Kultura w Poznaniu

Muzyka

opublikowano:

Każdy słyszy coś innego

- Cenię w pisaniu o muzyce to, że każdy słyszy w niej coś innego. Każdy słucha jej przez swoje doświadczenia, przygląda się niej przez swoją historię - mówi absolwent publicystyki muzycznej w poznańskiej Akademii Muzycznej Mateusz Purcel*, jeden ze studentów kształcących się pod okiem Stefana Drajewskiego** - poznańskiego krytyka i publicysty.

. - grafika artykułu
Katarzyna Nowicka, Stefan Drajewski, Mateusz Purcel, fot. archiwum prywatne

Spod Pana skrzydeł wyszło dwoje absolwentów. Kierunek publicystyki muzycznej w poznańskiej AM wydaje się wciąż pewnym novum, a jednak już od czterech lat przyciąga kolejne grono osób zainteresowanych.

Stefan Drajewski: Kierunek jest elitarny, ponieważ wymaga pewnych umiejętności. Z jednej strony oczekujemy od kandydatów, żeby znali się na muzyce. Nie oznacza to, że muszą się legitymować świadectwem ukończenia szkoły średniej muzycznej. Mogą być wytrawnymi melomanami, miłośnikami, znawcami, hobbystami, samoukami, którzy po prostu poznali podstawy tej dziedziny sztuki. Kolejnymi adresatami, do których kierujemy naszą ofertę, są kandydaci mający za sobą przygotowanie muzyczne, ale chcieliby zgłębić zasady sztuki pisania o muzyce.

Czy brak wiedzy merytorycznej z zakresu muzyki ogranicza studentów, czy wręcz przeciwnie, pozwala im myśleć bardziej interdyscyplinarnie?

S.D: Jestem człowiekiem otwartym i uważam, że moją rolą jest zaszczepić w moich studentach pasję pisania. Program tych studiów jest podobny do warsztatów twórczego pisania. Pozwalam studentom wypowiadać się w taki sposób, w jaki chcą, pilnując tylko reguł związanych z gatunkiem czy językiem. Staram się uczyć myślenia. Uważam, że musimy wyposażyć studentów w różne umiejętności. Jeśli student ma braki w wiedzy muzycznej, jest blok przedmiotów, gdzie może je uzupełnić, poszerzyć i rozwinąć. Jeśli student nie ma problemów z wiedzą muzyczną, a ma kłopoty z formułowaniem myśli i przelewaniem ich na papier, to dajemy mu czas, żeby się tego nauczył. Musimy pamiętać, że w krytyce artystycznej - podobnie jak w sztuce - dużo zależy od talentu, pasji i szczęścia. Jak na razie możemy pochwalić się dwoma absolwentami i myślę, że to co osiągnęli, zawdzięczają temu, że mieli i mają pasję. Doskonale wiedzieli, czego od tego kierunku oczekują. W krytyce artystycznej liczy się indywidualność.

Wspomnieliśmy o subiektywizmie i indywidualizmie krytyków muzycznych. Czy jeśli dostałby Pan teraz niepodpisane artykuły swoich studentów, byłby Pan w stanie rozpoznać styl swoich studentów?

S.D: Nie mam z tym problemu, ponieważ jest ich niewielu. To są bardzo indywidualne studia. Studenci uczą się od siebie, ponieważ wzajemnie się słuchają, czytają, dyskutują o własnych tekstach, a moim zadaniem jest tak moderować tymi zajęciami, żeby wzajemnie siebie nie komplementowali, tylko żeby merytorycznie między sobą dyskutowali i uczyli się poprzez wyszukiwanie błędów. Też się od nich uczę. Chciałbym, aby byli pełnowartościowymi recenzentami i publicystami, którzy mają odwagę iść pod prąd, są krytyczni i nie oglądają się na nikogo. Muszą tylko brać odpowiedzialność za swoje opinie.

W jakich zajęciach studenci publicystyki muzycznej mają możliwość uczestnictwa?

