był wtedy Poznań.

Barbara Dąbrowska- Silska, która wraz z chórem dziewczęcym z Poznańskiej Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej II stopnia im. Karłowicza w Poznaniu ubarwiła uroczystość pięknym występem, także podziwia nauczycieli z czasów wojny. To dla nas przyjemność zaśpiewać dziś właśnie dla nich- mówi.

Ani jeden z moich uczniów z czasów wojny już nie żyje- mówi Władysława Szymańska. -Ale przecież my żyjemy i choć zostało nas tylko kilkanaścioro, to cieszy, że Urząd Miasta o nas pamięta. My to przeżywamy, to dla nas bardzo ważne.

Ja na przykład z domu nie wychodzę już od dwóch tygodni, a teraz miałam okazję się ładnie ubrać, perły założyć- mówi Urszula Żmójdzin, emerytowana nauczycielka. Mam 93 lata. Ale, jak mówimy między sobą, dobrze jest raz do roku spotkać się tu z dziewczynami i chłopakami z tamtych lat i porozmawiać. O Polsce tamtej i teraźniejszej. My rozumiemy najlepiej, jakie to szczęście, że swobodnie pogadamy sobie o tym po polsku.