Znaczące jest, że dziś z tym wrocławskim raperem każdy zbija piątkę. Prawilniacy na niego nie narzekają, wiele otwartych głów pieje z zachwytu, a dziennikarze chwalą - zarówno kumaci, jak i ci, którzy wciąż drapią się po głowie, zastanawiając się, o co tu naprawdę chodzi. No bo jakim cudem jakiś zarozumiały chłystek przebił się do mainstreamu, mówiąc o tym, co chce i jak chce, a na dodatek nie unikając przy tym przekleństw. I jakim sposobem ujął sobą zwolenników rapowego hardcore'u, a jednocześnie występuje z Ørgankiem?
Zmęczenie, frustracja, rozczarowanie - takie emocje jeszcze dziesięć lat temu mogły towarzyszyć fanom polskiego hip-hopu, bo kiedy choćby w USA działo się w nim tylko więcej i więcej, u nas - jak to u nas - zapłon nie chciał zaskoczyć. Jednak z czasem rewolucyjna machina ruszyła - w rapie zaczęło dziać się coraz ciekawiej i odważniej, i dziś nikogo nie dziwi już ani Żabson w sukience, ani kolce na głowie Okiego. A co dopiero mówić tu o muzyce - coraz odważniejszych eksperymentach z elektroniką, alternatywą czy właśnie punkiem. Jeszcze jakiś czas temu największą alternatywą w naszym rapie były Syny/Robert Piernikowski - dziś na pierwszy plan wysuwa się Osa.
Na Sprzedałem dupę zagrał według własnych reguł - instynktownie, z pasją, ignorując konwencjonalne rymy, przekraczając granice gatunków, wyśmiewając się z artystycznych standardów, a przede wszystkim nie schlebiając nikomu, zamiast typowego machania rękami na rapowych koncertach preferując punkowe pogo. I tak naprawdę nie wiadomo, czy lepiej nazywać go raperem, czy rockmanem, ale na pewno jest jednym z tych - nie bójmy się użyć tego słowa - artystów, który niespokojnego ducha dekadenckiego hedonizmu potrafi wcisnąć w krótkie i brudne formy, przez które można go mieć za polski odpowiednik wariatów z City Morgue.
Jeśli Sprzedałem dupę było przejażdżką po wertepach w rytmie g-funkowego Dezertera (jak to brzmi!), to Breaslau Hardcore (2023) jest rollercoasterem, na który powinni namówić się nawet fani Siksy. "Nie będzie o ciuszkach, furach i pieniądzach, tylko o tym, że jesteśmy poskładani przez życie, ale próbujemy żyć" - tak zapowiadany jest jego właśnie odbywający się Thrash Tour promujący najnowszy krążek. To undergroundowy krzyk i rzecz do kręcenia młynów pod sceną, ale i kolejny szereg zaskoczeń. Brodka, WaluśKraksaKryzys i... Sarsa? Cóż, Breaslau Hardcore pozamiatał. A jeśli i Wy chcecie poczuć się zmieceni, to wpadajcie do Tamy.
Sebastian Gabryel
- Zdechły Osa
- 23.11, g. 19
- Tama
- bilety: 69-79 zł
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023
Zobacz również

Wczoraj i dziś nad Rusałką

Czy mnie słyszysz?

Po zagięciu czasoprzestrzeni
