Pomocna dłoń
Początki
W okresie jesienno - zimowym strażnicy pomagają bezdomnym przebywającym w miejscach nieogrzewanych. Między innymi docierają do koczujących w leśnych szałasach, w tym tych pobudowanych w pobliżu jeziora kierskiego. Tam też, na początku 2010 roku, strażniczka Marlena Olejniczak poznała bezdomnego Pana Stanisława. Samotny, 63 letni mężczyzna, pochodzący z Gdyni, od 3 lat mieszkał w prowizorycznych szałasach. Jego historia była jak wiele innych - często wyjeżdżał do pracy na budowach aż pewnego dnia dowiedział się, że jego miejsce zajął ktoś inny. W jednej chwili stracił to co dla przeciętnego człowieka jest najważniejsze - rodzinę i dach nad głową.
Przez kolejne lata Pan Stanisław, pomimo tak ekstremalnych warunków bytowania, dał się poznać jako zawsze dbający o higienę, trzeźwy i uczciwy. Strażniczka odwiedzała bezdomnego nie tylko zimą ale również przy każdej możliwej okazji, gdy służbowo przebywała w okolicy jego szałasu sprawdzając czy on, lub inni bezdomni koczujący w pobliżu, potrzebują jakiejkolwiek pomocy.
Rodzinna decyzja
Wiosną tego roku losem Pana Stanisława zainteresowała się także najbliższa rodzina strażniczki - mąż oraz córka postanowili poznać go i zobaczyć w jakich warunkach żyje. Okazało się, że opowieści nie oddawały rzeczywistości - wszyscy byli zaskoczeni tak skrajnymi warunkami bytowania. Wtedy też wspólnie postanowili, że pomogą mu wyjść z bezdomności. Zadanie to było o tyle trudne i ryzykowne, że osoba długotrwale bezdomna, przebywająca w skrajnych warunkach, przyzwyczaja się i z trudem akceptuje inne rozwiązania.
Aklimatyzacja
Dla upewnienia się, że Pan Stanisław zaakceptuje nowe warunki życia, zaprosiła go do swojego mieszkania. W trakcie tej swoistej aklimatyzacji przez cały tydzień wykonywał wszystkie domowe obowiązki takie jak wyprowadzanie psa, sprzątanie itp, ale przede wszystkim cały czas przebywał w murowanym budynku a nie w szałasie na wolnym powietrzu. Dodatkowo strażniczka przeprowadziła wśród pracowników wydziału zachód SMMP zbiórkę pieniędzy i zaprosiła bezdomnego na zakupy nowej odzieży.
Praca i dach nad głową
Podstawą do zaproponowania zmiany było znalezienie miejsca pracy oraz zamieszkania. Strażniczka nawiązała kontakt z przedsiębiorcą z Komornik, który jest właścicielem dużej hurtowni i prowadzi hotel pracowniczy. Potrzebował gospodarza domu, tzw. złotej rączki do drobnych napraw i zadbania o całość części hotelowej. Właściciel firmy zaprosił Pana Stanisława na rozmowę kwalifikacyjną po czym podpisał z nim wstępną umowę na okres 1 miesiąca, a jak sprawdzi się, to przedstawi mu umowę na czas nieokreślony. Umowa zakłada nie tylko zakres pracy i wynagrodzenie, ale również mieszkanie w hotelu.