Czeska komedia, o czym wiedzą fani gatunku, obroni się sama. Nawet jeśli jej twórcy sięgną wyżyn absurdu i szczytów groteski. Tak jest i tym razem, choć momentami fabuła "Stanu wyjątkowego" jest szyta tak grubymi nićmi, że już dawno powinna rozejść się w szwach. Mimo wszystko jako widzowie gładko wchodzimy w zamysł twórców od początku do końca. Tym bardziej, że obserwowana sytuacja wygląda nieco znajomo. Ale od początku.
Karel Beran (Ondřej Vetchý) jest czeskim reporterem radiowym, który pracuje jako korespondent zagraniczny w fikcyjnym państwie arabskim o nazwie Kambur. Tak się składa, że w najbardziej zwrotnym momencie - wyborów, które mają zadecydować o przyszłości tego bliskowschodniego kraju, dowiaduje się o rzekomym romansie swojej partnerki, Marty. W pośpiechu wraca do Pragi porzucając zawodowe obowiązki. Pechowo, podczas jego nieobecności w Kamburze wybucha rewolucja... Karel stawia wszystko na jedną kartę i postanawia dalej relacjonować konflikt "na żywo", mimo że fizycznie znajduje się już w swoim mieszkaniu na Vinohradach. Odtąd podczas regularnych wejść na antenę odgłosy strzałów, wybuchów i przejeżdżających czołgów udawać będą kuchenne naczynia, suszarka do włosów czy wpadające do zlewu sztućce.
W mistyfikację szybko zostaje uwikłana Marta (która również jest dziennikarką radiową) i jej redakcyjny kolega Khaled, a stopniowo także sąsiedzi i cała załoga radia skuszona rekordową słuchalnością swoich audycji. Jak łatwo się domyślić historia staje się wielopiętrowa, kolejne kłamstwa nawarstwiają się w zupełnie niekontrolowany sposób, a im uczestnicy tego szalonego spektaklu są dalej od prawdy, tym trudniej im przyznać się do oszustwa ("- Nigdy nie spotkałem kogoś, kto by kłamał tak jak pan, panie Beran. - Dziękuję"). Tym bardziej, że zachwyceni dynamiką zdarzeń odbiorcy nie weryfikują informacji, jakimi są częstowani. W tle tego wszystkiego dostajemy dodatkowe smaczki, nawiązujące do przekłamań nastawionych wyłącznie na zysk chciwych korporacji i namnażających się w społeczeństwie jak grzyby po deszczu teorii spiskowych. Brzmi chaotycznie? I tak w zasadzie jest, a jednak całość się spina i wciąga od pierwszych minut.
Komedia Jana Hřebejka z założenia miała być farsą mówiącą o marnej kondycji współczesnych mediów (czy też prawdy jako takiej). Tymczasem boleśnie uzmysławia, że opowiadana na ekranie historia - jakkolwiek absurdalna by się nie wydawała - mogła wydarzyć się naprawdę. Dowodów na to, jak kruchą materią jest prawda, nie brakuje. I nie trzeba się wcale odwoływać do klasycznych przykładów z historii, jak choćby spektakularnego wpływu nazistowskiej propagandy na umysły obywateli Niemiec w przeddzień II wojny światowej (w końcu słynne zdanie o długo powtarzanym kłamstwie, które staje się prawdą, wciąż uparcie przypisywane jest Josephowi Goebbelsowi). Dowodów nie brakuje i w popkulturze. Już 87 lat temu Orson Welles słuchowiskiem "Wojna światów" przekonał Amerykanów, że ich kraj zaatakowali kosmici. Od tamtej pory niewiele się zmieniło, również w kraju nad Wisłą, skoro dopiero w 2023 roku okazało się np., że bollywoodzka kariera aktorki-celebrytki Natalii Janoszek wcale nie jest tak zawrotna jak utrzymywała ona sama, czego nie weryfikowali nawet zawodowi dziennikarze zapraszający ją na wywiady przed kamerą.
W czasach fast foodów i fast fashion nawet zawód kojarzony niegdyś z zaufaniem publicznym prędzej czy później musiał w jakimś stopniu zdegradować się do formy instant. Obszernie pisze o tym zresztą nasza rodzima Paulina Januszewska w swojej książce pod znamiennym tytułem "Gównodziennikarstwo" (wyd. Krytyka Polityczna). Znamienny jest też dialog, który pada w filmie:
"- Jak to możliwe, że dostał pan Złoty Mikrofon za obiektywną sprawozdawczość i etyczne podejście do rzeczywistości? - pyta Karela Khaled, który z uporem nowicjusza wciąż wyznaje etyczne ideały dziennikarskiego zawodu.
- Dostałem go za naprawdę dobre reportaże, bo miałem na nie dużo czasu."
Anna Solak
- "Stan wyjątkowy"
- reż. Jan Hřebejk
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2025
Zobacz również

Daleko jeszcze?

Narodowa duma queerowa

Kto jest winny najbardziej?
