Nenia - konspiratorka na wózku

Zielony teren przy skrzyżowaniu ulic Dąbrowskiego i Przybyszewskiego nosi od 2012 roku imię Ireny Bobowskiej, poznańskiej poetki. Rada Miasta Poznania nadała nazwę skwerowi dzięki inicjatywie Stowarzyszenia Przyjaciół Szkoły im. Dąbrówki, do której przed wojną chodziła Nenia.

Skwer im. Ireny Bobowskiej "Neni" - grafika artykułu
Skwer im. Ireny Bobowskiej "Neni"

Skwer nie należy ani do szczególnie pięknych, ani wyjątkowych, ale postać, która mu patronuje, jest naprawdę niezwykła. Irena Bobowska, nazywana przez rodzinę i znajomych "Nenią", nie jest powszechnie znana w Poznaniu, a szkoda, bo ta młoda harcerka była wzorem postaw obywatelskich, niepospolitej aktywności społecznej, siły i niezłomności charakteru. Przede wszystkim jednak jest bohaterką Polskiego Państwa Podziemnego, która już w pierwszych tygodniach niemieckiej okupacji z własnej inicjatywy włączyła się w wir pracy konspiracyjnej, wydając podziemną gazetę. Nie przeszkodziło jej nawet to, że po przebytej w dzieciństwie chorobie Heinego-Medina jeździła na wózku inwalidzkim.

Irena Bobowska urodziła się 3 września 1920 roku w Poznaniu (w tym roku przypada więc 100. rocznica urodzin - przyp. red.). Była córką Teodora Bobowskiego i Zofii z domu Kraszewskiej. Miała trzy siostry i brata. Rodzina pielęgnowała wartości patriotyczne, a ojciec, zaangażowany w przedpowstaniową działalność konspiracyjną, przeprowadził w 1918 roku brawurową akcję wykradzenia Niemcom tajnej dokumentacji. Później walczył w powstaniu wielkopolskim, wojnie polsko-bolszewickiej i kampanii wrześniowej 1939 roku.

Nenia była godną następczynią ojca. Już jako młoda dziewczyna angażowała się w działalność społeczną i charytatywną. Działała w harcerstwie (drużyna im. Anieli Tułodzieckiej), zorganizowała bibliotekę młodzieżową przy Towarzystwie Czytelni Ludowych na Osiedlu Warszawskim w Poznaniu, czytała dzieciom bajki, organizowała przedstawienia. Wykorzystywała przy tym swoje uzdolnienia artystyczne: pisała poezje, malowała i rysowała, fotografowała i samodzielnie wywoływała zdjęcia, próbowała też komponować muzykę. Dziś powiedzielibyśmy, że była animatorką kultury. Uczyła się w gimnazjum, a następnie liceum im. Dąbrówki w Poznaniu. Ponieważ jeździła na wózku i miała problem z dostaniem się do szkoły, koleżanki z klasy wnosiły ją do budynku.

Wiosną 1939 roku, w obliczu narastającego zagrożenia wojną z Niemcami, Nenia zgłosiła się do oddziału "żywych torped". Co prawda Marynarka Wojenna nie planowała sformowania takiej jednostki, nie było też w Polsce torped samobójczych, ale na fali patriotycznego entuzjazmu tysiące ludzi zgłaszało wojsku swoją wolę, by w razie potrzeby wykorzystano ich jako "kamikaze". Wśród zgłaszających się była Nenia, która - gdy sprawa się wydała - wyjaśniła: "Nie mogę inaczej z moim kalectwem ojczyźnie się przysłużyć, zatem powzięłam wiadome już teraz rodzicom postanowienie, od którego nic już mnie nie odwiedzie". Rekrutacja do "żywych torped" była akcją propagandowo-dezinformacyjną inspirowaną przez polski wywiad i na szczęście do realizacji samobójczych misji bojowych nie doszło.

W chwili rozpoczęcia II wojny światowej rodzina Bobowskich mieszkała w niewielkim domu przy ul. Warszawskiej 116. Okupacja odebrała im wszystko, co mieli. Teodor, wzięty do niewoli przez Sowietów, zginął w kwietniu 1940 roku w Katyniu.

