grafika z logotypem Biuletynu Miejskiego

Biuletyn Miejski

Pół wieku w ringu

Znakomity pięściarz, reprezentant Polski, potem szkoleniowiec, a wreszcie prezes Wielkopolskiego Związku Bokserskiego w Poznaniu. Wychowawca wielu świetnych bokserów. Radny miasta Poznania w latach 1998-2002. Zdzisław Nowak jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci poznańskiego boksu, związany z tą dyscypliną od 50 lat.

Zdzisław Nowak w środku z pucharem (fot. archiwum prywatne Z. Nowaka) - grafika artykułu
Zdzisław Nowak w środku z pucharem (fot. archiwum prywatne Z. Nowaka)

Urodził się 24 września 1953 roku w Obornikach, wczesne lat życia spędził w Murowanej Goślinie, gdzie uczył się w szkole podstawowej. Po jej ukończeniu w 1968 roku rozpoczął naukę w szkole średniej. Jesienią następnego roku trafił do hali sportowej przy ul. Promienistej, gdzie rozpoczęła się jego przygoda z boksem. Mimo słabych warunków fizycznych (ok. 50 kg wagi) nie bał się treningów, jakie rozpoczął pod okiem Jana Arskiego w poznańskiej Olimpii. Potem kontynuował treningi pod opieką Zbyszka Sobkowiaka, aby w końcu trafić w szkoleniowe ręce Zdzisława Szafrańskiego.

- Rzeczywiście byłem drobnej budowy, ale chciałem pokazać, że potrafię skutecznie boksować. W 1971 roku, będąc juniorem, zdobyłem złoty medal mistrzostw kraju klubów gwardyjskich w wadze 51 kg. Wtedy uwierzyłem, że coś może wyniknąć z pracy na treningach - opowiada Zdzisław Nowak.

W 1973 roku zadebiutował w drużynie trenera Zdzisława Szafrańskiego, w rozgrywkach ligowych. W tym samym roku trafił na zgrupowanie kadry narodowej, gdzie miał okazję trenować pod okiem słynnego "Papy" Feliksa Stamma. Tam głównie był sparingpartnerem dla bardziej doświadczonych kolegów. - Mogłem zobaczyć, ile mi jeszcze brakuje do najlepszych pięściarzy w naszym kraju. Zachęciło mnie to do jeszcze większej pracy - wspomina.

Upłynęły następne trzy lata, a młody pięściarz Olimpii trafił wreszcie na dłużej do reprezentacyjnej drużyny, prowadzonej przez Michała Szczepana, który zastąpił w kadrze zmarłego Feliksa Stamma. Najpierw jednak Zdzisław Nowak z powodzeniem wystąpił w indywidualnych mistrzostwach Polski, jakie odbyły się w Poznaniu. W kategorii lekkiej wywalczył srebrny medal, przegrywając w finale z Bogdanem Gajdą. Jesienią 1976 roku znalazł się w kadrze na dwa spotkania z NRD. W pierwszym we Wrocławiu jeszcze nie wystąpił, natomiast w drugim w Krakowie już tak. Stoczył dobry pojedynek z Richardem Nowakowskim, wtedy wicemistrzem olimpijskim z Montrealu. Ku zaskoczeniu obserwatorów Nowak zwyciężył niemieckiego rywala, a Polacy pokonali NRD 14:8. W 1977 roku w Milowicach (dzielnica Sosnowca) zawodnik Olimpii po raz drugi został indywidualnym wicemistrzem Polski w wadze lekkiej. Tym razem lepszy od niego okazał się Leszek Kosedowski, ale było faktem, że Zdzisław Nowak jest jednym z najlepszych polskich bokserów w kategorii lekkiej. W swoim dorobku ma jeszcze zwycięskie występy w meczach reprezentacji przeciwko Finlandii i Czechosłowacji. Walczył też w kadrze, która rozgrywała mecze w USA w 1978 roku. Regularnie zdobywał punkty dla Olimpii w rozgrywkach ligowych. Po raz ostatni walczył w ringu w listopadzie 1981 roku w Charkowie. Po ukończeniu studiów w poznańskiej Akademii Wychowania Fizycznego w 1982 roku rozpoczął pracę trenerską z najmłodszymi zawodnikami Olimpii.

