grafika z logotypem Biuletynu Miejskiego

Biuletyn Miejski

Ślepy Antek i jego rodzina

Stowarzyszenie Chwaliszewo zaprasza na warsztaty tworzenia drzewa genealogicznego rodziny Ślepego Antka, bohatera akcji Bollwerk.

. - grafika artykułu
.

W ubiegłym roku otwarto uroczyście zaułek Ślepego Antka (ul. Czartoria przy dawnym murze przeciwpowodziowym). Na tym jednak Stowarzyszenie Chwaliszewo nie poprzestało w przypominaniu o głównym bohaterze akcji Bollwerk.

W niedzielę 24 kwietnia, w pawilonie Nowej Gazowni, ul. Ewangelicka 1, odbędę się wyjątkowe warsztaty drzewa genealogicznego rodziny Ślepego Antka. Część plastyczno-warsztatową poprzedzi wykład Piotra Bojarskiego - historyka, dziennikarza, pisarza i pasjonata Chwaliszewa oraz autora książek kryminalnych, w których pojawia się postać Ślepego Antka. Autor przybliży uczestnikom biografię Antoniego Gąsiorowskiego oraz dostarczy kilka wskazówek metodologicznych odnośnie do tworzenia drzew genealogicznych.

Wstęp wolny! Wydarzenie dla osób w każdym wieku!

Fragment powieści "Pętla" Piotra Bojarskiego, Wydawnictwo Miejskie Posnania, Poznań 2014

(...)
- A więc rozchodzi się o tego głupka, co to się w Zaduszki poszedł bachać w Warcie?! - Ponura dotychczas twarz chwaliszewskiego juchty ożywiła się niespodziewanie.
- Wiesz coś o nim? - podchwycił natychmiast Kaczmarek.
Dobrze wiedział, że Ślepy Antek był kopalnią wiedzy o niecnych sprawkach poznańskiego półświatka.
- Co mam nie wiedzieć? - obruszył się olbrzym bez oka. - Słyszało się to i owo.
- A co? Co się o tym mówi na mieście, Antek?
Juchta rozejrzał się na boki, zwlekając z odpowiedzią. Może zdał sobie sprawę, że gruby szkieł zaczyna żądać od niego zbyt wiele?
- W gazecie coś tam dzisiaj pisali - bąknął. - Że niby w samych galotach go znaleźli, czy jak?
- Antek! - Komisarz spojrzał na niego z ukosa. - Nie wciskaj mi tu kitu, że ty gazety czytasz! Gadaj lepiej, co się na mieście mówi...
Ślepy Antek skrzywił się, jakby ostatnia uwaga komisarza rzeczywiście go dotknęła.
- Nic wielkiego, panie władza - mruknął niechętnie. - Ktoś tam coś mówił, że ten bidok pewnie kosę dostał...
- Kto tak powiedział? - Kaczmarek chwycił instynktownie za nowy wątek, choć zdawał sobie sprawę, że nieboszczyk żadnego pchnięcia nożem nie zaliczył.
- A bo ja tam wiem? - Antek nabrał wody w usta.
- Albo coś wiesz, albo kręcisz! No, co tam się u was mówi? Gadaj, byle szybko...
- E, nic takiego. Same pierdoły...
- A co mówią na Czartorii?
- Znaczy się u Starego Wojtasa?
- Antek! Nie traktuj ty mnie jak jakiegoś ćwoka! Przecież wiesz, o kogo pytam!
- E tam, Stary Wojtas... Tylko berbeluchę pociąga! Potem od tego we łbie mu się miesza i tyle! Co on tam wie?
Kaczmarek chrząknął zniecierpliwiony. Wyglądało na to, że jego nieformalny wywiad, złożony z chwaliszewskich ejbrów, nie odnotował na razie nic godnego uwagi. Albo - co wydało mu się bardziej prawdopodobne - Ślepy Antek nadal nie był skory do współpracy.
- Posłuchaj no mnie, Antek. - Śledczy odsunął łagodnym ruchem dłoni dwie puste musztardówki i talerz. - Jeśli mnie bujasz, i tak się dowiem. Zapamiętaj sobie jedno: jak coś o topielcu usłyszysz, daj mi znać. To może wtedy o przewinach twojej eki zapomnę...
- Jakich tam przewinach? - obruszył się znowu juchta. - Przecie mówiłem, że...
- Dobra, dobra, chłopie. - Kaczmarek puścił jego pretensje mimo uszu. Cieszył się w duchu, że jego rozmówca tak żywo reaguje na zarzuty. - Nie zawadzi, jak się czegoś dowiecie. A ja... może wtedy przymknę oczy na ten tytoń z portu - sapnął komisarz, podnosząc się z krzesła. Po markotnej twarzy chwaliszewskiego woźnicy poznał, że blef działa. Może coś z tego będzie, pomyślał, opuszczając lokal. Na razie nie dowiedział się niczego - Antek znał tylko świetnej jakości sznury konopne z Sosnowca.
(...)