Zespół Szkół Przemysłu Spożywczego nagrodzony na Polagrze!

Nagrody dostają co roku. Od dwunastu lat- zawsze jest jakieś wyróżnienie. Raz za szynkę, innym razem- za kabanosy, a w tym roku padło na kiełbasę polską. Nasze wyroby są cenione i zauważane na Międzynarodowych Targach Spożywczych Polagra od zawsze - mówi Ewa Nowicka, dyrektor Zespołu Szkół Przemysłu Spożywczego w Poznaniu. Cieszy nas to tym bardziej, że jako jedyna szkoła w Polsce bierzemy udział w konkursach wędliniarskich w ramach Forum Rzeźnictwa, Wędliniarstwa i Kuchmistrzostwa podczas tych Targów. To dlatego, że mamy w szkole własny wyrób wędlin, a wytwarzamy je według starych i sprawdzonych receptur, z których jesteśmy bardzo dumni. Nasze wędliny wędzimy sami, w wędzarniach opalanych  drewnem wiśniowym i jesionowym. Przyprawy mamy drobiazgowo dobrane- majeranek prosto z pola, czosnek świeżo wyciśnięty. Pracujemy na mięsie pierwszej jakości, nie używamy do naszych wyrobów podrobów. Nic dziwnego, że przed naszym szkolnym sklepikiem, w którym sprzedajemy codziennie świeże wyroby, które powstały w czasie zajęć praktycznych uczniów naszej szkoły stoją kolejki.

Wyróżniona Pani Dyrektor - grafika artykułu
Wyróżniona Pani Dyrektor

 Sprawdzam. Rzeczywiście. Pani Aldona jest tutaj prawie codziennie.- Nigdzie nie kupię takich frankfurterek, jak tutaj- mówi. Albo śląskiej. Pani Katarzyna przyszła do sklepiku właśnie po słynną polską. I po świeżą szyneczkę. Jak do najlepszych delikatesów.

-A przecież wędliny, to nie jedyne, czym możemy się pochwalić- mówi Zuzanna Szmyt, wicedyrektor Zespołu Szkół Przemysłu Spożywczego. Uczy się u nas 550 uczniów, zdobywają szlify w różnych profesjach: cukierników, piekarzy, wędliniarzy i kucharzy. Do nas przychodzą dzieciaki, które wiedzą, czego w życiu chcą. Kształcą się tutaj całe klany rodzin, takich, jak Tecław, Butka czy  Bystry. Często wybierają właśnie technikum, jako swoją szkołę zawodową, choć tam jest bardzo ciężko, bo przecież oprócz przedmiotów normalnych, takich, jak w liceum, nasi uczniowie mają jeszcze dodatkowo 9 przedmiotów za swojej profesji. Ciężko pracują, ale twierdzą, że nauka w szkole zawodowej ma głęboki sens.

Marianna Hoffman jest tego wręcz pewna.  Uczy się w III klasie echnikum Technologii Żywności i jest jedną z nagrodzonych w tegorocznym konkursie Polagry uczennic. Jak robiliśmy tę przepyszną polską na konkurs?- uśmiecha się.- Najpierw wzięliśmy łopatkę z kością, wieprzową, oczywiście, potem trybowaliśmy ją, poklasyfikowaliśmy mięso na parówki, na śląską no i na polską, no a potem mieliliśmy, dodawaliśmy przyprawy i gotową kiełbasę oddaliśmy do wędzarni. I gotowe. Wyróżnienie na Polagrze sprawiło Mariannie dużo przyjemności, ale tak naprawdę chwile chwały przeżyła na Ogólnopolskiej Olimpiadzie Wiedzy o Żywności, na której na 1430 startujących uczestników zdobyła pierwsze miejsce. Ta niepozorna, filigranowa dziewczyna zwyciężyła w tak prestiżowym przedsięwzięciu bez specjalnego wysiłku, otwierając sobie tym samym drzwi do szesnastu polskich uczelni. I tak zostanę w Poznaniu- wyjaśnia Marianna. Zdecydowałam się na Uniwersytet Przyrodniczy. Kierunek: Technologia Żywności. Będę dietetykiem.

Marianna ani przez moment nie żałowała swej decyzji o wyborze technikum. Po takiej szkole jestem pożądana na rynku pracy- tłumaczy. Mam w ręku zawód, maturę i możliwość studiowania. A co pamiętam z samej Olimpiady? Kilka trudnych pytań, takich, jak czas dojrzewania sera camembert czy parametry suszenia koncentratu pomidorowego w celu oznaczenia zawartości wody.

Damian Kwiatkowski, który również jest w grupie wyróżnionych za kiełbasę polską uczniów, także wybiera się na studia. Co zapamięta z Technikum? Głównie pana Henryka Waligórę- mistrza wędliniarstwa, który od piętnastu lat uczy zawodu w Zespole Szkół Przemysłu Spożywczego. Wiedza i umiejętności mistrza Henryka są porażające- mówi Damian. On mało mówi, ale to, co ma w rękach, to więcej niż fach. To sztuka.

Sam pan Henryk rzeczywiście jest bardzo skromny. Pracuje w zawodzie od 42 lat, produkował kiedyś, jeszcze za komuny, tę słynną szynkę, która szła od nas do Ameryki. Wędliniarstwo ceni, ale nie kupuje w sklepach wyrobów innych niż własne. Właściwie nawet nie podchodzi do stoisk z kiełbasą czy mięsem. Po co? I tak takiej białej parzonej, jak robi on sam, nie dostanie nigdzie. W żadnym sklepie na całym świecie. No- to po co sobie zawracać głowę?