grafika z logotypem Biuletynu Miejskiego

Biuletyn Miejski

Nowe zasady dla inwestycji miejskich

Poznańskie Inwestycje Miejskie wprowadziły nowe zasady przy podpisywaniu umów na prowadzenie miejskich inwestycji. Teraz wykonawca musi rozliczać się z każdego etapu. Pierwsza inwestycja prowadzona na nowych zasadach powoli dobiega końca

fot. Poznańskie Inwestycje Miejskie - grafika artykułu
fot. Poznańskie Inwestycje Miejskie

Duże inwestycje prowadzone przez miasto trwają bardzo długo, a spółka miejska Poznańskie Inwestycje Miejskie, która miała zmienić ten stan rzeczy sama wymagała naprawy. Jej prezes Paweł Śledziejewski na posiedzeniu Komisji Budżetu i Finansów oraz Nadzoru Właścicielskiego  16 maja przedstawił  radnym sytuację w spółce.

Inwestor zastępczy

Obecnie spółka  ma 36 pracowników.  Spółka jest inwestorem zastępczym dla jednostek miejskich i dostaje od miasta wynagrodzenie za swoją działalność, wyliczaną na podstawie wartości zamówienia.  Spółka może wziąć 5% ceny inwestycji jeśli robi całą inwestycję, jeśli część to 2% lub 0,2% kiedy robi tylko prace pomocnicze. Spółka nie generuje przychodów wyższych niż koszty działalności w celu uniknięcia konieczności płacenia podatku dochodowego. Przychody  wynoszą więc 5,2 mln zł, na wynagrodzenia pracowników idzie 3,8 mln zł , a na usługi zewnętrzne 1,1 mln zł. Zysk operacyjny to zaledwie 4 tys. zł

- To co znaleźliśmy w spółce po jej przejęciu stanowiło poważne zagrożenie tak dla realizacji inwestycji jak i dla interesów miasta. Dziś tej sytuacji już nie ma, dziś spółka jest szansą, by zadania które realizujemy były robione w interesie miasta i mieszkańców - mówił Paweł Śledziejewski, prezes PIM.

Podstawową przyczyną takiego niskiego stanu realizacji zadań inwestycyjnych było to, że dokumentacja projektowa była bardzo mizernej jakości. Wykonawca dostawał dokumentację nieodzwierciedlającą rzeczywistości placu budowy w związku z czym od razu miał roszczenia o ponoszone dodatkowe koszty.

Żadna z inwestycji nie miała porządnego harmonogramu, a to co było to nie zawierało m.in. punktów kontrolnych z określeniem co się dzieje jeśli dochodzi do sytuacji, że nie jest zrealizowany ten etap. Harmonogramy nie wiązały wykonawców, poza terminem końcowym, tylko do niego były przypisane sankcje. W umowach brak był zachęt dla wykonawcy, aby się spieszył z inwestycją mimo, że prawo o zamówieniach publicznych pozwala punktować szybszą realizacje. - W efekcie na tych wciąż realizowanych inwestycjach wykonawcy mają olbrzymią przewagę nad zamawiającym czyli miasta, trudno więc mówić o negocjacjach partnerskich z nimi - tłumaczył Śledziejewski.

Co się zmieniło?

Obecnie spółka przygotowuje inwestycje na nowych zasadach. - Weryfikujemy dokumentacje od jednostek miejskich, wybieramy pracownię, która to sprawdza w terenie np. przez odwierty i przekopy. Jeśli w efekcie okazuje się, że zadanie jest większe, to trzeba je przesunąć w realizacji - mówił prezes PIM. Z zewnątrz jest też zatrudniana  osoba do funkcji Inżyniera Kontraktu.

Umowa, która jest podpisywana z wykonawcą ma dokładnie opisane zadanie, które jest podzielone na etapy. Dotyczy to każdego zadania inwestycyjnego niezależnie od jego skali. Są też podane terminy, inwestor musi podać koszt każdego etapu i termin jego realizacji. Do każdego etapu są kary umowne. To wynika z automatu, aby nie było uznaniowości. Wykonawca musi dokumentować realizację przy pomoc nagrań wideo i fotografii. - Jeśli wykonawca spóźnia się o 20% to możemy odstąpić od umowy i domagać się odszkodowania. Tym sposobem te inwestycje powinny być prowadzone terminowo i racjonalne kosztowo w sposób jak najmniej uciążliwy dla mieszkańców - mówi Śledziejewski. Jeśli jednak PIM zerwie umowę z wykonawcą, wtedy będzie musiał być rozpisany nowy przetarg.

Nowe zasady już działają

PIM realizuje już pierwszą inwestycję na tych zasadach, to budowa drogi rowerowej i chodników wzdłuż ulicy Morasko. - Zrobiliśmy pierwszy przetarg na na nowych zasadach i wszystkie oferty miały wadę, głównie problemy z harmonogramem, unieważniliśmy go i ponownie ogłosiliśmy i już nie ma tych wad, a w kosztach inwestycji udało się zaoszczędzić 400 tys. zł - mówił Śledziejewski.

Radny Wojciech Kręglewski zwrócił natomiast uwagę, że realizacja inwestycji z ustawy o zamówieniach publicznych jest trudna i teraz może się jeszcze bardziej utrudnić i z tym musimy się liczyć. Natomiast radny Artur Różański mówił: cieszę się z tych zmian, na początku pewnie będzie trudno, ale wykonawcy z czasem się nauczą, że miasto inaczej teraz realizuje inwestycje.

W odpowiedzi Prezes PIM powiedział: realizatorzy inwestycji są ci sami co w inwestycjach prywatnych, a na inwestycjach prywatnych zasady rozliczania i nadzoru nad wykonawcą są jeszcze bardziej restrykcyjne niż te, które wdrażamy. Wykonawcy są więc przyzwyczajeni do takich warunków prowadzenia zadań.

Nowe zasady nie dotyczą inwestycji, które nowy prezes przejął już w trakcie realizacji. Dotyczy to m.in. Kaponiery, estakady katowickiej czy przebudowy ul. Dąbrowskiego.

(jg)