- Stowarzyszenie Lepszy Świat, którego jest Pan prezesem, powstało w 2005 roku. W jakim celu zostało powołane?
- Stowarzyszenie założyły osoby, które nie mogły sobie znaleźć miejsca w żadnej z istniejących wtedy organizacji społecznych i obywatelskich. Chcieliśmy stworzyć nową jakość. Z jednej strony mieliśmy dosyć jałowych dyskusji o tworzeniu różnych utopijnych systemów społecznych i gospodarczych oraz protestów bez przedstawiania realnej alternatywy przemian systemowych, a z drugiej strony - chcieliśmy po prostu pomagać ludziom, tym, którzy przez obecny system skazani są na biedę i wykluczenie. Nie za dziesięć, czy za dwadzieścia lat, ale tutaj i teraz potrzebują oni naszej pomocy i żadne marzenia o rewolucji społecznej im jej nie zastąpią. Jednak, w odróżnieniu od większości obecnie działających organizacji typowo "pomocowych", poza pracą o podstaw, poza codzienną pomocą potrzebującym, chcieliśmy też pomóc im w samoorganizacji, a gdy trzeba - w pokojowym obywatelskim oporze, aby kiedyś zbudować państwo, w którym nasza pomoc przestanie być potrzebna.
- Na czym polega Wasza działalność?
- Chociaż nie mamy jeszcze ani wystarczających sił, ani środków, to staramy się działać tam, gdzie tylko jest to możliwe. Pomagamy na przykład dzieciom z rodzin o niskich dochodach, starając się zwiększać ich szanse w życiowym starcie - organizujemy dla nich korepetycje, półkolonie i różnego rodzaju zajęcia, które łączą przyjemne z pożytecznym, to znaczy zabawę z edukacją. Udaje nam się to wspaniale - w ten projekt zaangażowanych jest ponad 140 wolonariuszy, współpracujemy z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Rodzinie i Wydziałem Zdrowia i Spraw Społecznych Urzędu Miasta. Środki na ten cel pochodzą z budżetu Miasta. Dobrze, że udaje się połączyć działania instytucji pomocowych oraz organizacji obywatelskich i pomagać mieszkańcom w miarę skromnych środków, jakie przedstawiciele społeczeństwa, radni, uchwalają w budżecie.
Organizujemy też różnego rodzaju kampanie, których celem jest zwiększenie udziału obywateli w procesie sprawowania władzy. Działamy na rzecz demokracji uczestniczącej, praw pracowniczych, zrównoważonego rozwoju, zachęcamy do udziału w akcjach, które mają na celu zwiększanie poczucia solidarności międzynarodowej, wspierania Tybetu, Palestyny, Czeczenii. Organizujemy spotkania dyskusyjne, projekcje filmowe poświęcone tym zagadnieniom.
Wspaniale działa też Poznański Bank Czasu.
- Na czym polega ten pomysł?
- Bank Czasu to system bezpłatnej wymiany usług i umiejętności. Członkowie Banku, pomagając sobie wzajemnie w różnych sprawach, "zarabiają" godziny, które mogą w ramach tego samego systemu wykorzystać, zwracając się o pomoc do innych członków systemu. Zakres usług jest bardzo szeroki. To zarówno wyprowadzanie psów, pomoc w nauce, w remoncie, czy w obsłudze komputera, jak i na przykład podwiezienie kogoś na spotkanie, czy naprawienie roweru. Organizujemy naukę języków, zajęcia z jogi, wspólne gotowanie - słowem wszystko, co tylko może być potrzebne. Od początku istnienia Banku wymieniono już w ten sposób tysiące godzin. Wiele osób skorzystało z tej oferty, wiele osób nadal jest z nami. Bardzo nas to cieszy.
- Kto może zostać członkiem Stowarzyszenia?
- Zacznę od tego, że nie trzeba być członkiem Stowarzyszenia, żeby z nami współdziałać. Większość osób uczestniczących w naszych akcjach to wolontariusze. Niektórzy, najbardziej zaangażowani i profesjonalnie przygotowani, obejmują później stanowiska w sekcjach roboczych, czy w koordynacji projektów już jako członkowie organizacji. Stowarzyszenie ma przed sobą precyzyjną wizję koniecznych przemian systemowych, jednak nie trzeba jej podzielać, żeby przygotować kogoś do matury, czy naprawić mu rolki. Takie nasze projekty, jak wolontariat skierowany do dzieci, czy Bank Czasu są całkowicie apolityczne - i tego też oczekujemy od osób, które chciałyby z nami współpracować zwłaszcza pod kątem powstrzymania się od promowania swoich poglądów przy dzieciach. Z drugiej strony, do zabaw włączamy elementy edukacyjne na poziomie ogólnospołecznego konsensusu - nikt chyba nie będzie miał nam za złe, że podczas warsztatów artystycznych dzieci robią wycinanki przedstawiające zagrożone gatunki zwierząt i trochę się o nich przy okazji dowiadują. Żeby solidaryzować się z Tybetem, nie trzeba podzielać naszego zainteresowania Palestyną i odwrotnie - tak to działa. Dzięki temu skupiamy wokół Stowarzyszenia coraz więcej ludzi.