Uciechy filmu: Freud, drżące ciała i magia światłoobrazu.

Znany jako komediant archetypów, James Broughton, tworzył kino radośnie. Źródło komedii odnajdywał nie w slapstickowych filmowych gagach, ale w pierwszych doświadczeniach odbioru niemego kina: w uciesze widza z tego, że na ekranie poruszają się postaci. Filmowa akcja w wizji Broughtona pozostawia w tyle modernistyczną, nieruchomą totalność obrazu, zmierzając w stronę widzenia za pomocą skojarzeń, dynamiki, asocjacji, ruchu. Nostalgia za przedwojennym, czarno-białym, zaludnionym postaciami celuloidem usadza obok siebie na sali kinowej ramię w ramię braci Lumiere i starego dobrego wujka Freuda: niemych, trzęsących się od śmiechu wybitnych komików.

wstęp wolny