grafika z logotypem Biuletynu Miejskiego

Biuletyn Miejski

Gwiazdy na Torze

Jody Scheckter, Jackie Stewart, Michael Schumacher, Robert Kubica - najlepsi kierowcy rajdowi jeździli po Torze "Poznań".

Tor "Poznań" z lotu ptaka, fot.. Archiwum Automobilklub Wielkopolska - grafika artykułu
Tor "Poznań" z lotu ptaka, fot.. Archiwum Automobilklub Wielkopolska

Jak mocne były próby zorganizowania w Polscy wyścigów Formuły 1, pokazuje czerwiec 1979 roku. Wtedy na Torze "Poznań" pokazano auto F-1 - Wolf WR5, w którym Jody Scheckter wygrał w 1977 roku Grand Prix Monaco. W Poznaniu za jego kierownicą usiadł Andrzej Jaroszewicz - syn ówczesnego premiera Piotra. Jaroszewicz od razu ustanowił rekord toru czasem 1.36,9 min (obiekt ma długość 4083 m, szerokość 12 m, jest 9 zakrętów prawych i 5 zakrętów lewych). Kanadyjczyk Walter Wolf, właściciel zespołu Walter Wolf Racing w F-1, ocenia tor jako jeden z najbezpieczniejszych na świecie. To była znakomita nota dla jego twórców. To także Wolf przywiózł do Poznania Berniego Ecclestone'a, prezydenta i szefa Formula One Administration, na rozmowy z Adamem Smorawińskim (znakomitym kierowcą i jednym z twórców Toru). Niestety, polskie władze nie zaakceptowały pomysłu na organizację F-1 w Poznaniu. Ówczesnej Polsce zabrakło odwagi na taki eksperyment - napisał Dobiesław Wieliński w swojej książce Automobiliści znad Warty - 85 lat Automobilklubu Wielkopolski 1923-2008. Decyzje z końca lat 70. praktycznie zniwelowały do zera starania o Formułę 1 w Polsce, a w połowie lat 80. władze F-1 porozumiały się z innym krajem socjalistycznym - Węgrami, i to tam na torze Hungaroring wkrótce pojawiły się bolidy Formuły 1.

Przez następne lata na Torze "Poznań" o mistrzowskie tytuły walczyli kierowcy, motocykliści i kartingowcy z Polski i krajów ościennych. Swoje umiejętności podnosiły kolejne pokolenia kierowców i stawały się gwiazdami nie tylko w naszym kraju.

Tymczasem w maju 1993 roku do Poznania przyjechał Jackie Stewart - trzykrotny mistrz świata Formuły 1 (1969, 1971 i 1973). "Latający Szkot" startował w zespole Ford Tyrell. Najpierw odwiedził wystawę oldtimerów na targach motoryzacyjnych, a potem pojechał na Tor "Poznań". Tutaj zaprezentował wszystkim "test finezji". W przyklejonej na masce gumowej salaterce umieszczono tenisową piłeczkę. Należało przejechać między słupkami tak, aby piłka na wirażach nie wypadła z miseczki. Stewart zademonstrował to w przejeździe liczącym 22 sekundy, a piłka ani drgnęła. Kiedy za sterem forda mondeo zasiedli dziennikarze, o wynikach lepiej nie wspominać. - Najskuteczniej jeździ ten, kto płynnie wykonuje podstawowe manewry, równo przyspiesza i hamuje - mówił Jackie Stewart. Pytany o technikę jazdy wyznał, że jego teoria sprowadza się do oszczędności. - Trzeba oszczędzać opony, hamulce i swoje siły. Bo kto w samochodzie nie jest finezyjny i perfekcyjny, zawsze karany będzie albo po kieszeni, albo na zdrowiu.

Na kolejną wizytę wielkiej gwiazdy na Torze "Poznań" czekano do 2007 roku. W kwietniu do Poznania zawitał Michael Schumacher, siedmiokrotny mistrz świata Formuły 1. Schumacher gościł w stolicy Wielkopolski na zaproszenie koncernu Shell. Na Torze "Poznań" towarzyszył mu kierowca testowy Ferrari - Marc Gené. Po konferencji prasowej Schumacher i Gené wyjechali na tor. Wykonali po jednym demonstracyjnym okrążeniu. Potem Gené pokonał kilka okrążeń w czerwonym bolidzie Ferrari i ustanowił nieoficjalny rekord okrążenia toru - 1 min 14 s. Z kolei Schumacher zasiadł za kierownicą drogowego ferrari F430 i zaprezentował swoje nieprzeciętne umiejętności, wożąc zaproszonych gości. To była impreza zamknięta i tylko nieliczna garstka kibiców oglądała popisy wielkiego mistrza.

