Kim jest, a może raczej czym jest tajemniczy Golem i dlaczego stoi w centrum Poznania? Słownik Kopalińskiego podaje: "Golem to z hebrajskiego tyle, co bezkształtna masa, amorficzna bryła". W podaniach ludowych Żydów Europy Wschodniej i Środkowej Golem to postać ulepiona z gliny, a następnie ożywiona. W jednej z wersji opowieści o Golemie figura zaczynała żyć wówczas, gdy na jej czole pisano słowo emet - po hebrajsku "prawda". Na powrót zamierała, gdy jego twórca ścierał pierwszą literę słowa emet, przekształcając "prawdę" w met, czyli "umrzeć". Golem miał być jedynie człekopodobnym posągiem, w zamierzeniu bezwolnym, niemym, bezrozumnym.
Co łączy Golema z Poznaniem? Najsławniejszego Golema stworzył Jehuda Löw ben Becalel - rabin, mistyk, badacz Tory, talmudysta, filozof, alchemik, mag. Jak podają jego biografowie, Rabbi Loewe urodził się w 1520 roku w Poznaniu. Znaczącą część życia spędził w czeskiej Pradze i to tam miał stworzyć Golema, ale w 1584 powrócił do Poznania, aby zostać naczelnym rabinem miasta. Zatem możemy śmiało domniemywać, że zabrał Golema do stolicy Wielkopolski albo nad Wartą stworzył kolejnego.
W opowieści o Golemie zawiera się szereg toposów, prowadzących do wielu problemów podejmowanych w filozoficznej refleksji. W pierwszym rzędzie Golem zmusza do postawienia pytania o istotę człowieczeństwa. Golem to przecież także monstrum Wiktora Frankensteina z powieści Mary Shelley Frankenstein, czyli współczesny Prometeusz. Jak pamiętamy, potwór stworzony przez Frankensteina okazuje się bardziej ludzki niż niejeden z jego prześladowców. Rabbi Loewe, dr Frankenstein to ludzie, którzy chcą przekroczyć tabu - ukraść tak jak Prometeusz tajemnicę bogów. Dla mitycznego tytana był to ogień, dla Loewego istota boskiej kreacji, a dla Frankensteina - nieśmiertelność. Każda z tych tajemnic wyrasta z filozoficznego pytania: Czy coś wytworzone ręką człowieka może być równie doskonałe jak twór natury?
Powyższy problem spędzał sen z oczu alchemikom. Podejmowali trud wykazania, że wytwory ludzkiej ręki w niczym nie ustępują produktom natury - w domyśle stworzonym przez Boga. Obrazoburcza idea dorównania Bogu napędzała wysiłki kolejnych pokoleń alchemików, a także zmuszała filozofów do legitymizowania tej idei.
W papirusach lejdejskim i sztokholmskim, wiązanymi z egipsko-grecką tradycją alchemiczną, spisano receptury wytwarzania podrobionych kamieni szlachetnych i złota. Znajdujemy w nich stwierdzenia: "fałszywe złoto", "naśladujące złoto", "jak naturalny kamień", a przede wszystkim "lepszy niż naturalny". Zrobić coś lepszego od tego, co zostało stworzone przez naturę, to niewątpliwie jedna z największych ambicji ludzkości. I tu rodzi się pytanie: Czy istnieje granica dla techniki i nauki?
Jak to bywa z wielkimi marzeniami, na drodze do ich realizacji pojawia się wiele przeciwności. W interesującym nas przypadku główną przeszkodą okazał się autorytet Arystotelesa. Jednym z fundamentalnych przekonań Arystotelesa było przeświadczenie o tym, że człowiek może jedynie naśladować naturę. Nie jest w stanie stworzyć niczego, co byłoby doskonalsze niż naturalne. Arystoteles uznał, że wszystko, co istnieje, powstało wskutek działania przyczyn naturalnych albo jako rezultat działania innych sił. To, co naturalne, pochodzi z przyczyn mających swój początek w naturze, a to, co sztuczne, powstaje w wyniku procesu naturę naśladującego. To, co żyje, powstaje w wyniku procesu naturalnego. Natomiast sprawczość ludzka jest związana z naśladowaniem i powielaniem procesów naturalnych. Zatem spod ręki człowieka wychodzą tylko sztuczne wytwory.
