grafika z logotypem Biuletynu Miejskiego

Biuletyn Miejski

Chrzest przyszedł z Rzymu

O przyczynach i okolicznościach przyjęcia chrześcijaństwa przez kraj Polan z prof. Józefem Doboszem, dyrektorem Instytutu Historii Wydziału Historycznego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu rozmawia Jan Gładysiak

prof. Józef Dobosz fot. P. Namiota - grafika artykułu
prof. Józef Dobosz fot. P. Namiota

W tym roku obchodzimy 1050. Rocznicę chrztu Polski, ale czy wiemy na pewno, że ten chrzest miał miejsce w 966 roku?

Możemy się spierać, w której części roku sam akt chrztu Mieszka się dokonał, natomiast co do faktu, że odbyło się to w 966 roku wątpliwości raczej nie ma. Pewne niejasności, które czasami sie podnosi wynikają z przesunięć dat w rocznikach. Niektóre roczniki, zwłaszcza od XIII wieku, zapisywały niektóre fakty pod mylnymi datami, a zadaniem uczonych jest rozstrzygnięcie zakresu owej pomyłki. Kiedy chcemy ustalić, w której części roku doszło do chrztu, czyli określenia jego daty dziennej, zaczyna się już problem. Mamy tu już do czynienie z domysłami historyków. Wiemy, że chrzest władcy to było wydarzenie znaczące, przyjmuje się więc najczęściej, iż dochodziło do niego w szczególnie uroczyste święta, jak: Wielkanoc, czasami Boże Narodzenie lub święto Zesłania Ducha Św. W przypadku chrztu Mieszka uznano, iż była to Wielka Sobota roku 966 (wówczas 14 kwietnia), ale na przykład bliski chronologicznie chrzest władcy duńskiego odbył się w Boże Narodzenie. Nie wykluczał bym jednak święta Zesłania Ducha Św., które wówczas przypadało na początek czerwca.

Dlaczego Pan tak uważa?

Na to wydarzenie musiało przybyć sporo rozmaitych dostojników, to był chrzest władcy i wprowadzenie nowej religii - chrześcijaństwa - do kraju Polan, a więc wielka uroczystość. Trudno sobie wyobrazić, aby wczesną wiosną, zaraz po roztopach, podróżować po drogach Europy Środkowej. Dla mnie to mało prawdopodobne. W czerwcu osoby potrzebne do takiego aktu mogły spokojnie przybyć. Nie wykluczam daty kwietniowej, ale skłaniam się do terminu czerwcowego. Precyzyjnie nikt tego nie rozstrzygnie.

Mówi się, że to był "chrzest Polski", Pan używa formuły "chrzest Mieszka", czy obie wersje są uprawnione?

Trzeba na sprawę patrzeć w sposób otwarty. Formalnie chrzest przyjął Mieszko najpewniej wraz ze swoim otoczeniem. Najpewniej, bo trudno sobie wyobrazić, by jego najbliższe otoczenie pozostało przy starej wierze. Jednak jeżeli patrzymy na ideologię państwową w okresie wczesnego średniowiecza, to taka decyzja rozciągała się na całe jego władztwo, którym w tym momencie dysponował, a więc z pewnością Wielkopolską, najpewniej również Kujawy, Pomorze Gdańskie, prawdopodobnie Mazowsze, Ziemię Łęczycką i Sieradzką, a w trakcie przyjmowania chrztu trwała walka o Pomorze Zachodnie. Ten obszar mógł być poddany chrystianizacji.

Chrzest przyjął Mieszko i jego otoczenie, co się działo później?

