grafika z logotypem Biuletynu Miejskiego

Biuletyn Miejski

Ile władzy dla mieszkańców, a ile dla prezydentów?

Rozmowa z prezydentem Poznania Ryszardem Grobelnym na temat przygotowywanej inicjatywy ustawodawczej prezydenta RP Bronisława Komorowskiego.

Ostatnio w mediach pojawiły się informacje o inicjatywie ustawodawczej prezydenta Bronisława Komorowskiego. Zwraca się uwagę, że projekt zmierza do wzmocnienia pozycji prezydentów miast. Mieliby oni między innymi mieć prawo do łączenia swoich stanowisk z mandatem senatorskim oraz możliwość samodzielnego podejmowania niektórych decyzji, które dzisiaj wymagają zgody rady miasta. Projekt popiera Związek Miast Polskich, na którego czele Pan stoi. Czy prezydenci i burmistrzowie miast mają takie aspiracje?

Dokładna nazwa projektu brzmi "Ustawa o wzmocnieniu udziału mieszkańców w działaniach samorządu terytorialnego". Taka jest idea przyświecająca prezydentowi Komorowskiemu przy tworzeniu tej ustawy. Dokument wiele miejsca poświęca zasadom prowadzenia konsultacji społecznych w samorządach. Kiedy prezydent rozpoczynał swoją kadencję, samorządy przedstawiły mu "białą księgę" z postulatami zmian i nowych rozwiązań w istniejącym prawodawstwie. Niektóre z nich prezydent wziął pod uwagę przy konstruowaniu tego projektu. Nie zostały przyjęte natomiast te propozycje, które wymagałyby zmiany Konstytucji. Jednym z takich postulatów, zgłaszanym przez samorządy od 1990 r., jest uczynienie z Senatu izby samorządowej. Prezydent, chcąc przynajmniej częściowo wyjść naprzeciw tym oczekiwaniom, zaproponował w projekcie zniesienie wprowadzonego w 2000 r. zakazu łączenia mandatu senatora z funkcją prezydenta czy burmistrza miasta. Docelowo chcemy, żeby Senat stał się izbą samorządową. Może tak się stać tylko jeśli zmieniona zostanie Konstytucja. Do tego czasu przyjęcie rozwiązania zgłaszanego w projekcie prezydenta jest racjonalne.

Można jednak usłyszeć komentarze, że prezydenci nie będą w stanie łączyć tych dwóch funkcji.

Dlaczego ktoś wypowiada się za prezydentów miast i mieszkańców? Jeżeli jakiś prezydent miasta zdecydowałby się kandydować do Senatu, a mieszkańcy wybraliby go, to znaczy, że zarówno on, jak i mieszkańcy uważają, że te funkcje da się połączyć. Niech decydują obywatele. Równie dobrze można zapytać, czy da się łączyć funkcje posła i naukowca albo lekarza. Jeśli ktoś uznałby arbitralnie, że nie, to lekarze i naukowcy nie mogliby startować w wyborach. Zniesienie zakazu łączenia stanowisk nie oznacza, że wszyscy prezydenci zaraz wystartują w wyborach. Podejrzewam, że byłaby to mniejszość. Po drugie, nie wiadomo też, ilu z nich mieszkańcy wybraliby jako swoich reprezentantów w Senacie.

Jakie korzyści mogłyby odnieść samorządy z tego, że ich liderzy zasiadaliby w Senacie?

Przede wszystkim pozwalałoby to bezpośrednio uczestniczyć w procesie legislacyjnym, składać swoje projekty uchwał oraz poprawki do innych projektów. Dzisiaj wiele propozycji ustawowych składanych przez samorządy w ogóle nie jest przez Parlament głosowanych. Nawet w komisjach sejmowych. Ten postulat zgłaszali nie tylko prezydenci miast, ale wszystkie związki samorządowe w kraju.

Co zakłada projekt prezydencki w kwestii konsultacji z mieszkańcami?

W dokumencie zebrano doświadczenia wielu samorządów, które realizują w praktyce konsultacje z mieszkańcami. Ta część projektu wywołuje najwięcej kontrowersji wśród samorządowców. Obawiają się oni, że nadmierne sformalizowanie procesu konsultacji może znacznie podnieść jego koszty, nie tylko w sensie finansowym, ale także społecznym. W Poznaniu przeprowadziliśmy deliberacje budżetowe i wiemy, ile kosztują. Gdyby wszystkie samorządy miały przeprowadzić takie konsultacje, oznaczałoby to wydatek w skali kraju rzędu co najmniej kilkudziesięciu milionów złotych. Samorządowcy chcą, aby pozostawić im większą swobodę w wyborze form i metod konsultacji, a jednocześnie nagradzać i promować dobre praktyki. Część samorządowców wychodzi z założenia, którego ja osobiście nie podzielam, że demokracja przedstawicielska jest formą konsultacji, a oni zostali przecież wybrani w demokratycznych wyborach. Prezydent Komorowski chciałby z kolei rozwijać zakres konsultacji. Podobnie uważa wiele organizacji pozarządowych.

Czy w prezydenckim projekcie skorzystano z poznańskich rozwiązań w kwestii konsultacji społecznych?

Poznań realizuje wiele rodzajów i form konsultacji zaproponowanych w projekcie ustawy. Na przykład obywatelska inicjatywa uchwałodawcza, która jest już zapisana w statucie Poznania. Warto też zwrócić uwagę na rozdział 6, zatytułowany "Stowarzyszenia i komitety aktywności lokalnej". Ten fragment jest w dużym stopniu wzorowany na poznańskich rozwiązaniach komitetów budujących lokalną infrastrukturę.

Jakiego rodzaju decyzje, do tej pory przynależne radom miast, miałyby przejść do kompetencji prezydentów? Czy nie tworzy to sytuacji, w której władza wykonawcza przejmuje część uprawnień władzy uchwałodawczej?

Chodzi tu wyłącznie o zarządzenia porządkowe, które może wydawać prezydent, a potem są one akceptowane przez radę miasta. Są to dokumenty tak wyjątkowe, że prawie nie stosowane. Ostatni raz wydałem takie przepis w 2010 r. i dotyczył on zakazu wstępu na wały przeciwpowodziowe z związku z zagrożeniem wysoką falą na Warcie. Takie uprawnienia powinny przysługiwać prezydentom i burmistrzom.

Projekt ustawy prędzej czy później trafi do Sejmu. Czy samorządowcy lub kierowany przez Pana Związek Miast Polskich próbowały już prowadzić konsultacje z posłami, aby przekonać ich do nowych rozwiązań?

Nie prowadziliśmy żadnych rozmów. Moim zdaniem nawet nam nie wypada, bo jest to inicjatywa Kancelarii Prezydenta. Byłoby to podważanie autorytetu Prezydenta. Poza tym wyczuwam ze strony Bronisława Komorowskiego dużą determinację do podjęcia tej inicjatywy.

Zdecydowałby się Pan na kandydowanie do Senatu, gdyby przywrócono taką możliwość?

Sądzę, że nie. W mojej sytuacji, kiedy jestem równocześnie między innymi prezesem ZMP, łączenie tylu funkcji nie jest możliwe. Oczywiście inni koledzy prezydenci, którzy nie są tak obciążeni obowiązkami, mogliby się na to zdecydować.

Dziękuję za rozmowę

Rozmawiał Mateusz Malinowski