grafika z logotypem Biuletynu Miejskiego

Biuletyn Miejski

Kliny i pierścienie

Z cyklu: Okiem Społecznego Opiekuna Zabytków

Obok historycznych budynków, obrazów, rzeźb, czy innych artefaktów za zabytek może być uznany historyczny układ urbanistyczny oraz krajobraz kulturowy. W Poznaniu mamy bogate dziedzictwo, które zasługuje na ochronę.

Wierzba z łąk łęgowych nad Wartą, w wildeckiej części południowego klina zieleni, fot. Adam Suwart - grafika artykułu
Wierzba z łąk łęgowych nad Wartą, w wildeckiej części południowego klina zieleni, fot. Adam Suwart

Przez krajobraz kulturowy rozumie się najczęściej taką przestrzeń historycznie ukształtowaną przez człowieka, w której wytwory cywilizacji mieszają się z elementami przyrodniczymi. W Poznaniu ważnym elementem krajobrazu kulturowego jest pierścieniowo-klinowy system zieleni miejskiej. Jego głównym autorem był inż. Władysław Czarnecki, choć niemały udział w zakresie konsultacji przyrodniczej miał prof. Adam Wodziczko z Uniwersytetu Poznańskiego, współtwórca trzech parków narodowych, w tym Wielkopolskiego.

W myśl koncepcji Czarneckiego system zieleni miejskiej miał się opierać na dwóch filarach. Po pierwsze: na warunkach fizjograficznych i przyrodniczych, jakimi były istniejące w granicach miasta doliny rzeczne wraz z pozostałościami dzikiej przyrody (doliny te układały się w kliny), po drugie: na zieleni zaprojektowanej przez człowieka, bądź wytworzonej przy innych ludzkich dziełach. Mowa tu o dwóch pierścieniach zieleni, powstałych na śladzie dawnych pruskich fortyfikacji XIX-wiecznej "Festung Posen".

Poznań - garden city

Powstały w ten sposób projekt pierścieniowo-klinowego system zieleni miejskiej oparty był o cztery główne kliny i dwa pierścienie. Rozdzielały one poszczególne jednostki dzielnicowe, tworząc między nimi szerokie ściany drzew i ławy roślinności niższej. Powstałe w ten sposób wiatrochrony i rezerwuary natlenionego powietrza stanowiły dobrodziejstwo dla kolejnych jednostek mieszkaniowych, poprawiały napowietrzenie miasta, zaopatrzenie powietrza w wilgotność. Dzięki spójności klinów i ich połączeniu z pierścieniami powstawały też korytarze ekologiczne, zapewniające wymianę gatunkową flory i fauny w mieście, a tym samym bioróżnorodność.

Idea ta wyraźnie nawiązywała do koncepcji "garden-city" Ebenezera Howarda, choć nie była jej mechanicznym zastosowaniem w Poznaniu. Czarnecki, wspierany przez Wodziczkę, stworzył unikalny i autorski system, niespotykany w owym czasie nie tylko w innych dużych miastach Rzeczypospolitej, ale też w Europie. Wkrótce do Poznania zaczęły zjeżdżać się delegacje ekspertów, także zagranicznych, by zapoznać się z naszymi koncepcjami kształtowania systemowej zieleni w mieście. Projekt Czarneckiego nagradzany był prestiżowymi wyróżnieniami. Otrzymał m.in grand prix na Międzynarodowej Wystawie Ogrodniczej w Paryżu w 1933 r. Tego samego roku pierścieniowo-klinowy system zieleni miejskiej zaczął obowiązywać prawnie jako część planu ogólnego miasta Poznania.

Może trudno to uwierzyć, ale zasadnicza część projektu powstała na początku lat 30. w ciągu jednej nocy, w skromnej niewielkiej pracowni, jaką w swym służbowym mieszkaniu przy ul. Wspólnej zaaranżował Czarnecki. Ślad tamtego olśnienia zostawił architekt w swych wspomnieniach. Pisał, że nad sposobem rozwiązania problemu zieleni w ówczesnym Poznaniu dużo się w magistracie zastanawiano. Stosowano metodę, polegającą na tym, że najpierw projektowano nową siatkę ulic, nowe osiedle wraz z miejscami pod zabudowę, a następnie do tak zakreślonych jednostek "dosztukowywano" zieleń. Nie dziwi więc, że tak realizowany system zieleni urządzonej był w Poznaniu lat 20. XX w. skromny. A miasto szybko powiększało wówczas swoje terytorium. Czarnecki miał jednak wiele cech wizjonera. Podobną zdolnością charakteryzował się też jego mentor, Cyryl Ratajski, prezydent Poznania w l. 1922-1934, żywo zainteresowany rozwojem terenów zielonych w Poznaniu. Gdy więc Czarnecki kazał architektom miejskim rozrysować na planie Poznania wszystkie istniejące tereny zielone, natychmiast zorientował się, że zaprojektowanie systemu zieleni wcale nie będzie trudne.

Zielony krzyż

W planie Czarneckiego powstały więc wspomniane cztery główne kliny. Pierwszy klin, północny, zwany jest naramowickim. Rozpoczynał się on za Tamą Garbarską, w miejscu, gdzie roślinność nadwarciańska na Szelągu, przy dawnej Wielkiej Śluzie łączy się z zadrzewieniami Cytadeli. Klin ten poprowadzony został na północ wzdłuż doliny Warty, przez Szeląg, roślinność łęgową Naramowic, aż do lasów Radojewa. Za granicami miasta łączył się z rozległymi połaciami lasów państwowych.