Źródła nam nie wiele mówią na temat procesu chrystianizacji, bo chrzest to akt, on uruchomił proces i nie da się tego zrobić jednym aktem. Jedynym kronikarzem, który na pomknął coś o tym procesie był Thietmar, który napisał, że Jordan, czyli pierwszy biskup, miał dużo pracy, aby nakłonić poddanych Mieszka do przejścia na chrześcijaństwo. Nie było więc to takie całkiem proste i automatyczne. U pozostałych kronikarzy było oczywiste, że książę przyjmuje chrzest i Polska staje się chrześcijańska, że jest to religia obowiązująca w całym państwie. Procesy chrystianizacji są jednak długie i dopiero w czasach Bolesława Chrobrego, po męczeńskiej śmierci  św. Wojciecha i Zjeździe Gnieźnieńskim, widać pierwsze owoce w postaci budowy regularnej organizacji diecezjalnej. Ta organizacja kościelna skróciła drogę wiernych do tych, którzy w nowej religii nauczali. Droga do kościoła skracała się przez następne ok. dwa stulecia. Dopiero zbudowanie na przełomie XII i XIII wieku archidiakonatów i parafii, ostatecznie zbliżyło ogół wiernych do Kościoła. XIII wiek to początek chrystianizacji intensywnej, kościołów jest sporo i są blisko, wtedy pojawiają się też zakony kaznodziejskie.

Miejsce chrztu nie miało wtedy tak wielkiego znaczenia, ale dzisiaj dla tzw. świadomości zbiorowej jest ono ważne.

Długo funkcjonowała, świadomość, że stało się to gdzieś na zewnątrz, jednak kronikarze, którzy byli najbliżsi temu wydarzeniu nie podawali jego miejsca. W tradycji dziejopisarskiej miejsce chrztu zaczyna się pojawiać dopiero w XV wieku - u Sędziwoja z Czechla jest to Praga. Gniezno jako miejsce chrztu podaje zaś Jan Długosz, choć żaden z nich nie wskazuje skąd zaczerpnął swoje informacje. Sędziwój wskazuje Pragę najpewniej z powodu pochodzenia Dobrawy; Długosz zaś wyciągnął wniosek, że skoro początek państwa Piastów to Gniezno i okolice, więc to miejsce jest oczywiste. Historiografia naukowa gdzieś od XIX wieku też zaczęła stawiać pytanie o miejsce chrztu, ale raczej uznawała za oczywiste, że chrzest odbył się poza krajem Mieszka. Wskazywano na kierunek południowy, ale nie Pragę, bo tam nie było biskupa, a to on był szafarzem sakramentu chrztu. Mówił o tym niegdyś w swej poczytnej książce "Chrzest Polski" Jerzy Dowiat - doszedł on do wniosku, że było to w Ratyzbonie. Zbudował on wokół tego co wiedział ze źródeł całą konstrukcję, że skoro ówczesnym biskupem Ratyzbony był Michał, to on był ojcem chrzestnym polskiego księcia, a imię Mieszko to forma imienia Michał (przedchrześcijańskie imię księcia brzmieć miało Dzigoma, na co wskazuje dokument "Dagome iudex"). Od jakiegoś czasu uznaje się hipotezę, że chrzest odbył się poza granicami kraju jako mniej prawdopodobną, skłaniając się ku tej, że Mieszko ochrzcił się u siebie, a to otwiera pole do dyskusji dla historyków i archeologów. Jeżeli to był chrzest władcy, to musiał odbyć się w którymś ze znaczących ośrodków monarchii piastowskiej. Najczęściej przyjmuje się, że było to w Gnieźnie lub w Poznaniu, ostatnio, po badaniach archeologicznych, trzecim możliwym punktem stał się Ostrów Lednicki. Ten trójkąt trzech lokalizacji w mojej opinii wydaje się najbardziej racjonalny, jednak po ostatnich szczegółowych badaniach na poznańskim Ostrowie Tumskim, wiemy że Poznań w latach 60. X wieku przejął w państwie Piastów rolę centralną z powodu korzystnego położenia do realizacji polityki zachodniej Mieszka. W Gnieźnie działało zaś silne środowisko pogańskie, bezpieczniej było więc chrześcijańską małżonkę księcia osadzić w Poznaniu. Ze sporym prawdopodobieństwem możemy powiedzieć, że miejscem chrztu był Poznań, choć dwóch pozostałych ośrodków nie możemy całkowicie wykluczyć.

Wiemy, że Mieszko prowadził politykę zachodnią, podbijał te tereny, pisali o nim niemieccy kronikarze, dlaczego więc chrzest przyszedł z Czech, z tak niespodziewanego kierunku?

