grafika z logotypem Biuletynu Miejskiego

Biuletyn Miejski

Pan Kaponier, rasistowska ulica i dzielnica dla poety

Z CYKLU: Poznański bedeker nazewniczy

Od marca 2019 roku, w każdy poniedziałek na naszym portalu publikować będziemy felieton poświęcony nazwom poznańskich ulic, placów, osiedli i innym nazwom miejscowym, występującym dziś i w przeszłości na terenie Poznania. W kolejnych odsłonach cyklu przyjrzymy się pochodzeniu i znaczeniu nazw historycznych i współczesnych. Spróbujemy odpowiedzieć, jak zmieniały się nazwy poszczególnych ulic i placów. Opowiemy o nazewnictwie, pojawiającym się u zarania dziejów Poznania. Opiszemy nazwy prawem chronione ze względu na ich wartość historyczną. Będziemy się odnosić także do współczesnych propozycji nazewniczych. Pokażemy też ulice, które już nie istnieją, za każdym razem zwracając uwagę na ewolucję nazewnictwa i jego (nie)uporządkowanie. Autorem artykułów, zamieszczanych w cyklu jest Adam Suwart, Społeczny Opiekun Zabytków.

Fragment planu Poznania z l. 30 XX wieku. Źródło: cyryl.poznan.pl; własność: Archiwum Państwowe w Poznaniu - grafika artykułu
Fragment planu Poznania z l. 30 XX wieku. Źródło: cyryl.poznan.pl; własność: Archiwum Państwowe w Poznaniu

Coś tak z pozoru powszedniego, jak nazwy ulic może nie tylko rozpalać emocje przy okazji proponowanych zmian w nazewnictwie, ale też prowadzić do wielu zaskoczeń i zabawnych niekiedy niespodzianek.

- Kim właściwie był ten wasz Kaponier, że w centrum miasta jego nazwisko patronuje dużemu rondu? - zasłyszałem kiedyś w tramwaju.

- Cóż za wspaniałe, kulturalne miasto: u was nawet całym dzielnicom patronują poeci, i to obcokrajowcy! - zwierzyła mi się przed wielu laty, na pierwszym roku studiów koleżanka, przybyła do Poznania z Mazur. W pierwszej chwili, niedokładnie przeczytawszy nazwę, sądziła, że dzielnica Wilda, w której miała wynająć stancję, została tak nazwana na część Oscara Wilde'a.

Niektórzy pamiętają też jak to przed laty na łamach prasy, postulowano zmianę nazwy ulicy na poznańskich Naramowicach, twierdząc, że jest ona... rasistowska. Chodziło o ulicę... Czarnucha...

Francusko-pruska kaponiera

Choć większości z nas nazwy te są znane, a ich etymologia jest zrozumiała, to jednak nadal zdarzają się pomyłki. Dlatego, na wszelki wypadek śpieszymy z wyjaśnieniami. W nazwie centralnie położonego ronda nie ma formy dopełniaczowej rzekomego nazwiska "Kaponier", a rzeczownik pospolity rodzaju żeńskiego "kaponiera" w mianowniku. Dodatkowo rzeczownik ten występuje tu w formie nazwy własnej.

Owa kaponiera to po prostu nazwa charakterystycznego elementu architektury fortyfikacyjnej. Nazwa ta nawiązuje w Poznaniu do kaponiery kolejowej, która powstała w tym rejonie w 1872 r. jako umocnienie pruskiego systemu fortyfikacji. Jej zadaniem w dawnej twierdzy była ogniowa obrona przebiegających nieopodal torów kolejowych linii Poznań-Toruń i Poznań-Stargard. Z czasem nazwę Kaponiera rozciągnięto także na wiadukt z ulicą, przebiegający w poprzek torów i ponad nimi, dzisiaj nazywany mostem Uniwersyteckim.

Powszechnie Kaponiera występowała w mowie mieszkańców dawnego Poznania, zarówno przed pierwszą, jak i drugą wojną światową. Jednak w 1914 r. prezes pruskiej policji w Poznaniu nakazał zmianę rozciągniętej na wiadukt nazwy "Kaponiera" na "most Zamkowy" (Schloßbrücke), gdyż wyraz "kaponiera", wywodzony etymologicznie z francuszczyzny (francuskie "caponnière" wywodzi się z "capon", a to od łacińskiego "capit", czyli głowa), stał się w dobie I wojny światowej nie do przyjęcia dla Prusaków.