S.D: Wymóg jest taki, żeby studenci poznali pracę gazety lub portalu, posmakowali radia i telewizji. Oprócz tego studenci mają praktykę estradową, związaną z prowadzeniem koncertów. Na publicystyce staramy się wyposażyć studentów także w pewne umiejętności, które pozwolą im podjąć pracę jako popularyzatora muzyki, prelegenta, czy konferansjera. W trakcie zajęć warsztatowych pojawiają się także zadania poświęcone promocji. Agencje reklamowe, działy promocji w instytucjach kultury, czy instytucjach muzycznych potrzebują ludzi umiejących pisać o muzyce.

Jesteśmy już przy praktyce, a zatem i ścieżce zawodowej studentów publicystyki muzycznej. W jakich redakcjach można przeczytać artykuły, usłyszeć oraz zobaczyć absolwentów i studentów publicystyki muzycznej?

S.D: Pierwsi absolwenci publikowali i nadal publikują w portalu kulturapoznan.pl, dudziarze.pl, miesięcznikach IKS i Jazzpress, "Głosie Szczecińskim" i Radiu Poznań. W tym roku kolejni studenci z dużym powodzeniem zaistnieli w telewizji WTK. Współpracują także z Radiem Afera. Warto pochwalić się absolwentem, który zajmował się promocją w jednej z najlepszych polskich orkiestr: Sinfonii Varsovii.

Czy warto być w obecnych czasach publicystą?

S.D: Tak, bo nawet jeśli żadna redakcja nie wydrukuje naszego tekstu, to możemy założyć fanpage czy bloga. Dziś, aby być publicystą, nie trzeba pracować na etacie. Myślę, że redakcje pilnie śledzą i wyłapują najbardziej wyrazistych blogerów. Sam od kilku lat nie jestem związany etatowo z żadną redakcją, ale cały czas staram się uprawiać zawód krytyka. Przecież nie ma nic gorszego, niż uczyć profesji, nie pokazując jej w praktyce. Nie chcę, aby ktoś mnie naśladował. Raczej czekam na moment, kiedy student przyjdzie do mnie i powie, że się nie zgadza z moją recenzją. Byłoby to bardzo zabawne i interesujące.

.

Jesteś absolwentem/absolwentką także innego kierunku. Jak to się stało, że znalazłeś/znalazłaś się w tym miejscu?

Mateusz Purcel: Potrzeba mówienia i pisania o muzyce pojawiła się gdzieś w połowie mojej edukacji muzycznej. Pamiętam, że jako maturzysta długo głowiłem się, którą ścieżką chcę podążyć. Chciałem związać się z muzyką, ale nie wyobrażałem siebie jako badacza wertującego niemiecką literaturę, więc muzykologia nie była dla mnie wystarczająco interesująca. Z powodu braku decyzji poszedłem na filologię - językoznawstwo i naukę o informacji, ale już po roku odczułem brak świata muzycznego, dlatego zdecydowałem się studiować na poznańskiej AM. Wtedy nie było jeszcze kierunku publicystyka muzyczna, dlatego zdecydowałem się na możliwie "szerokie kierunki", które ugruntowałyby wiedzę o muzyce, o analizie muzycznej, harmonii, historii, ale także o edukacji.

Janusz Słupek: Jestem absolwentem ekonomii, pracuję w tej branży i stwierdziłem, że warto wrócić do źródeł, czyli muzyki. Byłem kiedyś w szkole muzycznej i grałem na perkusji.

Barbara Szczepaniak: Pamiętam jedną niedzielę, podczas której usiadłam przy komputerze i przejrzałam oferty wszystkich uczelni w okolicy. Moją uwagę przykuły dwa kierunki, prawno-ekonomiczny na UAM i publicystyka muzyczna na AM. Oba były po części nowym wyzwaniem, a po części kontynuacją czegoś, co interesowało mnie od zawsze. Tamtej niedzieli podjęłam decyzję, której kurczowo się trzymam i dziś, z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że jest to idealne połączenie mojej ścisłej, analitycznej duszy i artystycznego umysłu.

Czym jest dla Ciebie publicystyka po trzech latach studiowania?

