grafika z logotypem Biuletynu Miejskiego

Biuletyn Miejski

Kwiaty w betonie

W Poznaniu na początku XX wieku w miejscu rozebranego pasa wewnętrznych fortyfikacji powstały pierścienie zieleni, a później zielone kliny wcięły się w miasto. Sto lat później walka o zielony Poznań trwała nadal, a z jakim skutkiem, pokazuje ciekawa kolekcja slajdów opublikowana w Cyrylu.

Kwietniki na moście Uniwersyteckim, przełom lat 70. i 80. XX wieku, fot. Zbigniew Haber - grafika artykułu
Kwietniki na moście Uniwersyteckim, przełom lat 70. i 80. XX wieku, fot. Zbigniew Haber

Większość slajdów wykonał dla celów edukacyjnych nieżyjący już prof. Zbigniew Haber, wykładowca i wieloletni kierownik Zakładu Kształtowania i Konserwacji Terenów Zieleni, a później Katedry Terenów Zieleni Akademii Rolniczej w Poznaniu (dzisiaj Uniwersytet Przyrodniczy). Służyły mu jako pomoc naukowa w czasie zajęć ze studentami z zakresu kształtowania zieleni towarzyszącej budynkom, arteriom komunikacyjnym, ale również małym formom architektonicznym - pomnikom, ogrodzeniom, schodom, a nawet śmietnikom.

Na slajdach można zobaczyć Ogród Botaniczny, miejskie parki, winogradzkie osiedla, kompleks sportowy Olimpia Poznań, okolice Akademii Rolniczej na Sołaczu, jej zakłady doświadczalne i wiele innych miejsc, które w większym lub mniejszym stopniu wyglądają już dzisiaj zupełnie inaczej. Wydaje się, że centrum miasta było bardziej zielone niż obecnie. Duża liczba drzew zdobiła obrzeża pl. Wolności i wylotowe arterie komunikacyjne, stanowiąc pas ochronny oddzielający zabudowę mieszkalną od hałasu i spalin. Jednak można odnieść wrażenie, że miejska zieleń nie zawsze była spójna z otoczeniem architektonicznym czy kontekstem urbanistycznym i często sprawiała wrażenie przypadkowości. To były czasy, w których wszem i wobec królowały toporne, betonowe, najczęściej kwadratowe donice, w których nawet najpiękniejsze, kolorowe kwiaty traciły swój urok. Nie wspominając już o fakcie, że często raz posadzone już nikogo później nie interesowały, więdnąc i schnąc w swoich brzydkich korytkach. Umieszczano je najczęściej przy wejściach do budynków publicznych, wzdłuż schodów i przy pomnikach.

Ciekawostką są slajdy dokumentujące uroczyste przecięcie wstęgi w czasie otwarcia parkingu dla samochodów osobowych, którego nawierzchnię pokrywa trawa. To zapewne jedna z pierwszych prób wprowadzenia do miasta zielonych miejsc postojowych, niestety na większą skalę później niepraktykowana. Kolekcję dopełniają slajdy z Wystawy Ogrodniczej, która odbyła się w jednym z pawilonów na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich oraz z założeń parkowych w Kórniku i Rogalinie.

Prezentowane obrazy nie są zdjęciami reporterskimi i zostały wykonane dla określonych celów dydaktycznych, pozwalają jednak na fotograficzną podróż ulicami Poznania w późnych latach PRL oraz w okresie transformacji ustrojowej. Po ulicach jeżdżą jeszcze autobusy zwane "ogórkami", później pojawiają się słynne ikarusy, a wśród samochodów dominują wszechobecne maluchy. W parku Kasprzaka (obecnie Wilsona) stoi jeszcze pomnik ówczesnego patrona, działacza ruchu robotniczego, na pomniku Bohaterów na Cytadeli czerwieni się pięcioramienna gwiazda, a na rondzie Kopernika (obecnie Kaponiera) sprawność miejskiej komunikacji jest nadzorowana z budki Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego. 40 lat minęło, nie ma "ogórków", Kasprzaka i budki. Przejeżdżający maluch za chwilę będzie budził sensację. I jakby drzew trochę mniej...

Magdalena Grzelak-Grosz

Zobacz także: