"Pomimo, że byli kiedyś z Frippem starymi kumplami z ławy szkolnej, otwierał się pomiędzy nimi rozdźwięk, który na długie lata stał się źródłem osobistej urazy i wrogości" - pisał autor książki "Na Dworze Karmazynowego Króla" o okolicznościach odejścia Gordona Haskella z zespołu King Crimson. Odejścia, które było jednym z najdramatyczniejszych momentów w biografii artysty.

Współpraca wokalisty z tym legendarnym zespołem, która była w istocie jedynie krótką przygodą, na długo - a może i na zawsze - naznaczyła biografię Haskella, choć w znacznej mierze wbrew jego woli. Tak jak dziś, tak i wówczas wolał piosenkowy, czasem balladowy nastrój (lubił muzykę w klimacie Nat King Cole'a i Raya Charlesa), a jego ambicją było, aby King Crimson zaczęło wykorzystywać jego kompozycje.

Własna droga

Jeden z recenzentów jego autobiograficznej książki "Droga Do Baru Harry'ego" opisywał rzecz nieco anegdotycznie: "Załóżmy, że stary kumpel prosi was o przysługę. Akurat przypadkiem macie kwalifikacje, by wziąć udział w przedsięwzięciu, które planuje. Z drugiej jednak strony wiecie, że jego pomysły mają się nijak do tego, co wy lubicie. Że dokładacie cegiełkę do czegoś, pod czym nie chcielibyście się podpisać. Ale pomagacie, bo to przecież kumpel. W takiej właśnie sytuacji znalazł się Gordon Haskell. Potem żałował". Oczywiście, jest w tej opowieści nieco retorycznej przesady, jest też jednak nieco prawdy. Haskellowi co innego w duszy grało, zgodził się jednak wziąć udział w przedsięwzięciu Frippa, co ostatecznie skutkowało niemałą traumą i - zażegnanym dopiero po wielu latach - sporem między artystami.

Dziś jednak ów "crimsonowski" czas stał się dla wielu słuchaczy jedynie ciekawostką, może niebanalnym kontekstem albo zdarzeniem niemal marginesowym. Bo też kariera Haskella w ostatnich latach i jego spektakularny sukces wiąże się z zupełnie inną estetyką i wreszcie - jego autorskimi pomysłami. Teraz bywa czasem określany nawet jako wokalista jazzowy, czy przynajmniej "jazzujący".

Droga do sławy

Po odejściu od zespołu nagrał płytę "It Is and It Isn't", która choć życzliwie przyjęta, nie przyniosła mu wymiernego, komercyjnego sukcesu. Na krótko związał się z zespołem Stackridge. W latach 80. znalazł się w Danii, gdzie - jak sam mówił - grał w barach siedem nocy w tygodniu. W kolejnej dekadzie raz po raz przypominał o swoim istnieniu. Jego utwór "Almost Certainly" stał sie przebojem w RPA. A na Wyspach Brytyjskich ukazał się w 1992 roku niezły album "Hambledon Hill". Choć podobnie jak o cztery lata późniejszy "Butterfly China" nie odniósł sukcesu.

Sukces przyszedł dość nagle na początku kolejnej dekady. Jazzująca ballada "How Wonderful You Are" stała się hitem najpierw w Wielkiej Brytanii, potem w wielu innych krajach - oczywiście także w Polsce. Hitem stał się też album "Harry's Bar", zawierający ów przebój.  W kolejnych latach na rynku pojawiały się dalsze płyt Haskella. Było to zarówno odrabianie zaległości, reedycje starszych krążków, jak składanki, a wreszcie płyty z nowym materiałem. W 2010 roku artysta nagrał dobrze przyjęty krążek "One Day Soon". W ostatniej dekadzie nie tylko nagrywał, ale napisał również wspomnianą autobiografię. A kiedy nagrywał, decydował się na gesty - przynajmniej dla niektórych sympatyków - dyskusyjne, jak duet z polską artystką Katarzyna Skrzynecką. Piosenka "All in Scheme of Things" nagrana przez duet została jednak dostrzeżona przez szeroką publiczność.

W Blue Note zabrzmieć mają autorskie piosenki artysty, ale też covery m.in. The Beatles czy The Temptations. Grającemu na gitarze i śpiewającemu Haskellowi towarzyszyć będą polscy muzycy: Damian Kurasz - gitara i Maciej Kociński - saksofon.

Bilety:

80 zł - miejsca siedzące

40 zł - wejściówki

Bilety dostępne w: