grafika z logotypem Biuletynu Miejskiego

Biuletyn Miejski

Wśród jarzębów szwedzkich

Z CYKLU: Poznański Bedeker Nazewniczy
Ulica ta jest stosunkowo nowa, a jednak ma już charakter zabytkowy. W zamyśle dobrze łączyła warunki fizjograficzne, cechy przyrodnicze i użytkowe przeznaczenie, które wymusiło jej powstanie.

Widok północnego chodnika ulicy Henryka Jordana jesienią 2005 r., jeszcze przed wycięciem znacznej liczny drzew posadzonych pod koniec l. 20. XX wieku - grafika artykułu
Widok północnego chodnika ulicy Henryka Jordana jesienią 2005 r., jeszcze przed wycięciem znacznej liczny drzew posadzonych pod koniec l. 20. XX wieku

Gdy w 1925 r. otwarto nieodległe Łazienki Rzeczne, a w latach 1927-1928 zorganizowano sąsiedni Dzieciniec pod Słońcem, ulicy Henryka Jordana jeszcze nie było. A właściwie był już usypany równoleżnikowo przebiegający wał, na którym ułożono bruk, tworząc jezdnię, a także zbudowano chodnik. Ulicę ujęto z obu stron rzędami jarzębów szwedzkich.

Do Łazienek i przy Dziecińcu

Powstanie ulicy było związane z budową wspomnianego kompleksu rekreacyjno-wypoczynkowego dla Poznaniaków: Łazienek Rzecznych przy ówczesnej alei, a dziś ulicy Piastowskiej (posadowionej również na wale przeciwpowodziowym) i Dziecińca. Oba obiekty, o niebanalnej fizjonomii architektonicznej i bardzo ciekawej historii, są właśnie gruntownie remontowane przez Miasto Poznań.

Na planie Poznania z 1923 r. (Maćkowiaka i Springera) przebiegu ulicy Jordana jeszcze nie widać. Nazwy nie uwzględnia też Zygmunt Zaleski w 1926 r. Jednak już Plan stołecznego miasta Poznania Józefa Fiuczyńskiego z 1927 r. odwzorowuje przebieg ulicy, nie notując wszelako jej patronatu. Widać wyraźnie, że ulica wytyczona została niedawno i że prowadzi do ujawnionych także na tym planie Łazienek Rzecznych. Podobnie jest na planie Franciszka Szaraty i Józefa Fiuczyńskiego z 1929 r., gdzie dodatkowo pojawia się północny "odpowiednik" interesującej nas ulicy - czyli dzisiejsza ulica Bielniki, a pomiędzy nimi po raz pierwszy odwzorowany Dzieciniec.

Nazwa ulicy doktora Jordana widoczna jest już na planie Chojnackiego z lat 1935-1936. I odtąd, z wyjątkiem okresu okupacji hitlerowskiej, wspomniany patronat będzie trwał niezmiennie do czasów obecnych. Na tym samym planie pojawia się też nazwa wytyczonej wcześniej ulicy Bielniki (poświęcimy jej inny odcinek cyklu), choć rodowód tej nazwy sięga 1911 r. Co ciekawe, poza połączeniem Drogi Dębińskiej i alei (ulicy) Piastowskiej, Bielniki miały też ramię zachodnie, prowadzące na zachód od Drogi Dębińskiej w kierunku ulicy Kolarskiej, sąsiadującej ze wschodnim bokiem Stadionu Miejskiego. Cały ten przemyślany układ topograficzny znajdował się na terenie jednostki onomastycznej, znanej wówczas powszechnie jako Błonia Wildeckie. Szkoda, że nazwa ta nie funkcjonuje powszechnie w świadomości społecznej współczesnych poznaniaków. Byłoby to zasadne nie tylko ze względu na pewien puryzm językowo-historyczny, ale też z racji intensywnej reurbanizacji tego obszaru w niedawnym okresie. Rozciągnięcie na ten obszar nazwy "Łęgi Dębińskie" razi sztucznością i nie ma historycznego uzasadnienia, mimo że maniera ta rozpowszechniła się także w oficjalnych materiałach (np. jako nazwa jednostki topograficznej na tablicach z nazwami ulic w systemie SIP).

