grafika z logotypem Biuletynu Miejskiego

Biuletyn Miejski

Idol

Jerzy Mieloch był największą sportową gwiazdą przełomu lat 40. i 50. XX wieku. Zmarł 60 lat temu w wieku zaledwie 46 lat, ale jego barwnego i aktywnego życia wystarczyłoby na kilka życiorysów.

Jerzy Mieloch w czasie Grand Prix Polski, Poznań, czerwiec 1948 r. - grafika artykułu
Jerzy Mieloch w czasie Grand Prix Polski, Poznań, czerwiec 1948 r.

W czasie jego popisów życie w Poznaniu zamierało. W tych dniach całe miasto "ruszało na Mielocha", a ponad 120 tysięcy kibiców zgromadzonych wokół toru motocyklowego na Woli było czymś zupełnie naturalnym.

Niewiarygodny entuzjazm i wyrazy kibicowskiego oddania okazywane na każdym niemal kroku wielkiemu motocykliście Unii Poznań wyraźnie wyprzedzały swoją epokę. Dość powiedzieć, że sześciokrotny zdobywca Złotego Kasku daleko w polu pozostawiał nawet piłkarzy Warty i Kolejorza, a siła jego legendy była tak wielka, że jeszcze długo po śmierci wygrywał plebiscyty na najpopularniejszego sportowca Poznania i Wielkopolski. Ograniczenie biografii zapomnianego dziś nieco Jerzego Mielocha wyłącznie do sukcesów sportowych byłoby jednak dlań głęboko krzywdzące. Był wszak znakomitym przedsiębiorcą, żołnierzem Września 1939, oficerem Armii Krajowej, powstańcem warszawskim, który przeszedł przez cztery niemieckie oflagi, wreszcie dobroczyńcą i mecenasem wielu najmłodszych adeptów sportu motorowego.

Przyszedł na świat 22 kwietnia 1911 roku jako najmłodsze dziecko Marii i Andrzeja Mielochów. Mieszkali na Białej Górze nad Cybiną, gdzie senior rodu prowadził doskonale prosperujące specjalistyczne gospodarstwo ogrodnicze, określane niekiedy mianem "różanego imperium". Już w dzieciństwie mały Jurek zdradzał wyraźne sportowe inklinacje, zrazu rowerowe, które wraz z wiekiem począł kierować w stronę motoryzacji. Jego mentorem, a z czasem i przyjacielem stał się wówczas o pięć lat starszy Michał Nagengast, na przełomie lat 20. i 30. jeden z najbardziej znanych polskich motocyklistów. Co ciekawe, ojciec Jurka absolutnie nie podzielał motoryzacyjnych pasji syna, toteż przyszły mistrz Polski swój pierwszy wyścigowy motocykl (Rudge 250) otrzymał w absolutnej tajemnicy od... mamy. Miał wówczas zaledwie 16 lat. Regularne treningi pod okiem Nagengasta, spartański tryb życia, żelazna kondycja wynikająca z lekkoatletycznych zamiłowań Mielocha, a także kolejne wspaniałe maszyny sprowadzane dla niego z zachodu Europy (DKW 350, Norton 500!) sprawiły, że już w latach 30. młodzian z Poznania przebojem wdarł się do krajowej czołówki zyskujących stale na popularności wyścigów motocyklowych. Wygrywał zarówno wielkie kryteria uliczne (Warszawa 1937), zawody na torach trawiastych i żużlowych, pokazy jazdy zręcznościowej, a nawet imprezy na poły kaskaderskie, w których rywalizowano w motocyklowych skokach na odległość. Z czasem sława Mielocha przekroczyła granice II RP, a on sam zaczął odnosić sukcesy na arenie międzynarodowej.

Doskonale rozwijającą się karierę na sześć długich lat przerwała wojna, którą Jerzy Mieloch rozpoczął jako pilot myśliwca i okupił internowaniem w Rumunii oraz utratą rodzinnego majątku na rzecz niemieckiego okupanta. Nie zważając na konsekwencje, przedostał się do okupowanego kraju i odnalazłszy w Warszawie bliskich wygnanych z Warthegau, zaangażował się w stolicy w działalność konspiracyjną zwieńczoną udziałem w powstaniu warszawskim, w czasie którego służył w Komendzie Głównej Armii Krajowej - Oddział III (Operacyjno-Szkoleniowy).

Do ukochanego Poznania powrócił dopiero pod koniec 1945 roku, gdzie rzucił się w wir pracy nad odbudową zniszczonego gospodarstwa na Białej Górze. Prędko odżyła też jego zawieszona na czas wojny motocyklowa miłość, co zapoczątkowało najpiękniejszy okres w jego sportowej karierze. W latach 1946-1953 pozostawał de facto bezkonkurencyjny w krajowej stawce motocyklistów startujących w szalenie popularnych wyścigach ulicznych oraz zawodach na zamkniętych torach trawiastych. Niekwestionowany ulubieniec Poznania regularnie wygrywał najbardziej prestiżowe ogólnopolskie wyścigi (Grand Prix Polski), w tym te organizowane na poznańskiej Woli (Złoty Kask, Puchar Pokoju), gdzie on i jego mechanik (M. Nagengast) byli dosłownie noszeni na rękach.

Wielki mistrz w 1953 roku założył rodzinę, a niebawem podjął decyzję o wycofaniu się z rywalizacji sportowej, co było pochodną tajemniczego wypadku, któremu uległ - jeśli wierzyć prasie - wracając motocyklem do domu. Zmarł 4 października 1957 roku w Krakowie w wyniku powikłań pooperacyjnych. Trzy dni później dziesiątki tysięcy pogrążonych w żałobie poznaniaków żegnało swojego bohatera w kościele pw. św. Jana Jerozolimskiego na Komandorii. Tego samego dnia Jerzy Mieloch spoczął w rodzinnym mauzoleum na Białej Górze. Ceremonii towarzyszył donośny warkot jego legendarnej "dekawki" oraz kwiaty, które posypały się na piękną gloriettę (notabene w latach 70. odebraną rodzinie Mielochów przez władze PRL) z kołującego nad Chartowem samolotu w barwach Aeroklubu Poznańskiego.

Piotr Grzelczak