Chrzest nie przyszedł z Czech, Czesi nie mieli w tym czasie nawet swojego biskupstwa, pierwsze pojawiły się ok. roku 973-974 w Pradze i Ołomuńcu, więc to już po chrzcie Mieszka. Nie ulega jednak wątpliwości, że Czesi przyjęli chrzest wcześniej od Mieszka i środowiska chrześcijańskie już tam były, ale to chrześcijaństwo dopiero się powoli ugruntowywało. Niewątpliwie Czesi mogli być pośrednikiem, ale chrzest nie przyszedł z Czech.

Jeśli Czesi byli pośrednikiem to pomiędzy kim?

Między Rzymem a centrum Państwa Mieszka.

Czyli chrzest przyszedł z Rzymu?

A skąd miał przyjść? To było centrum chrześcijaństwa zachodniego! Książę polański przyjął obrządek łaciński, więc Rzym jest oczywistym kierunkiem. Rozbudzanie strachu przed Niemcami, jako ewentualnymi chrystianizatorami Polski było ideologiczne. Wydaje się, że rozumowanie, iż do chrztu doszło na osi Poznań/Gniezno - Rzym za pewnym pośrednictwem Pragi jest poprawne. Skąd jednak przybywali duchowni i jak to wszystko wyglądało tego nie wiemy. Pierwszy biskup miał na imię Jordan...

Skąd on był?

Może z Dalmacji, może z południowych Włoch, jego imię odnosi się do rzeki Jordan. To są wszystko spekulacje językoznawców, na pewno nie pochodził z Czech, nie pochodził też świata germańskiego - odpowiedzi na to pytanie chyba nie poznamy. Wiemy na pewno, że chrztu dokonano w obrządku łacińskim, przypuszczamy, że za pośrednictwem czeskim i możemy się domyślać, że nie bez wpływu środowisk kościelnych niemieckich, bo to byli nasi sąsiedzi. Mówiliśmy już, że Czechy był ówcześnie pod wpływem diecezji ratyzbońskiej! Także dopatrywanie się w polskim języku liturgicznym czeskich słów i wyciąganie z tego wniosków, jest bardzo niepewne, bo mocniejsze różnicowanie się języka polskiego i czeskiego to późniejsze średniowiecze.

Dlaczego przyjęcie chrztu było takie ważne, a nie zdecydowano się rozwijać państwa na bazie religii pogańskiej?

Po pierwsze musimy zapytać, jakie to miało znaczenie dla Mieszka, a po drugie, jakie to miało znaczenie z perspektywy historycznej - my dziś widzimy skutki tej decyzji. Czy książę owe skutki przewidywał? Pewno częściowo tak. Dla Mieszka niewątpliwie wartością dodaną było to, że mógł z innej pozycji polityczno-prestiżowej wchodzić w interakcje ze swoimi chrześcijańskimi sąsiadami. Przyjęcie chrześcijaństwa było zmianą świadomości społeczeństwa, która jak wiemy następowała powoli, było to przyjmowanie innych wartości, odszedł w przeszłość świat starych bogów, teraz pojawił się nowy, którego trzeba oswoić, rozpoznać i nauczyć się go. Była to więc zmiana nie tylko religijna, ale zmiana świadomości nie tylko dla władcy i jego otoczenia, ale wszystkich jego poddanych. Po drugie było to wejście w świat zupełnie nowej kultury na przynajmniej dwóch poziomach. Po pierwsze wejście w świat kultury piśmiennej, łacina była językiem nie tylko liturgii ale w ogóle kultury. Drugi poziom to świat zupełnie nowego typu budownictwa. Z budowli drewniano-ziemnych przechodzimy do murowanych, są to na początku zespoły sakralno-pałacowe. Wreszcie nowa religia cementowała nową strukturę polityczną czyli państwo, tego Mieszko mógł jeszcze nie dostrzegać, ale wiemy, że symbioza tronu i ołtarza okazała się trwała, chrześcijaństwo stało się opoką władzy świeckiej, zaś Kościół bez władzy świeckiej nie mógł funkcjonować. Akt Mieszka wydawał owoce przez następne dziesięciolecia.