Drugi klin, południowy, zwany dębińskim, brał swój początek przy Wałach Królowej Jadwigi i przebiegał przez Błonia Wildeckie, na południe wzdłuż doliny Warty, obejmując ogródki działkowe i tereny rekreacyjne położone wzdłuż Drogi Dębińskie, wraz z nadrzecznymi łąkami łęgowymi. Sercem tego systemu był prastary las na Dębinie, który z wolna przechodził na południe, poprzez mniejsze połacie zieleni Lubonia, w wielki obszar Wielkopolskiego Parku Narodowego.

Trzeci klin, wschodni, zwany maltańskim lub cybińskim rozpoczynał się kompleksem zieleni otaczającym historyczne budowle Ostrowa Tumskiego oraz okalającym od południa Śródkę i ciągnął dalej na wschód wzdłuż doliny Cybiny, przez lasy Białej Góry, Olszaka i Antonika, aż do lasów swarzędzkich.

Czwarty klin, zachodni, zwany golęcińskim lub sołackim, zaczynał się u podnóży Cytadeli, na Przepadku i biegł na zachód wzdłuż doliny Wierzbaku i Bogdanki, poprzez parki Wodziczki, Sołacki, Lasek Golęciński z wybudowanym w czasie II wojny światowej Jeziorem Rusałka, poprzez lasy aż do Kiekrza. Ten klin był najdłuższy.

Kliny miało charakter parkowo-leśny. W miejscu, gdzie wcinały się głęboko w historyczne śródmieście przybierały postać parku, im dalej w kierunku granic miasta, tym bardziej leśny stawał się ich charakter. W otoczeniu miasta łączyły się z lasami państwowymi. Osie klinów wyznaczały doliny rzek, którym na znacznych odcinkach pozwalano na swobodny bieg i rozlewanie wód. Wybrane fragmenty miasta przeznaczono do zalesień i zazielenienia, by powiększyć spójność systemu i jego biologiczną wartość. W klinach promowano aktywny wypoczynek i rekreację. M.in. dlatego zaprojektowano wzdłuż klinów nie tylko alejki spacerowe i dukty leśne, ale też gruntowe (nie asfaltowane, czy brukowane!) drogi rowerowe i odrębne pasy do jazdy konnej. Wykluczano natomiast ruch samochodowy. Kliny były wielkim mieszkaniem zwierząt różnych gatunków i bogactwem roślin.

Cztery główne, wyżej w skrócie opisane kliny, uzupełniono dwunastoma mniejszymi oraz dwoma pierścieniami zieleni. Pierwszy z nich, zaprojektowany jeszcze na początku XX wieku przez Hermanna Josepha Stuebbena, to system reprezentacyjnych parków i zieleńców, założonych w miejscu rozebranego wówczas wewnętrznego pierścienia fortyfikacji, a więc na osi alei Niepodległości i ul. Królowej Jadwigi. Drugi pierścień, w przybliżeniu pokrywający się z tzw. trzecią rama komunikacyjną powstał przez połączenie okręgiem drugiego pierścienia pruskich fortów, rozmieszczonych na peryferiach ówczesnego miasta.

Losy klinów zieleni

Do wybuchu II wojny światowej Miasto respektowało zapisy w planach na temat klinów. Chroniło istniejącą w ich obrębie przyrodę, tworzyło nowe parki, zieleńce, zadrzewiało pustkowia. Nie pozwalano na zabudowę w ścisłej części klinów, ograniczono tam ruch.

W Poznaniu w okresie tzw. Kraju Warty, czyli pod okupacją niemiecką, administracja hitlerowska respektowała część koncepcji wypracowanej w międzywojennym Poznaniu, powiększając znacznie obszar miasta i zalesiając wysiłkiem i kosztem wielu niewolniczych robotników przymusowych (najczęściej Polaków i Żydów) duże obszary miasta, a także tworząc sztuczne zbiorniki wodne, m.in. dzisiejsze Jezioro Rusałka. Zarówno stare parki i lasy, jak i te nowotworzone na polecenie Niemców miały być tylko dla nich dostępne.

Po wojnie idea Czarneckiego była początkowo respektowana. Jednak począwszy od lat 70., w związku z żywiołową rozbudową miasta, a także wskutek nowej urbanistyki, motywowanej ideologicznie, idea klinów została zarzucona. Przecięto je trasami szybkiego ruchu, bez większej dbałości o środowisko naturalne. We fragmentach klinów lokalizowano budownictwo jednorodzinne, osiedla, zakłady przemysłowe.

System, choć okaleczony, przetrwał do czasów III RP. Po 1989 r. bardzo powoli wracano do ideałów Czarneckiego, Wodziczki i Ratajskiego. Ale jeszcze w latach dwutysięcznych forsowano - na szczęście, po wielu protestach, bezskutecznie - projekty zabudowy Cytadeli poznańskiej, a więc zwornika wszystkich klinów. Zakusy lokalizowania inwestycji deweloperskich w klinach zieleni, bądź ich otulinie, są cały czas obecne w życiu miasta, mimo że obszary klinów są chronione w planie ogólnym zagospodarowania przestrzennego miasta Poznania i w wielu planach miejscowych.

Obserwując dzisiejsze miasto widać wyraźnie, że potrzeba odnowy zarówno samej idei klinów, jak i ich przyrodniczego oblicza. Potrzebna jest też akcja edukacyjna o przyrodniczej, społecznej, ale też historycznej i kulturowej wartości poznańskiego systemu zieleni. Sam zaś projekt Czarneckiego jest dobrem kultury i również zasługuje na ochronę. Przyroda, nie będąc zabytkiem jako takim, ma też więc - jak widać - wielką wartość kulturową. A poza tym bez niej nie ma nas, choć ona bez nas sobie poradzi.

Adam Suwart

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2019