W dwudziestoleciu międzywojennym nazwa Kaponiera wraca na plany miasta i dotyczy znów wiaduktu (ronda nie było). Jednak po śmierci Józefa Piłsudskiego znika, stając się do wybuchu wojny wraz z fragmentem ulicy Zwierzynieckiej i ówczesnej ulicy Wjazdowej (dzisiejszy fragment ul. Św. Marcin pomiędzy mostem Uniwersyteckim a ul. Gwarną) - aleją Marszałka Piłsudskiego. W okresie okupacji niemieckiej wraca nazwa z czasów I wojny światowej - Schloßbrücke.

W 1945 r., gdy o nastroje antyniemieckie z oczywistych powodów nie było trudno, nazwa Kaponiera nie zostaje przywrócona. Prezydium Miejskiej Rady Narodowej nadaje wiaduktowi nazwę mostu Uniwersyteckiego. Gdy w 1968 r. przebudowywano układ ulic w tym rejonie, tworząc rondo z bardzo nowoczesnym jak na owe czasy przejściem podziemnym, nadano nowemu rondu nie nazwę zakorzenioną w świadomości szczególnie starszych mieszkańców (Kaponiera) i używaną nadal potocznie, a imię Mikołaja Kopernika. Most Uniwersytecki oczywiście pozostał, zresztą do dziś. 

Formalne nadanie nazwy "rondo Kaponiera" zamiast patronatu Mikołaja Kopernika nastąpiło w 1992 r. Większość z nas doświadczyła uciążliwego remontu i przebudowy całej konstrukcji komunikacyjnej, jaki miał miejsce w latach 2012-2016. To właśnie wtedy udało się wyeksponować ceglane fragmenty pierwotnej, pruskiej kaponiery i przystosować je do użytkowego wykorzystania. Paradoksalnie nazwa nadana w 1992 r. nawiązuje do tej, którą miejsce to nosiło pierwotnie jeszcze w okresie zaboru pruskiego.

Oscar Wilde kontra Mikołaj Wilda

Niestety, autor "Portretu Doriana Graya" nie tylko, że nie patronuje jednej z poznańskich dzielnic, ale nawet nie jest upamiętniony w Poznaniu, choćby w nazwie małego skweru. Oscar Wilde pewnie ma na to małe szanse i to nie ze względu na jego kontrowersyjny onegdaj życiorys, czy niską ocenę skądinąd znakomitej literatury, jaką tworzył, ale z racji... pisowni nazwiska. W myśl polskich zasad gramatycznych, w odmianie tego typu nazwiska obcego, należy w polszczyźnie używać przed odmienną końcówką apostrofu. A to już podobno trudność, która według radnych Poznania nie pozwala na upamiętnienie w nazewnictwie ulic i placów choćby najbardziej znakomitego twórcy, obciążonego taką "skazą". Z takiego właśnie powodu w 2014 r. rajcy miejscy odrzucili kandydaturę na patrona ulicy w Poznaniu Juliusza Verne'a.

Jeśli zaś chodzi o nazwę dzielnicy Wilda, która nie pochodzi od nazwiska angielskiego poety i dramatopisarza, to aby ją wyjaśnić, musimy sięgnąć do innego nazwiska. Jak podaje nieoceniony Zbigniew Zakrzewski, "nazwa Wilda upamiętnia mistrza budowlanego, ławnika miejskiego i rajcę, Mikołaja Wildę, który żył i działał tu w XV wieku (Zbigniew Zakrzewski, "Ulicami mojego Poznania. Przechadzki z lat 1918-1939"). Ponieważ na Wildę zawędrujemy w naszym cyklu jeszcze wiele razy, bardziej wnikliwe dywagacje onomastyczne na ten temat pozostawimy na później.

Czarna ziemia

Co zaś się tyczy wysoce oryginalnego miana "Czarnucha", to ulica o takiej nazwie znajduje się na poznańskich Naramowicach. Przedwojenne plany Poznania nie odnotowują jej, już choćby dlatego, że obszar, na którym się znajduje był wtedy poza granicami miasta Poznania (w 1939 r. granica miasta przebiegała w tym rejonie tuż za posesją kościoła p.w. MB Częstochowskiej). Nie notuje jej też słynny leksykon "Nazwy ulic Poznania" Zygmunta Zaleskiego z lat. 20. Nie wspomina o niej prof. Zbigniew Zakrzewski, w swych relacjach z przedwojennego Poznania. Widać ją już jednak na planach miasta z okresu powojennego. Prawdopodobnie nazwę otrzymała oficjalnie uchwałą Prezydium Miejskiej Rady Narodowej, która w 1946 r. nadawała nazwy ulicom na terenach Naramowic poza obszarem dworskim, włączonych w granice miasta w czasie wojny przez Niemców oraz tuż po wojnie.

