grafika z logotypem Biuletynu Miejskiego

Biuletyn Miejski

To, co robimy, ma służyć ludziom

Z Grzegorzem Ganowiczem, przewodniczącym Rady Miasta Poznania, rozmawia Mateusz Malinowski.

Grzegorz Ganowicz, przewodniczący Rady Miasta Poznania (fot. Agnieszka Meissner) - grafika artykułu
Grzegorz Ganowicz, przewodniczący Rady Miasta Poznania (fot. Agnieszka Meissner)

30 lat temu reaktywowano w Polsce samorząd terytorialny. W maju 1990 roku odbyły się wybory samorządowe, a w Poznaniu w czerwcu zainaugurowała działalność Rada Miasta. Jak zapamiętał Pan ten czas odradzania się samorządu?
Pamiętam przygotowania do stworzenia w Polsce samorządu. Mój ojciec, który był wówczas senatorem, uczestniczył w pracach nad ustawą samorządową. Pamiętam też emocje związane z samymi wyborami i słowa marszałka Senatu Andrzej Stelmachowskiego, że jeśli idea samorządu nie uda się w Poznaniu, to nigdzie w kraju się nie uda. Poznań był wtedy liderem nie tylko gospodarczym, ale i samorządowym.

Pan z Radą Miasta jest związany od 1998 roku, kiedy po raz pierwszy uzyskał mandat w wyborach.
Byłem już wtedy aktywny społecznie, ale także pochłonięty pracą zawodową, na której się koncentrowałem. W 1998 roku zdecydowałem, że to jest już ten moment, że osiągnąłem już coś na gruncie zawodowym i czas zająć się działalnością publiczną.

Od samego początku swojej działalności w Radzie Miasta pracuje Pan w Komisji Kultury i Nauki. Jak na tym polu ocenia Pan znaczenie samorządu dla zmian w poznańskiej kulturze?
Kultura w naszym mieście nie tyle zmieniała się w wyniku działań samorządu, ile raczej działania samorządu ewoluowały w zależności od tego, jakie oczekiwania formułowały rozmaite środowiska ludzi kultury. Bardzo wcześnie samorząd ustanowił Nagrodę Artystyczną Miasta Poznania. Ważnym zadaniem było przejmowanie instytucji kultury, które wcześniej były państwowe. Szybko się okazało, że kultura to nie tylko instytucje - rozwijał się ruch kultury niezależnej, skupionej w organizacjach pozarządowych, stąd w Poznaniu rosły też środki na wspieranie takich działań. Oczywiście po drodze były kryzysy w relacjach między Urzędem Miasta a instytucjami kultury. Być może dlatego, że urzędnicy nie zawsze nadążali za oczekiwaniami środowisk kultury, które szybko się rozwijały. Udało się jednak wypracować model współpracy. Kiedyś dotacje dla pozarządowych podmiotów kultury były przyznawane przez zespół działający wewnątrz Urzędu, później w tym zespole pojawili się radni. Obecnie takie postępowanie toczy się również z udziałem zewnętrznych ekspertów, stało się bardzo transparentne. Oczywiście nigdy nie jest tak, że nie można czegoś poprawić.

Wspomniał Pan o Nagrodzie Artystycznej. Rada Miasta ma też swój udział w przyznawaniu Narody Naukowej oraz honorowych wyróżnień Miasta.
W przypadku nagród Naukowej i Artystycznej Rada Miasta powołuje kapituły, w skład których wchodzą członkowie tych środowisk. Jest przedstawiciel wskazywany przez Komisję Kultury i Nauki, a także reprezentant Urzędu Miasta. Natomiast tytuł Honorowego Obywatela oraz Zasłużonego dla Miasta Poznania, poprzedzają konsultacje w Radzie Miasta, między klubami, aby były to zgodne decyzje, i tak od lat udaje się wyłaniać laureatów.