Prawdziwe szaleństwo nastąpiło 17 lipca 2010 roku. Tego dnia Tor "Poznań" odwiedziło około 90 tys. widzów, choć niektóre media podawały nawet liczbę 140 tys.! To było N-Gine Renault F1 Team Show, którego głównym aktorem był kierowca Formuły 1 - Robert Kubica. Fanów Formuły 1 nie odstraszył nawet ogromny upał, jaki panował tego dnia. Polski jedynak w F-1 od początku nawiązał znakomity kontakt z publicznością, mimo że broniła go przed nią spora grupa ochroniarzy. Bohater podchodził do barierek, rozmawiał z fanami, rozdawał autografy i pozwalał robić sobie zdjęcia.

Kubica uczestniczył także w konferencji prasowej, podczas której wspominał swoje starty na torze kartingowym w Poznaniu. - W latach 1995-1997 walczyłem o mistrzostwo Polski w kartingu. Wygrywałem, ale pamiętam, że rywale byli bardzo mocni. Prawie wszyscy kierowcy swoją przygodę zaczynają właśnie w kartingach, to jest takie przedszkole sportów samochodowych. Ale nawet gdy osiągałem sukcesy w kartingu, nie sądziłem, że moja kariera tak się potoczy - wspominał Kubica. - Nigdy też nie stawiałem sobie celu, by być kierowcą Formuły 1. To po prostu było dla mnie nierealne. Nawet gdy wygrałem World Series by Renault. W 2005 roku w Barcelonie po raz pierwszy zasiadłem za kierownicą bolidu F-1, ale myślałem, że to tylko jednorazowa przygoda. Przejechałem wprawdzie tylko 32 okrążenia, ale wystarczyło, aby zostać pełnoprawnym kierowcą Formuły 1 - stwierdził polski kierowca.

Tor "Poznań" - Automobilklub Wielkopolski to jedyny w Polsce taki obiekt posiadający homologacje FIA. Ale według Kubicy daleko mu do torów Formuły 1. - Absolutnie nie można go porównywać, bo po prostu się nie da. Ale dobrze, że taki tor jest w Polsce, bo bez niego sport samochodowy mógłby już nie istnieć. Trzeba pamiętać, że wyścigami zajmują się prawdziwi pasjonaci, którzy to robią z miłości, a nie z musu czy dla pieniędzy - podsumował Kubica.

Podczas wizyty na poznańskim torze Kubica wsiadł do bolidu F1. Wokół Toru "Poznań" ustawiły się dziesiątki tysięcy kibiców przyklejonych do ogrodzeń i zgromadzonych na wałach, chociaż to nie było zbyt bezpieczne. Nad poznańskim obiektem uniósł się charakterystyczny ryk silnika i Robert w oszałamiającym tempie pomknął po torze. Pokonał dziesięć okrążeń, które minęły bardzo szybko. Co prawda nie zmierzono oficjalnie czasu przejazdu jednego okrążenia, ale fani, którzy sami próbowali włączyć stoper, twierdzili, że był to czas podobny do tego, jaki uzyskał kiedyś w ferrari Marc Gené. Na koniec Kubica pokręcił jeszcze przed fanami kilka popularnych "bączków", a potem polał kibiców szampanem z ogromnej butelki.

Niestety w następnym roku Kubica startujący w jednym z włoskich rajdów miał groźny wypadek i doznał bardzo poważnych obrażeń. To praktycznie wyłączyło go z grona kierowców F-1. Ale na początku listopada 2017 roku media doniosły, że Robert Kubica pojedzie w zespole Williamsa w 2018 roku! Czy znowu w naszym kraju wzrośnie zainteresowanie wyścigami Formuły 1? Przekonamy się już wkrótce.

Jacek Pałuba