Niemcy przejęli od matki Neni sklep z kapeluszami przy Starym Rynku i zaprzęgli ją, wraz z dziećmi, do pracy przymusowej. Tylko Nenię uznano w Arbeitsamcie za niezdolną do pracy z powodu kalectwa. Jednak niespożyta energia nie pozwoliła jej siedzieć bezczynnie nawet w warunkach okupacji. Gdy tylko w Poznaniu i Wielkopolsce zaczęły tworzyć się pierwsze organizacje konspiracyjne, Nenia zaczęła szukać z nimi kontaktu. Szybko nawiązała współpracę z podziemiem.

Już w listopadzie 1939 roku z jej inicjatywy zaczęła ukazywać się nielegalna gazeta "Pobudka", będąca organem Wojskowej Organizacji Ziem Zachodnich. Redakcja pisma mieściła się na Jeżycach, przy ul. Poznańskiej 27. Nenia była podporą tego wydawnictwa: redagowała artykuły, pisała na maszynie, obsługiwała powielacz, zajmowała się też kolportażem, przewożąc egzemplarze pisma pod siedzeniem swojego wózka inwalidzkiego. W lutym 1940 roku Irena Bobowska została zaprzysiężona jako żołnierz podziemia. Przyjęła pseudonim "Wydra".

Gestapo z wyjątkową zajadłością tropiło i zwalczało polską prasę podziemną. Być może w wyniku zdrady lub czyjejś niedyskrecji Niemcy wpadli na trop redakcji "Pobudki". Irenę i trzech innych członków zespołu redakcyjnego aresztowano 20 czerwca 1940 roku. W kolejnych dniach Niemcy pojmali w Poznaniu jeszcze pięć osób związanych z wydawnictwem.

Nenia trafiła na przesłuchanie do siedziby gestapo w Domu Żołnierza, a potem do obozu karno-śledczego w Forcie VII. Udało się jej wysłać stamtąd kilka legalnych listów i wiele nielegalnych grypsów, w których prosiła o pomoc w postaci paczek dla siebie i współwięźniów. W listach nigdy nie skarżyła się na trudne warunki w celi.

W październiku 1940 roku została przewieziona do więzienia we Wronkach, gdzie przeżyła wiele upokorzeń i szykan. Niemcy nie wierzyli, że jest niepełnosprawna, i zarekwirowali jej wózek inwalidzki oraz szyny zakładane na nogi. Musiała się czołgać. W więzieniu panował głód i przenikliwe zimno, rozpowszechniło się robactwo, brud i choroby. Mimo tak trudnych warunków nie załamała się i zachowała godność. W więziennej celi pisała wiersze, z których kilka się zachowało. Niezapomniany jest szczególnie ten:

"...Bo ja się uczę największej sztuki życia:
Uśmiechać się zawsze i wszędzie
I bez rozpaczy znosić bóle,
I nie żałować tego, co przeszło,
I nie bać się tego, co będzie!"

Wiersz wyniosła w bucie zwolniona z więzienia we Wronkach Stanisława Kwiatkowska, ciotka Ireny Bobowskiej. W okresie okupacji hitlerowskiej zyskał on wielką popularność, trafił nawet do kobiet uwięzionych w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu. W kwietniu 1941 roku Nenię przewieziono z Wronek do więzienia w Berlinie-Spandau, a potem do szpitala więziennego w Berlinie-Alt Moabit, gdzie czekała na rozprawę sądową.

Proces odbył się 12 sierpnia 1942 roku. Irenę Bobowską i dwóch jej współpracowników z redakcji "Pobudki" skazano "w imieniu Narodu Niemieckiego" na karę śmierci za przygotowywanie zdrady stanu. Wszyscy oskarżeni przyznali się do winy. Wyrok wykonano 26 września 1942 roku w więzieniu Plotzensee w Berlinie.

Skwer im. Ireny Neni Bobowskiej położony jest na granicy Ogrodów i Jeżyc, w pobliżu budynku VII Liceum Ogólnokształcącego im. Dąbrówki, kontynuującego tradycje Państwowej Uczelni Żeńskiej im. Dąbrówki, do której chodziła bohaterska poznańska poetka, redaktorka "Pobudki". Na skwerze znajduje się tablica upamiętniająca Nenię z fragmentem wiersza przytoczonym powyżej.

W 1999 roku Wydawnictwo Miejskie wydało książkę Stefanii Tokarskiej-Kaszubowej pt. Nenia, z której korzystałem, pisząc artykuł. Wspomnień Stefanii Tokarskiej można posłuchać także na stronie Poznańskiego Archiwum Historii Mówionej: historiamowiona.poznan.pl.

Szymon Mazur