- Kiedy się ożeniłem, a potem urodził się mój syn Michał, walki bokserskie schodziły na coraz dalszy plan. Ważne było ukończenie studiów i zapewnienie opieki rodzinie. Trener Szafrański zadecydował, że zająłem się juniorami Olimpii, a potem także zostałem jego asystentem w pierwszym zespole. Byłem więc cały czas przy mojej ukochanej dyscyplinie i mogłem się realizować w innej roli - mówi Zdzisław Nowak.

Kiedy trener Szafrański przechodził na emeryturę, naturalnym jego następcą stał się Nowak. W kolejnych latach prowadził z powodzeniem Olimpię w rozgrywkach drużynowych mistrzostw Polski. W latach 90. XX wieku dwukrotnie jego podopieczni zostali wicemistrzami kraju i dwukrotnie wywalczyli brązowe medale. Na drodze do złota stawały Olimpii zespoły ze Śląska - Walka Zabrze i Victoria Jaworzno. W obu przypadkach stronniczy sędziowie nie pozwolili poznaniakom stanąć na najwyższym stopniu podium.

Znakomicie w tamtym okresie bokserzy Olimpii spisywali się w indywidualnych mistrzostwach kraju. W grudniu 1993 roku w poznańskiej Arenie podopieczni Zdzisława Nowaka wywalczyli trzy złote medale: Rafał Niedbalski, Robert Ciba i Robert Milewicz oraz dwa srebrne: Jacek Płonka i Dariusz Wasiak. Warto dodać, że Ciba, który pojawił się w Poznaniu, przychodząc z Walki Zabrze, osiągnął największe sukcesy indywidualne. W 1993 roku w tureckiej Bursie został wicemistrzem Europy, natomiast w 1995 roku w Berlinie wicemistrzem świata. Drugim świetnym zawodnikiem, do którego Nowak wyciągnął pomocną dłoń, był Dariusz Snarski, mający różne kłopoty w Hetmanie Białystok. Odwdzięczył się potem wieloma medalami.

W 1997 roku Nowak wraz z grupą przyjaciół założył Poznański Klub Bokserski (Olimpia nie mogła już wtedy liczyć na żadną znaczącą pomoc). Jak się okazało, był to strzał w dziesiątkę. Do 2011 roku ekipa PKB Poznań sześć razy wywalczyła tytuł drużynowego mistrza Polski. Natomiast w indywidualnej rywalizacji krajowej pięściarze Olimpii i PKB też zdobywali worki medali. W sumie uzbierało się ich ponad sto, w tym 25 złotych.

Po Cibie, Snarskim, Milewiczu czy Piotrze Jurczyku w Poznaniu pod opieką prezesa PKB rosły następne pokolenia pięściarzy. Krzysztof Rogowski, Krzysztof Chudecki, Michał Chudecki, Krzysztof Szot, Mariusz Koperski, Piotr Olejniczak, Sebastian Rzadkiewicz, Marcin Rekowski, Michał Gerlecki, Damian Wrzesiński, Włodzimierz Letr, Igor Jakubowski, Kamil Gardzielik czy Patryk Szymański - to grupa wyróżniających się zawodników, którzy trenowali pod opieką Zdzisława Nowaka oraz jego syna Michała.

- Cieszę się, że mogłem pracować ze wszystkimi chłopakami, którzy potem o mnie nie zapomnieli. Do dzisiaj z wieloma mam bardzo dobry kontakt. Wielu z nich trafiło na zawodowe ringi. Pod moją opieką przez wiele lat trenowała także Ewelina Pękalska, sześciokrotna mistrzyni Polski i reprezentantka kraju - przypomina Zdzisław Nowak, który był też pionierem w zgłoszeniu PKB do rozgrywek niemieckiej Bundesligi (pod koniec 2009 roku). Obok poznaniaków w rozgrywkach walczyły drużyny niemieckie oraz duńskie i holenderskie.

- Dla moich chłopaków to było świetnie doświadczenie, bo mogli tam walczyć ze znakomitymi rywalami, czego nie mieli na krajowych ringach. To na pewno pomogło im w dalszym rozwoju, wielu bowiem potem trafiło na zawodowe ringi - zauważa Zdzisław Nowak, który w tym roku skończy 65 lat. Ale to wcale nie znaczy, że już zakończył przygodę z pięściarstwem, bo nadal jest prezesem Wielkopolskiego Związku Bokserskiego i stara się pomagać tej dyscyplinie.

Jacek Pałuba