M.P: Moja definicja publicystyki mocno ewoluowała - miałem ogromne szczęście zdobyć doświadczenie w jednej z najlepszych orkiestr symfonicznych w kraju, gdzie pracowałem w dziale marketingu i zajmowałem się m.in. pisaniem. Praktyka wiele mnie nauczyła i odmieniła wcześniejsze myślenie o tekstach kierowanych dla publiczności. Trochę wcześniej, ale później równolegle z pracą w orkiestrze symfonicznej, zdobywałem doświadczenie radiowe. Dziś, publicystka to dla mnie rozmawianie i opowiadanie o muzyce.

J.S: Z mojego punktu widzenia chodzi o to, żeby nie pracować tylko dla muzyka, lecz przede wszystkim dla społeczeństwa i żeby wyedukować je muzycznie. Nie chodzi o to, żeby wybrana wąska grupa chodziła na wydarzenia muzyczne, lecz żeby uświadomić jak najszersze kręgi społeczeństwa, czym jest muzyka, a zwłaszcza muzyka współczesna, mająca bardzo wiele różnych twarzy. Trzeba wyjść z tą muzyką do ludzi. Muzyk najczęściej siedzi na uczelni od rana do wieczora, a musi się znaleźć ktoś, kto tego muzyka wypromuje.

B.S: Moją pasją jest radio, więc publicystyka to dla mnie pewnie częściej mówienie, choć do pisania też się już przekonałam. Dużą radość sprawia mi obserwowanie jak rozwija się moja umiejętność przelewania myśli na papier. Publicystyka jest dla mnie jednak w szczególności spotkaniem z drugim człowiekiem i ze sztuką (w tym przypadku muzyką), która jest pośrodku. Obcowanie z różnymi wrażliwościami artystycznymi poszerza horyzonty, a zdobywana w akademii fachowa wiedza pozwala mi docenić to, co obiektywnie jest dobre, choć może niekoniecznie trafia w mój gust.

Jakie perspektywy daje ten kierunek?

M.P: Ten kierunek pozwolił mi zdobyć doświadczenie w kilku instytucjach muzycznych w Poznaniu i w Warszawie. Jestem szczęśliwy, że mogłem studiować publicystykę muzyczną, z małym tylko żalem, że studia trwały tylko I stopień. Warsztat, który tu zdobyliśmy, był cennym fundamentem do budowania swojej drogi.

B.S: W tym przypadku myślę, że wszystko zależy od kreatywności. Na pewno można pracować w mediach, ale można iść również w stronę działalności organizatorskiej czy nawet biznesu. Wiele dróg otwiera nie tyle sam dyplom, co współpraca z ludźmi, których można poznać w akademii.

Studia w poznańskiej akademii to dla Ciebie coś więcej niż dziennikarstwo muzyczne?

M.P: Studia w akademii ukształtowały mnie bardzo, to tutaj odkryłem, co chciałbym robić w życiu i to, w czym teraz się realizuję. Myślę, że żaden kierunek typu kulturoznawstwo, muzykologia czy teoria muzyki (której jestem absolwentem) nie traktuje muzyki w taki przystępny sposób i nie uczy, jak o niej pisać i rozmawiać.

B.S: To na pewno coś innego niż dziennikarstwo muzyczne. Większość zajęć ukierunkowanych jest na zdobywanie wiedzy z zakresu muzyki, a nasze umiejętności, nazwijmy to dziennikarskie, kształtują się naturalnie, bardziej w praktyce niż w teorii.

Rozmawiała Katarzyna Nowicka

**Stefan Drajewski - doktor sztuki, wykładowca m.in. publicystyki muzycznej w Akademii Muzycznej w Poznaniu, krytyk teatralny, baletowy i muzyczny, absolwent polonistyki UAM

*Mateusz Purcel - absolwent publicystyki muzycznej, teoretyk muzyki, specjalista ds. marketingu - współpracuje z Polskim Radiem - Radiem Poznań w paśmie audycji Merkury Klasyka

*Janusz Słupek - student publicystyki muzycznej

*Barbara Szczepaniak - studentka publicystyki muzycznej, studentka kierunku prawno-ekonomicznego (UAM), prezenterka Radia Afera i autorka cyklu Ikony Muzyki w tejże stacji

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2020