Aktywność Rady Miasta to również sprawy związane z nazewnictwem ulic, ochroną zabytków i miejscami pamięci historycznej.
Nazewnictwo ulic jest szczególnym zagadnieniem, ponieważ w przestrzeni miejskiej upamiętniamy osoby i wydarzenia ważne dla naszej historii. Często są to trudne dyskusje, staramy się temu sprostać. Musimy też pamiętać o tradycjach nazewniczych, jakie utrwaliły się na konkretnych osiedlach czy w dzielnicach. Na przykład na Strzeszynie patronami ulic są postacie związane z literaturą. Innym zagadnieniem jest ochrona zabytków. Miasto dysponuje środkami na ten cel, a ważny głos ma w tej sprawie Miejski Konserwator Zabytków. Poprzez dotacje staramy się wspierać właścicieli obiektów zabytkowych. Dbamy również o zabytki należące do Miasta, tu obowiązuje inna procedura. Na ratowanie zabytków wciąż według mnie przeznaczamy zbyt mało środków. Dbałość o zabytki i pamięć historyczną dotyczy także pomników i mogił zasłużonych osób.

Skutki ekonomiczne epidemii powodują, że poznański samorząd stanie przed trudnymi decyzjami dotyczącymi finansów miasta. Czy na kulturze powinno się oszczędzać, a jeśli tak, to w jaki sposób, gdzie szukać tych oszczędności?
Na tak jednoznaczną odpowiedź na razie się nie zdobędę. Z całą pewnością musimy wobec różnych grup zachować się w sposób racjonalny i jednocześnie solidarny. Nie jest tak, że jedni bez drugich sobie poradzimy, razem tworzymy wspólnotę. To oczywiście nie oznacza automatycznego obcinania wszędzie po równo, lecz analizę i wyważone decyzje.

Czy patrząc w przyszłość samorządu, nie obawia się Pan działań zmierzających do zbytniej centralizacji zarządzania państwem i osłabienia pozycji władz lokalnych? Szczególnie w sytuacji, gdy nakłada się na samorząd nowe zadania, a odbiera się kompetencje.
Zawsze tak się działo, z różnym natężeniem, ale obecnie przybiera to bardzo niebezpieczne rozmiary. Samorządy mają coraz mniej środków. Ich sposób finansowania został ustalony 30 lat temu, później była pewna korekta około 20 lat temu i w zasadzie to się nie zmienia, a realia, w jakich żyjemy, zmieniły się zasadniczo. Na przykład nowe progi podatkowe powodują mniejsze wpływy do budżetu samorządów, a zadania pozostały takie same. Na dłuższą metę jest to ślepa uliczka. Samorządy często wypełniają też lukę po zadaniach, których nie realizuje rząd. W Poznaniu robimy to chociażby w oświacie czy służbie zdrowia. Dofinansowujemy szkoły i szpitale.

Epidemia i związane z tym ograniczanie kontaktów, spotkań spowodowały, że Rada Miasta przeszła w tryb zdalnego obradowania. W ten sposób odbywają się sesje i komisje. Wydaje się, że radni bardzo sprawnie poradzili sobie z tym wyzwaniem. Czy po zakończeniu pandemii taki model obradowania mógłby zostać utrzymany?
Od strony czysto formalnej nie. Przepisy wymagają, aby radni spotykali się na sesji. Dopiero ustawa związana z epidemią umożliwiła pracę zdalną, ale tylko na czas trwania epidemii. Natomiast efektem okresu izolowania się może być refleksja i przemodelowanie pracy wielu osób. Może się okazać, że nie do wszystkich rodzajów pracy potrzebny jest tryb stacjonarny, nie każdy musi mieć własne biuro czy stanowisko pracy, a wiele czynności można realizować zdalnie. Z drugiej strony nie wszystko da się w ten sposób wykonywać. Komputer nie zastąpi bezpośredniego spotkania. Zupełnie inaczej się wtedy rozmawia. Przecież to, co robimy, ma służyć ludziom, powinniśmy więc w bezpośrednich spotkaniach wysłuchać, co mieszkańcy mają nam do powiedzenia. Bez tych spotkań stalibyśmy się jak rząd, który rządzi, ale nie słucha.

Dziękuję za rozmowę

  • Grzegorz Ganowicz od 1998 r. radny Miasta Poznania, od 2005 r. przewodniczący Rady Miasta, absolwent Politechniki Poznańskiej, reprezentuje Miasto Poznań m.in. w Związku Miast Polskich i Stowarzyszeniu Gmin i Powiatów Wielkopolski.