Na planie z 1948 r. ulica ta miała długi przebieg - zaczynała się na granicy miasta, przy ulicy Rubież. Była przedłużeniem tej ostatniej na wschód, po czym załamywała się niemal pod kątem prostym, by biec na południe przez ponad 2 km, przecinając ulice Dworską i Karpią. Kończyła swój bieg aż przy ul. Hawelańskiej. Z czasem taki jej bieg uległ zatarciu. Przede wszystkim zanikała stopniowo od południa. Najpierw, w latach 70. wytyczono nowy odcinek ulicy Lechickiej (między Naramowicką a Wartą), a następnie rozparcelowano działki pod późniejsze osiedle Wilczy Młyn i siatkę tamtejszych uliczek, likwidując ostatecznie fragmenty ulicy Czarnucha w tym rejonie. W tym samym czasie zanikała centralna część tej ulicy, co wiązało się z parcelacją i zabudową terenów w rejonie kombinatu rolniczego "Naramowice". Ulica Czarnucha na przełomie lat 80. i 90. XX wieku to już tylko krótki odcinek, niemal "ogonek", odbiegający na niewielkiej długości na wschód od ulicy Rubież.

Gdy w 2007 r. trwała żywiołowa, deweloperska zabudowa Naramowic, pojawiły się głosy mieszkańców, by nazwę "Czarnucha" zmienić. Twierdzono, że nazwa jest niezrozumiała, a nawet może być uznana za rasistowską. Niektórym bowiem, ta prawdopodobnie stara nazwa o ludowym rodowodzie, kojarzyła się teraz ze slangowym, wręcz obelżywym określeniem, jakim w ostatniej epoce w niektórych środowiskach nazywa się osoby o ciemnej karnacji skóry. Tymczasem, wbrew skojarzeniom, nazwa nie ma takiego rodowodu - krótko mówiąc: nie jest dopełniaczową formą niestosownego obyczajowo rzeczownika "czarnuch". Mamy tu do czynienia z onomastycznym homonimem, czy raczej homografem.

Wprawdzie jeszcze w 1984 r. prof. Antoni Gąsiorowski w swej znakomitej pracy o nazewnictwie ulic Poznania, opublikowanej na łamach "Kroniki Miasta Poznania", zaliczał nazwę ul. Czarnucha do tych o niewyjaśnionej etymologii, to jednak należy przypuszczać, że jest to nazwa będąca mianownikową formą rzeczownika zwykłego. Tak rozumiana "Czarnucha" (a nie "czarnuch") miałaby oznaczać charakterystyczne dla tej rolniczej niegdyś osady, czy dzielnicy czarnoziemy, żyzne gleby wykorzystywane w celach uprawnych. Prawdopodobnie to semantyczne zgrubienie wzięte zostało z tradycji językowej miejscowej ludności i usankcjonowane zostało w administracyjnie nadanej nazwie. Gdy to czyniono w 1946 r. nikt nie znał zapewne drugiego znaczenia, rozpowszechnionego dziś w zawstydzającym socjolekcie pewnych grup niszowych.

Jeżeli nazwa miałaby wspomniany stary, ludowy, czy gwarowy rodowód, powinna być pod ochroną. Aby potwierdzić te intuicje, należałoby przeprowadzić dodatkowe poszukiwania źródłowe i kwerendy. Warto wskazać przy okazji na podobnej proweniencji nazwy w okolicy: "Jasna Rola" i "Czarna Rola". Innym tropem mogłoby być spotykane w tekstach staropolskich rzadkie imię żeńskie "Czarnucha".

Nazwy, krytykowanej przed 12 laty dotychczas nie zmieniono. Pytanie, czy zbieżność nazwy prawdopodobnie pochodzenia gwarowego o długiej tradycji lokalnej (choć być może jedynie ustnej), z urobionym znacznie później i w inny sposób obraźliwym określeniem jest wystarczającym powodem do zmiany nazwy ulicy, pozostaje nadal otwarte.

Adam Suwart

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2019