grafika z logotypem Biuletynu Miejskiego

Biuletyn Miejski

Jak walczyć z dopalaczami?

Wiele polskich miast od 2008 roku boryka się z problemem sprzedaży dopalaczy, popularnych i tanich używek stosowanych przez dzieci i młodzież. W 2009 roku nastąpił gwałtowny wzrost ich zażywania, rok później pojawiły się pierwsze ograniczenia dostępności. Mimo to, w zeszłym roku na jeden tylko oddział toksykologii w Poznaniu przyjęto aż 150 osób po ich zażyciu.

. - grafika artykułu
Dopalacze, fot. Wikipedia/Schorle

- Jeżeli chodzi o używanie substancji psychoaktywnych, czyli tak zwanych dopalaczy, to w mojej opinii problem wciąż narasta - mówi dr Magdalena Głębowska, ordynator oddziału toksykologicznego szpitala im. F. Raszei. - Co ważne, osoby wychodzące z naszego oddziału często mają rozpoznane uzależnienie - dodaje. Jak mówi, większość z nich to pacjenci w wieku 15-42 lat, a więc głównie ludzie młodzi. - Największy problem to postępująca degeneracja psychiczna i to, że osoby te po wyjściu z ostrego stanu nie chcą dalej się leczyć - tłumaczy lekarka. - Niektóre z nich trafiają do nas wielokrotnie z tego samego powodu. A przecież to o czym mówię, to problem jednego tylko ośrodka - uzupełnia.

Wielka niewiadoma

Najtrudniejsze dla lekarzy jest to, że najczęściej nie mogą ustalić, jaki dokładnie środek został przyjęty przez osobę przywiezioną do szpitala. W składzie tych używek wystarczy bowiem zmienić choćby jeden element, by mieć do czynienia już z zupełnie inną substancją. To zupełnie inna sytuacja, niż w przypadku "starych" narkotyków - heroiny czy kokainy, których skład chemiczny jest doskonale znany. - Nie ma u nas dyżuru, żeby nie trafiła do nas osoba po spożyciu dopalaczy - mówią lekarze. - Przy czym nie zawsze wiemy z czym mamy do czynienia, co tydzień może to być coś nowego.

Skutki zażywania dopalaczy to trwałe zmiany w układzie nerwowym, skutkujące np. psychozą. - Co gorsza, młodzi ludzie nie mają poczucia choroby i tego, że dzieje się z nimi coś złego. W związku z tym, za parę lat możemy mieć problem z przepełnionymi oddziałami psychiatrycznymi - uważa Maria Jeska z ośrodka leczenia uzależnień przy szpitalu im. F. Raszei.

Walka z wiatrakami

Goście zaproszeni przez radnych Komisji Polityki Społecznej i Zdrowia, w tym lekarze, przedstawiciel MOPR-u i policjanci są zgodni, że w Poznaniu problem dostępności dopalaczy wciąż pozostaje nierozwiązany. W mieście znajduje się co najmniej kilka punktów ich sprzedaży, m.in. na ul. Mostowej, Kwiatowej czy Głogowskiej, poza tym bez problemu można je kupić w internecie. Problem w tym, że ustawodawca nie dał funkcjonariuszom prawa odpowiednich narzędzi do ich zwalczania.

Substancja rozpoznana dziś przez Powiatowy Inspektorat Sanitarny jako nielegalna, jutro znika z rynku, a na jej miejsce pojawia się kilka nowych.  Inne sposoby unikania kary przez sprzedawców to np. zmiana nazwy firmy lub częste przeprowadzki. - Od dwóch lat walczymy ze sprzedażą dopalaczy na ul. Mostowej, ale to jak zabawa w kotka i myszkę - mówi dr Witold Draber, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Poznaniu. - Póki co jedynym narzędziem są nakładane grzywny - dodaje.

Co na to policjanci? - Problem dopalaczy to tak naprawdę problem globalny, z którym nie radzi sobie wiele miast, a my jako policja możemy działać tylko i wyłącznie w granicach prawa - tłumaczą. Dodają też, że niestety wielu rodziców i nauczycieli nie potrafi rozpoznawać u dzieci skutków zażycia narkotyków.

Najważniejsze jest ostrzeganie i edukacja

Zdaniem radnego Antoniego Szczucińskiego, jako samorząd radni mogą skupić się na wspieraniu działalności edukacyjnej i profilaktycznej, utrudniających chociażby działanie tych, którzy dopalaczami handlują. - Poza tym na bieżąco poprawiać prawo - apeluje. - Radzie Miasta zdarzało się już w przeszłości zwracać bezpośrednio do premiera i marszałka Sejmu z konkretnymi projektami. Tym razem to również nasz obowiązek - mówi.

Jedno badanie zarekwirowanego środka to koszt około 250-500 zł. - Zdaję sobie sprawę, że w tej chwili nie możemy wygospodarować z budżetu środków na dodatkowe badania laboratoryjne, które i tak trzeba będzie dokładnie oszacować - mówi radna Urszula Mańkowska. - W tej chwili musimy jednak wypracować jasne stanowisko i wyraźnie zaznaczyć nasze intencje popierania walki z tym zjawiskiem i zapobiegającej mu skutecznej profilaktyki - dodaje. (as)