Prezydent na łamach Głosu Wielkopolskiego o krytyce w kontekście nadchodzących wyborów

Przyjąłem zaproszenie na spotkanie opłatkowe na zaproszenie arcybiskupa Gądeckiego, prymasa Polaka i kardynała Nycza. Na Facebooku zawrzało.

Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak - grafika artykułu
Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak

Skomplikowane wywody myślowe miały na celu dowieść, że moja obecność to "legitymizacja konferencji Episkopatu", a konkretnie apelu Prezydium Konferencji Episkopatu Polski w sprawie zatrzymania aborcji eugenicznej. Co więcej, to także "policzek wymierzony w prawa kobiet". Cytuję tu Annę Wachowską-Kucharską, która - nie wiem, na jakiej podstawie - poinformowała, że brałem udział w konferencji Episkopatu. No cóż, jestem zapraszany na różne wydarzenia, ale na konferencję Episkopatu - raczej bym się nie spodziewał...

Do chóru oburzonych dołączyła też Pani Radna Katarzyna Kretkowska. Zabrzmiało znajomo. Bo jakie właściwie są przesłanki tej krytyki? Na ile jest w niej rzeczywistego, ideowego wzburzenia, a ile - politycznych kalkulacji? Cokolwiek zrobię (lub nie), postrzegane jest przez pryzmat nadchodzących wyborów. Sylwester miejski z fajerwerkami, których nie było poprzednio; oficer rowerowy, którego stanowisko zostało zlikwidowane; miejska strefa kibica - która być może będzie zorganizowana... Ostatnio wszystko jest "wyborcze".

Czy to znaczy, że mam nic nie robić, z nikim nie spotykać, a już na pewno nie podejmować żadnych decyzji? Odnoszę wrażenie, że najaktywniej krytykują mnie osoby z własnymi ambicjami politycznymi. Ich główny cel to zaistnienie w mediach czy na portalach społecznościowych. Przy minimum wysiłku, kosztem innych - budują rozpoznawalność i zbijają własny kapitał polityczny. Liczy się zdobycie uwagi, a przedmiot krytyki jest wtórny. Grunt, by chwyciło. Tak właśnie postrzegam te oburzone głosy. Chętnie zarzuca mi się teraz "wyborcze" zachowania, bo... idą wybory i "wyborczo" zachowują się krytykanci. Radzę jednak nie przesadzać z radykalizmem ocen.

Opłatkiem z przedstawicielami władz kościelnych łamałem się już nie raz. Nigdy wcześniej nie stało się to powodem do zarzutów o "wyborczą" zmianę poglądów czy celowy zabieg mający poszerzyć elektorat. Kuriozalny jest dla mnie wniosek o rzekomej legitymizacji działań Episkopatu. Wiem, że liczy się popularność w sieci, ale opieranie jej o fakenewsy ma krótkie nogi. Z drugiej strony, moja obecność na różnych świętach religijnych: w synagodze z okazji Chanuki czy w Muzułmańskim Centrum Kulturalno-Oświatowym z okazji Ramadanu, też spotkała się z krytyką. Jakiego środowiska - zakładam, że łatwo się domyślić. Nie będę tu przytaczał tych obraźliwych komentarzy. Zatem jeszcze raz przestrzegam przed radykalizmem!

Przyjmuję zaproszenia od przedstawicieli różnych wyznań, bo jestem otwarty na odmienny światopogląd. Żadnej takiej okazji nie wykorzystuję do agitacji politycznej. Rozmawiam i szukam możliwości współdziałania. Jak na przykład z Caritasem - we wspólnym niesieniu pomocy ubogim i bezdomnym żadnej ze stron nie przeszkadzają odmienne stanowiska, chociażby dotyczące dopuszczalności aborcji. Nie uskarżam się na krytykę jako taką, co więcej - uważam, że ta konstruktywna jest potrzeba. I o taką apeluję. Pewnie w próżnię, bo okres przedwyborczy rządzi się własnymi prawami. A szkoda, bo w publicznej dyskusji powinniśmy koncentrować się na sprawach istotnych dla Miasta, zamiast tracić energię na insynuacje.

Jacek Jaśkowiak

Prezydent Miasta Poznania