Powiększ tekst

Nagrodzony za 2017 rok - BAŁTYK

ul. Roosevelta 22 Poznań

20 edycja (2017) - Zwycięzca

Projektant: MVRDV (współpraca: Ultra Architects i NO Natkaniec/Olechnicki Architekci)

2017 – Oddano do użytku

Opis

Gdzie, jeśli nie w miejscu po wyburzonym kinie, można liczyć na zwroty akcji, emocje i zaskakujący finał? Tak właśnie było w przypadku biurowca Bałtyk, którego forma i skala daleko odbiegają od pierwotnych zamierzeń. Niewiele brakowało, a zamiast nowej ikony miasta oglądalibyśmy przy Kaponierze budynek nie tylko mniejszy, ale i gorszy.

Pod koniec lat 90. XX wieku zapadła decyzja o wyburzeniu kompleksu mieszkalnego z popularnym kinem Bałtyk (1929, proj. Sylwester Pajzderski) i zastąpieniu go kompleksem hotelowo-biurowym. Projekt dwuskrzydłowego obiektu zlecono trójmiejskiej pracowni Mat, ale do 2006 roku udało się zrealizować jedynie nieudany hotel Sheraton naprzeciw targów. Na szczęście koncepcja podobnego doń biurowca trafiła do szuflady, gdy poznański biznesmen Piotr Voelkel kupił przeznaczony pod niego teren i odsłoniętą po wyburzeniach dawną drukarnię Concordia z 1911 roku.

W 2008 roku odbył się konkurs na nową koncepcję zabudowy, w którym architekci mieli dużo swobody w kształtowaniu bryły i gabarytów. Wśród prac znalazły się więc zarówno silne przestrzenne dominanty, jak i obiekty o skali zbliżonej do hotelu, drukarni i pawilonów MTP. Niską zabudowę preferowała miejska konserwator zabytków, więc zwyciężyła bardzo ostrożna propozycja biura Toya Design. Finalnie inwestor odłożył konkursowe prace ad acta i w 2010 roku zaprosił znaną holenderską pracownię MVRDV słynącą z nietypowych i rzadko powtarzających się konceptów, takich jak m.in. dom dla seniorów WoZoCo i kompleks mieszkalny Silodam w Amsterdamie, pawilon holenderski na EXPO 2000 w Hanowerze czy krzyżówka domu mieszkalnego z halą targową w Rotterdamie.

Holendrzy, którzy poznańską inwestycją zadebiutowali na polskim gruncie, długo pracowali, by sprostać narzuconej przez miasto idei płynnego przejścia od skali Sheratonu do dozwolonej już wówczas wyższej formy przy Kaponierze. Powstało kilkadziesiąt makiet, które przybliżały projektantów do finalnego projektu:  zaskakującej, nieregularnej, rozrzeźbionej bryły oferującej bardzo różne widoki w zależności od pozycji obserwatora. I tak np. od północy widać wąski wieżowiec, od południa - swego rodzaju wachlarz, a z placu Mickiewicza - "kopniętą" piramidę. Skala mierzącego 67 metrów budynku równoważy też pustkę oraz smutek przerośniętego i wyjątkowo źle przebudowanego ronda Kaponiera. Z kolei dwa podcięcia bryły nadają masywnej konstrukcji lekkość i uwalniają przestrzeń przy rondzie oraz na dziedzińcu łączącym biurowiec z odrestaurowaną wcześniej Concordią (proj. Mariusz Wrzeszcz), która od 2012 roku odgrywa rolę centrum designu. Bałtyk zgrabnie lokuje się także na zamknięciu długich osi widokowych i od razu wrósł w sylwetę miasta, którą trudno już sobie bez niego wyobrazić. Z bliska przyciąga uwagę regularnymi podziałami elewacji z oknami, których wielkość uzależniona jest od stron świata. W intencji autorów "krata" elewacji to ukłon w stronę wyglądu Okrąglaka, tyle że "ramom" okien Bałtyku daleko jest do leykamowskich żyletek. Obłożone prefabrykowanymi elementami z ciemnego połyskliwego lastryka, są jedynie dekoracją, która grafitowy odcień (w pierwotnym projekcie: metaliczno srebrzysty) wciąż budzi kontrowersje.

Nieoczywista bryła Bałtyku nie przekonuje każdego, wielu się z nią jeszcze oswaja, ale z pewnością budynek, wraz z atrakcyjną przestrzenią, która wytworzyła się między nim a Concordią, można zaliczyć w poczet współczesnych i bardzo udanych symboli miasta. "Bałtyk stanowi budynek zagadkę, budynek pytanie, budynek sugestię" - pisał w "Architekturze-Murator" poznański projektant i wykładowca Piotr Marciniak. Dodajmy: jest także wyzwaniem - zarówno dla innych, mniej ambitnych inwestorów, jak i urbanistów, którzy powinni na nowo przemyśleć przyszły kształt okolicy trwale odmienionej przez skalę i formę architektonicznej "góry" o morskiej nazwie.

Jakub Głaz

Drukuj tekst
Pokaż kod QR