Ewa Świdzińska "Żywoty intymne"

20.04 – 18.05.2010
19:00

Fotografie Ewy Świdzińskiej z cyklu "Żywoty intymne" tworzone są od 2005 roku, artystka obrała prostą, ale trudną metodę pracy twórczej, a mianowicie fotografuje sama intymne części swojego ciała, co oznacza, że zmaga się z problem kulturowego wstydu narzuconego kobietom, a także robi zdjęcia w taki sposób, że nie widzi fotografowanego obrazu. Wszystkie zdjęcia robione są z ręki, można powiedzieć, że intuicyjnie, bo bez spoglądania w okienko aparatu.

Te prace można uznać za sposób na odzyskiwanie własnego ciała. Jest to działanie wywrotowe, zwłaszcza w tym kraju, gdzie kobiece ciało nie do końca należy do kobiet, a bardziej jest obiektem manipulowania przez państwo. Reprezentacja "wstydliwych" miejsc ciała zawsze potyka się o kulturowy zakaz, o własną nieadekwatność. Dlatego też u Świdzińskiej toczy się gra z odsłanianiem/zasłanianiem; jawnością/wstydliwością, ciekawością/tajemniczością. Pojawia się tu również kwestia przyjemności, a wręcz autoerotyki, która zasugerowana jest poprzez dłoń artystki, przedstawioną na kilku fotografiach w pobliżu waginy. Jest to też przyjemność ozdabiania się, prowadzenia tej dwuznacznej gry oraz przyjemność oglądania.

W gruncie rzeczy nie chodzi tu jednak tylko o reprezentację seksualności, prace artystki można też odczytać w szerszym kontekście - wykreślenia kobiet z historii, uznania ich doświadczeń za nieważne i nieistotne, a także wykreślenia kobiecej perspektywy z historii sztuki. Artystka w pewnym sensie dokonuje "urodzajowienia" historii sztuki prowadząc z nią dyskretną grę. Odnajdziemy w jej pracach odwołania do baroku, sztuki narodowej, pop-artu, ale również do impresjonizmu, dadaizmu oraz minimalizmu. Artystka dokonuje jakby przepisania historii sztuki wprowadzając do niej to, co pozostawało w niej niewidoczne. Domeną sztuki było bowiem piękno, a z nim wiązane były przedstawienia kobiecych aktów. Jednak kobiety ukazywane były tak, jakby zostały pozbawione własnej seksualności. Choć kobieta występowała zawsze jako piękny obiekt kontemplacji, jej ciało było erotyzowane, nieobecne były jej narządy płciowe, gdyż reprezentowały one "horror nie do oglądania". Kobiece genitalia były po prostu niewidoczne, zamaskowane, zasłonięte. Ich reprezentacja obecna jest natomiast w sferze zakazanej, w obszarze pornografii, kojarzonej z czymś mrocznym, brudnym, a niekiedy nawet budzącym wstręt. Kobiece organy płciowe stały się jednym z największych tabu w naszej kulturze. Te organy określane są sromem, zaś słowo to oznaczało dawniej wstyd, hańbę, niesławę, co dobrze oddaje konotacje znaczeniowe związane z tą sferą. Ewa Świdzińska nie tylko dokonuje odczarowania tej sfery, ale również próbuje ją upiększyć, nadać jej szyk i elegancję.

Artystka wskazuje, że poprzez odwołania do sfery intymnej opowiedzieć można wiele najróżniejszych historii. Powstają w ten sposób żywoty intymne, intymna historia, intymna historia sztuki...

Ewa Świdzińska - urodzona w Milanówku, mieszkająca w Białymstoku. Od początku lat 90. zajmuje się performance, video-performance, foto-performance oraz fotografią. Prowadzi autorskie warsztaty interdyscyplinarne łączące sztuki wizualne z innymi dziedzinami. Brała udział w wielu spotkaniach i festiwalach performance (m.in. w Międzynarodowym Festiwalu Sztuki Performance w Giswil w Szwajcarii), w działaniach w przestrzeni otwartej (np. w Międzynarodowym Festiwalu  Sztuka Ulicy w Warszawie, w Międzynarodowym Festiwalu Ritual w Pedvale na Łotwie), w projektach poświęconych sztuce kobiet (np. "Kobieta o kobiecie" w Bielsku Białej, "Performance-esse" w Toruniu).