Doktor, nie biskup

"Dawać zdrowie i radość poprzez gry w słońcu i na powietrzu. (...) Ciągle być poważnym i nieustannie pracować żaden człowiek nie zdoła. Zmęczone ciało wymaga odpoczynku, znużony umysł wymaga wytchnienia, a dusza pragnie wesołości, tego nastroju, który życie milszym nam czyni.". Tymi słowy Henryk Jordan uzasadniał potrzebę tworzenia specjalistycznych ogrodów dla aktywnego, programowego wypoczynku dzieci i młodzieży.

Ten, żyjący w latach 1842-1907, lekarz i społecznik, uznawany jest za pioniera nowoczesnego wychowania fizycznego w Polsce. W zaplanowanych przez niego ogrodach miała się też odbywać formacja społeczna i patriotyczna młodych Polaków. Już w 1889 r. w Krakowie z inicjatywy doktora Jordana założono pierwszy ogród, zajmujący wówczas powierzchnię 22 ha, który przetrwał do dziś jako Park Miejski im. dra Jordana w Krakowie.

Nadanie na początku lat. 30 imienia Henryka Jordana ulicy położonej na południowej granicy Dziecińca pod Słońcem w Poznaniu miało upamiętnić tego, dzięki któremu podobne kompleksy z czasem zaczęły powstawać na terenie odradzającej się Rzeczypospolitej (a nie jak sądzi się niekiedy dzisiaj przez pomyłkę - pierwszego biskupa katolickiego w Poznaniu). Usypanie ulicy Jordana na wale chroniło w zamyśle użytkowników Dziecińca od wiatru (a z czasem też od hałasu). Efekt ten miał być wzmocniony poprzez obsadzenie ulicy szpalerem, złożonym z około sześćdziesięciu jarzębów szwedzkich. Te niewielkie drzewa, o oryginalnej sylwetce, swą południową granicę naturalnego występowania mają na polskim Pomorzu. W siedliskach naturalnych są objęte ścisłą ochroną gatunkową. Przy sztucznych nasadzeniach traktowane są jako rośliny ozdobne i - podobnie jak w przypadku ulicy Jordana w okresie przedwojennym - używane do formowania szpalerów, czy alei drzewnych.

Układ zabytkowy i przyrodniczo cenny

W latach dwutysięcznych zaczęto trzebić szpaler w ulicy Jordana, nie nasadzając wtórnie nowych drzew. Doprowadziło to do wybrakowania malowniczego układu ulicy i oszpecenia krajobrazu. Dopiero po ubiegłorocznych interwencjach piszącego te słowa, obsadzono południową krawędź ulicy nowymi drzewami. W przyszłym roku uzupełniona ma być krawędź północna. Może za 40 lat, gdy drzewa dojrzeją, szpaler zostanie efektownie odtworzony. Zgodnie ze stanowiskiem Miejskiego Konserwatora Zabytków ochronie podlega też bruk w jezdni ulicy Jordana. Jest to tym bardziej ważne, że całkiem niedawno zlikwidowano w znacznej części analogiczną nawierzchnię brukową przy gmachu Łazienek Rzecznych, na sąsiedniej ulicy Piastowskiej, prowadząc tamtędy Wartostradę.

Na południe od ulicy Jordana, w obniżeniu terenu, znajduje się otoczony wysokimi drzewami plac, przez dziesięciolecia po II wojnie światowej, do niedawna, użytkowany jako tor łuczniczy. Dziś teren nie jest użytkowany, ale jego układ może zachwycać. Ponieważ obszar ten wraz z przyległościami należy do południowego, dębińskiego klina zieleni miejskiej, pozostaje wyrazić nadzieję, że teren dawnych torów łuczniczych nie zostanie zabudowany, a zachowa swój zielony charakter. Jest to miejsce gniazdowania wielu gatunków ptaków (spotykane były nawet kuropatwy), a od dwóch, trzech lat w pobliżu można natrafić na buchtowiska, a nawet napotkać dziki.

Ulica Henryka Jordana tylko raz zmieniła patrona. W czasie II wojny światowej okupant niemiecki nadał jej nazwę "Prießnitz Str.", co było wyraźną aluzją do Łazienek Rzecznych za sprawą przywołanego w nowym patronacie Vincenza Prießnitza (1799-1851), twórcy metody wodolecznictwa. Prießnitza upamiętnia też inskrypcja na studzience Hygiei w Poznaniu, ufundowanej przez Edwarda Raczyńskiego. To od nazwiska tego "wodnego lekarza" (który skądinąd był analfabetą) urobiono w polszczyźnie wyraz "prysznic".

Adam Suwart


© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2019