Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

JA TU TYLKO CZYTAM. Gdzie tam, Jakubie, między Pany?

Nie wiedziałam, że o podobnym wydarzeniu historycznym da się opowiedzieć tak czarownie, tak hipnotyzująco. Po lekturze Baśni o wężowym sercu nie dziwi ani nominacja do Nagrody Nike, ani entuzjastyczne opinie głoszone z każdej strony.

. - grafika artykułu
rys. Marta Buczkowska

Jakub Szela nadal żyje. Krwawa legenda rabacji galicyjskich ma olbrzymi potencjał opowieściotwórczy - jak każda historyczna postać, której ponure czyny nadal oddziałują na wyobraźnię. W historii zapisał się bardzo grubą czcionką, jako (w zależności od punktu widzenia) cham, który nie znał swojego miejsca i na pewno gnije w piekle lub jako Bohater, przewodnik, który odpłacił panom z nawiązką za wieloletnie krzywdzenie chłopów. Jedni straszyli nim niegrzeczne dzieci, drudzy wspominali z utęsknieniem, a według twardych faktów Szela był chłopskim przywódcą, który rozpoczął cykl krwawych, antyszlacheckich rozruchów nazwanych później "rzezią galicyjską". Radek Rak w swojej opowieści koncentruje się jednak na tym, co było dużo wcześniej, a czego rabacja galicyjska jest finałem, skutkiem wynikającym zupełnie naturalnie.

Życie Jakóba Szeli, jednego z wielu chłopów pańszczyźnianych, nie należy w pełni do niego. Należy do Pana okolicznych ziem, w tym przypadku szlachetnego Wiktoryna Bogusza, który w każdej chwili może zadecydować o użyciu kija, bata, nawet stryczka. Z drugiej strony dobrze i bezpiecznie jest mieć w tym świecie dach nad głową - na leśnych gościńcach pląsają rusałki i upiory, słychać nawet szemrania o beskidnikach... A czasem wystarczy zgubić się w ciemnym borze, by trafić do zupełnie innego boru, do jakiego tylko z rzadka dociera człowiek i może go tam spotkać albo wielkie szczęście, albo wielka strata. W takim świecie młody Jakób żyje i haruje na swoje utrzymanie. W końcu zakochuje się w dziewczynie, która sama jest jak nie z tego świata i która nie chce być żoną chłopa, zdecydowanie woli być kochanicą szlachetnego Pana Bogusza. Wielki żal Jakóba i ból niespełnionych marzeń zaowocują, ale w jaki sposób? Bardzo przewrotny, bardzo niespodziewany, a do finałowych wydarzeń jest jeszcze bardzo daleko!

Baśń o wężowym sercu ma urok beskidzkich legend opowiadanych przy kominku w zimowe wieczory, ale nie brak jej również brutalności i dosadności, bez których trudno wyobrazić sobie historię o takim momencie dziejowym. Bohaterowie trafiają do podziemi,są chronieni i atakowani przez duchy i czarty. Zmieniają bieg historii, umierają, ale czy ostatecznie? Są bohaterami opowieści innych bohaterów, ale czy te opowieści na pewno nie są wyssane z palca? Jakób Szela raz jawi się jako zupełnie bezmyślny chłop, raz jako szczwany, ale wielkoduszny beskidnik, raz jako charakternik, w którego oku czai się coś potwornie złego. Z biegiem opowieści poznamy prawdę o tym, który Jakób jest prawdziwym Jakóbem, ale czy to nadal będzie... jedyna prawda o Jakóbie? Ta baśń nie oszukuje, ale oddaje nam historię opakowaną w znaczenia, symbole i tylko od nas zależy, za który sznurek pociągniemy.

Radek Rak zapowiada od początku, że jego opowieść nie powinna być traktowana na równi z literaturą historyczną. Nie brak w niej jednak kilku porządnych lekcji historii, a merytoryczne posłowie, napisane przez Arkadiusza S. Więcha, zapewnia czytelnikowi "twarde lądowanie" po zakończeniu lektury, ujawnia wszystkie fakty na temat Szeli i historycznego kontekstu wydarzeń z Baśni o wężowym sercu.

Baśń to książka oryginalna i przepiękna, niepozbawiona literackich eksperymentów (tu i ówdzie Radek Rak bawi się z czytelnikami, pojawiają się czarne gadające koty, a postacie cytują mimochodem kultowe dzieła z klasyki, fantastyki), napisana tak barwnie, że trudno przejść obok niej obojętnie. Nie rości sobie praw do przedstawiania swojej wersji historii - Jakób Szela nie został ani wybielony, ani oczerniony, wcale nie jest tutaj zresztą najważniejszy. Nie jest też Baśń powieścią ściśle historyczną, a jednak lepiej tłumaczy przyczyny i początki rabacji galicyjskiej niż niejeden podręcznik.Trzeba tylko zaplanować kilka wolnych wieczorów, bo Baśń nie lubi dzielenia uwagi. Ale odpłaci za to powiewem prawdziwej świeżości. Albo raczej - powiewem wiatru przesyconego zapachem prosto z dawnej Galicji.

Izabela Zagdan

  • Radek Rak, Baśń o wężowym sercu, albo wtóre słowo o Jakóbie Szeli
  • Wydawnictwo Powergraph

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2020