W dziejach filozofii byli myśliciele, którzy pozwalali sobie polemizować z autorytetem Arystotelesa. Jednym z nich był Roger Bacon, średniowieczny filozof, zwolennik empiryzmu i przyrodnik, którego swoim mistrzem nazywał Wilhelm z Baskerville, bohater Imienia Róży Umberto Eco. Bacon był przekonany, że ludzka sztuka nie jest słabsza niż natura, wprost przeciwnie, jest od niej silniejsza. Z kolei św. Tomasz z Akwinu nieśmiało przyznawał, że alchemicy są zdolni do wykorzystania sił natury. Jeżeli to uczynią, to stworzą złoto, które będzie identyczne z naturalnym. Jednak, podkreślał, procesy naturalne są bardzo złożone i rozciągnięte w czasie. W myśl zasady ars longa, vita brevis Akwinata puszcza do nas oko i mówi "dajmy sobie z tym spokój".
Sytuacja zmieniła się w XVII wieku. Wówczas narodziła się nowożytna nauka. Jednym z jej akuszerów był kolejny Bacon, tym razem Francis. Doprowadził do dowartościowania roli metody eksperymentalnej w nauce. Uznał, że jest to główne narzędzie umożliwiające tworzenie wiedzy naukowej. Nowożytna nauka odrzuciła złogi średniowiecznej scholastycznej filozofii i alchemiczne imaginacje. Eksperyment okazał się sztuką nie tylko naśladowania - w laboratorium - zjawisk świata przyrody, ale przede wszystkim niezwykłym narzędziem do wytwarzania fenomenów natury, które były trudne do zaobserwowania w przyrodzie. Ludzka sztuka osiągnęła najwyższy stopień wysublimowania. Od tego czasu badacz nie musi czekać na łaskawość przyrody, która uchyla mu rąbka tajemnicy, tylko zmuszą ją za pomocą eksperymentu do pokazania oblicza.
Współczesna nauka powstała na filozoficznym przewartościowaniu pytania o granice ludzkich możliwości wytwórczych. Każdego dnia dowiadujemy się o kolejnych osiągnięciach nauki i techniki. Codziennie powstaje wiedza naukowa. Następnie przekuwana w artefakty techniki np. innowacyjne leki, materiały, technologie itd. Wszystko to zawdzięczamy przezwyciężeniu tabu, które odbierało nam prawo do przekraczania granic natury.
Współczesna nauka i technika to Golem, który jest posłuszny i bezwolny. Golem rabina Loewego okazał się niebezpiecznym potworem, który obrócił się przeciwko swojemu panu. Podobnie wydaje się, że nauka wymyka się nam spod kontroli. Dyskutujemy, czy konsekwencją postępu cywilizacyjnego, naukowego i technicznego jest degradacja środowiska naturalnego. Golem stał się potworem w rękach swojego twórcy. Zatem od nas zależy, czy Golem/Nauka będzie miał ludzką twarz. Droga na skróty, tzn. uśmiercenie Golema, jest niedopuszczalna, pozostaje tylko brać odpowiedzialność za nasze działania.
Radosław Kazibut
Radosław Kazibut - profesor na Wydziale Filozoficznym UAM, wykłada Filozofię przyrody i Historię filozofii angielskiej, prowadzi badania nad wpływem czynników kulturowych na procesy uznawania wiedzy za wartościową poznawczo, miłośnik twórczości Umberto Eco, kruków, labiryntów i szarych klusek.
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022