Kultura w Poznaniu

Teatr

opublikowano:

Piosenka jest dobra na wszystko

Na premierę La Li Lu musieliśmy poczekać, ale pierwszy klip ze spektaklu dostępny był już wcześniej na facebookowym profilu Studia Teatralnego Blum. O realizacji opowiada Lucyna Winkel-Sobczak*.

. - grafika artykułu
fot. archiwum prywatne

Marcowa premiera została odroczona, ale poszukajmy dobrego w złym. Bo tym razem Blumy zaprosiły widzów do wspólnego śpiewania, w teatrze i - co teraz istotne, również w domu. Nie taki był pomysł, ale La Li Lu zobaczyliśmy/usłyszeliśmy po raz pierwszy na ekranie.

Pokaz przedpremierowy miał się odbyć 29 marca, chwilkę po Międzynarodowym Dniu Teatru, ale dopadła nas pandemia. Niestety z przyczyn finansowych i technicznych, przynajmniej przez najbliższych kilka tygodni po tej dacie, nie mogliśmy też zaprosić naszych widzów na premierę on-line. Dopieściliśmy jednak warstwę dźwiękową spektaklu i stopniowo udostępnialiśmy piosenki w takiej filmowej wersji. Było ich pięć, pierwsza opowiadała o wodzie.

Ponadto wcześniej udostępniliśmy na naszym profilu facebookowym starsze przedstawienia: Blumowe Piosenki i Od słowa do słowa. Dzieci mogły obejrzeć te dwa spektakle w całości. Dajemy widzom znać, że się nie poddajemy, że jesteśmy i że o nich myślimy. To trudny dla wszystkich czas.

O czym jeszcze zaśpiewaliście?

Tematem piosenek jest otaczająca nas przyroda. Zaśpiewaliśmy o niebie, słońcu, łące, wietrze i deszczu. To próba zwrócenia uwagi na podstawowe, ale jak ważne dla nas zjawiska. Piosenki o słonku, o deszczu, o niebie/ piosenki ode mnie dla Ciebie.

Czy La Li Lu będzie linearną opowieścią?

Nasz mały widz ma nieco inne wymagania, więc i tym razem przedstawienie nie będzie linearną opowieścią. La Li Lu oparte jest na zabawie i rytmie, więc ważna będzie choreografia. Punktem wyjścia są piosenki będące próbą "wyrażania świata", ale też dialogu. Z tego dialogu rodzi się rodzaj przekomarzania się i zabawy. To próba nawiązania porozumienia pomiędzy samymi aktorkami, ale też pomiędzy nimi i widzem.

Piosenki, które pojawią się w spektaklu są Pani autorstwa. Jak bardzo, oczywiście nie dosłownie, pomogła w ich stworzeniu Krystyna Miłobędzka? Bo wiemy, że inspiracją do La Li Lu, podobnie jak do wcześniejszych spektakli: Na wysokiej górze, Jak po sznurku i Od słowa do słowa, jest właśnie jej twórczość. Mówimy o konkretnych tekstach?

Pani Krystyna jest dla nas wyznacznikiem pewnej idei dziecięcego teatru, który staramy się kontynuować. Teatru, który głównie rozgrywa się w dziecięcej wyobraźni. Szukamy prawdy w przekazie, dlatego tak ważny w tych spektaklach jest język, jego prostota. Język, który rozumieją dzieci. Ich własny język. Konkretnych tekstów Pani Krystyny w spektaklu nie będzie, ale w jednej z piosenek pojawią się motywy słońca i łąki, które się gonią. To nawiązanie do jej sztuki W kole.

Ta prostota wymusza miejsce na "dookreślenie" rzeczywistości przez same dzieci.

Taką mamy nadzieję, że to co najbardziej wartościowe, będzie się działo właśnie w ich głowach. To budzenie kreatywności jest najważniejsze w teatrze dla dzieci.

Tytuł spektaklu to fragment jednej z piosenek?

Tytuł miał sugerować rozśpiewanie. Bo to ono jest motorem przedstawienia. Chcielibyśmy zachęcać do wspólnego muzykowania. W spektaklu śpiewać będę ja i Agnieszka Dubilewicz. Grać na żywo będzie Hubert Karmiński. Ale faktycznie jedna z piosenek nosi tytuł Lalilu.

Co daje takie wspólne muzykowanie?

Od dziecka śpiewałam, pewnie dzięki mojej mamie. I wiem, że "piosenka jest dobra na wszystko", jak pisał Jeremi Przybora. Piosenka potrafi poprawić humor, podnieść na duchu, jest fantastyczną terapią, a nawet towarzyszem. Niestety, często o tym zapominamy.

Kiedy jestem sama, to nawet lubię śpiewać. Ale wspólne muzykowanie mnie przeraża, bo wiem, że nie potrafię tego robić.

To nie o to chodzi, żeby coś było doskonałe, tylko, żeby uwolnić się od różnych napięć. Wielokrotnie to sprawdziłam. Kiedy spacerowałam z dziećmi, zaczynaliśmy śpiewać, i od razu robiło się jakoś raźniej. Droga stawała się krótsza, weselsza, nagle przybywało wszystkim sił. Śpiewanie pozwala na radzenie sobie z wieloma rzeczami. Niestety rzadko z tego korzystamy, bo są profesjonaliści... Ciągle szukamy jakiś wymówek. Ale nie o to chodzi!

Zwyczaj wspólnego śpiewania zanika. Nie pamiętam, kiedy widziałam ostatnio rozśpiewaną grupę dzieci. Gdy ja byłam mała, to śpiewaliśmy, gdzie się dało, zwłaszcza na wycieczkach. A teraz zamykamy się, a to taka forma ekspresji, która moim zdaniem ma same zalety. W La Li Lu namawiamy, żeby do tego wracać. Nie musi być pięknie, bezbłędnie, to ma być forma komunikowania, nawet z samym sobą.

Spektakl chcemy zacząć już we foyer. My będziemy śpiewać, a dzieci inspirowane tym, co słyszą - rysować. I te rysunki staną się formą biletu wstępu do przedstawienia.

To nie będzie jedyna ingerencja maluchów w oprawę plastyczną spektaklu...

Oprawa plastyczna spektaklu ma się opierać na dziecięcych rysunkach przetwarzanych przy pomocy kamery i projektora w rodzaj animowanych dekoracji - ma to być taki dziecięcy świat.

Rozmawiała Monika Nawrocka-Leśnik

*Lucyna Winkel-Sobczak - aktorka, od ponad dziesięciu lat związana z Teatrem Muzycznym w Poznaniu. W 2003 roku założyła teatr dla najmłodszych widzów - Studio Teatralne Blum.

  • La Li Lu Studia Teatralnego Blum
  • scenariusz i reżyseria: Lucyna Winkel-Sobczak
  • wykonawcy: Lucyna Winkel-Sobczak, Agnieszka Dubilewicz i Hubert Karmiński
  • wiek: 1,5-6 lat
  • premiera: 20.09, g. 12
  • Concordia Design

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2020