"Jeżeli dotrwa"
Budowę poznańskiego dworca głównego rozpoczęto w 1874 roku, a ukończono pięć lat później. Na początku oblicowano go czerwoną cegłą, okna zakończono łukami, a wejście główne poprzedzono arkadową loggią. Z zewnątrz był podobny do Dworca Poczdamskiego w Berlinie. Pierwsi podróżni korzystali z dwóch peronów po obu stronach budynku dworca, potem dobudowano kolejne, do których w latach 1900-04 poprowadzono tunele pod torami. Były dwa i nie łączyły się z sobą.
Wielka, prestiżowa Powszechna Wystawa Krajowa odbywająca się w Poznaniu w 1929 roku zmieniała oblicze całego miast i oczywiście dworzec, który trzeba było przystosować do niespotykanej wcześniej liczby podróżnych. Połączono wtedy oba tunele w podziemiach budynku i zbudowano szerokie schody doń prowadzące.
W czasie II wojny światowej dworzec został zbombardowany. Jego odbudowa w latach 1946-49 całkowicie zmieniła jego elewację frontową. Okna zmieniono na prostokątne i je powiększono, a w miejscu loggi zamontowano daszek. Kolejna przebudowa nastąpiła w latach 60. XX wieku i objęła wnętrze dworca. Zainstalowano wtedy podwieszany sufit z wmontowanymi jarzeniówkami, hol i tunel wyłożono płytami marmurowymi, a przede wszystkim wyburzono część pomieszczeń, dzięki czemu uzyskano przestronne wnętrze holu. W następnej dekadzie zamurowano okna od frontu, a całą elewację budynku obłożono płytami granitowymi, na przemian poziomymi pasami płyt jasnych i ciemnych. Taki dworzec widać na fotografiach z lat 70. XX wieku wykonanych przez Stanisława Wiktora i taki pamięta duża część poznaniaków. W 1992 roku płyty zaczęły odpadać, więc je zdemontowano i budynek otynkowano na szaro.
Wielu mieszkańców miasta w ogóle nie wyobraża sobie Poznania bez Dworca Głównego. Sentyment do niego czują zapewne wszyscy, a szczególnie bezdomni, dla których był domem, i studenci, którzy w latach 80. XX wieku myli tu wagony. Sentyment tych ostatnich wynika z pobudek czysto finansowych. Co prawda z roboczej odzież trudno było usunąć wszechobecny zapach lizolu, ale zarabiali wtedy więcej niż niejeden inżynier na etacie, a pracowali tylko po kilkanaście dni w miesiącu. I to nie dlatego, że nie chcieli, ale dlatego, że chętnych do tej pracy było więcej niż wagonów.
oprac. red.
Zobacz także
Zobacz również
Projekt planu ogólnego dla Poznania
Segregacja odpadów na cmentarzach
Warunki dla nawierzchni ażurowych