Szczęśliwe rozwiązanie

Narodziny półmilionowego mieszkańca Poznania

Początek lutego 1974 r. przyniósł partyjnym włodarzom stolicy Wielkopolski długo wyczekiwany demograficzny prezent. Wedle skrupulatnych statystyk udostępnionych przez poznański USC lada dzień miał się bowiem narodzić "półmilionowy obywatel" miasta.

Do jego przyjścia na świat należało się jednak stosownie przygotować, tak by w odpowiedniej chwili podzielić się tą tyleż radosną co strategiczną nowiną z ubezwłasnowolnioną opinią publiczną. Dziś możemy się jedynie domyślać, czy w Poznaniu rozegrały się wówczas sceny podobne do tych, które nieco ponad dziesięć lat później stały się kanwą błyskotliwego Cesarskiego cięcia w reżyserii Stanisława Moszuka. Nie wiemy zatem, czy i w naszym mieście działał nieoficjalny "pełnomocnik do spraw narodzin", z całą pewnością możemy wszakże założyć, że kwestia urodzin "jubileuszowego poznaniaka" wyzwoliła wśród przedstawicieli lokalnych władz emocje bliźniaczo podobne do tych, które na planie wspomnianego filmu nieustannie targały sekretarzem Rozmarynem, brawurowo zagranym przez Krzysztofa Kowalewskiego.

Półmilionowy mieszkaniec Poznania przyszedł na świat 13 lutego 1974 r. w klinice Instytutu Ginekologii i Położnictwa Akademii Medycznej przy ul. Polnej. Przemysław, bo takie symboliczne imię otrzymał, był dzieckiem "rodziny robotniczej pracującej w Zakładach H. Cegielski", co nie bez powodu na każdym kroku podkreślała lokalna prasa, i w szlachetnej rywalizacji o miano "półmilionowego" miał wyprzedzić małą Monikę, której rodzice reprezentowali z kolei "inteligencję pracującą". Klasowy prymat został więc zachowany. W tym samym czasie, w myśl strategii opracowanej uprzednio w gmachu KW PZPR, przystąpiono zarazem do zagospodarowania narodzin "najmłodszego obywatela" na gruncie propagandowym. 14 lutego 1974 r. z "nieoczekiwaną" wizytą w szpitalu na Polnej zjawił się zatem I sekretarz KW PZPR Jerzy Zasada, któremu towarzyszyli dodatkowo przewodniczący Prezydium MRN Alfred Kowalski oraz prezydent miasta Stanisław Cozaś. Szczęśliwej pani Dorocie, mamie Przemka, oprócz gratulacji, kwiatów, pamiątkowego medalu, książeczki mieszkaniowej z pełnym wkładem oraz polisy ubezpieczeniowej PZU, Zasada wręczył wówczas "dokument urodzin półmilionowego obywatela Poznania", w którym wyraził m.in. nadzieję, że jej syn będzie... "godnym członkiem naszego społeczeństwa". Nazajutrz zdjęcia dokumentujące przebieg gospodarskiej wizyty "tow. Zasady" u pani Doroty obiegły miejscowe gazety, które z emfazą charakterystyczną dla "dekady sukcesu" donosiły dodatkowo o tym, iż fakt narodzin "półmilionowego" został przezeń bezpośrednio zakomunikowany samemu Edwardowi Gierkowi.

Na tym jednak nie koniec. Zdaniem dyskontującej przez kilka kolejnych dni "szczęśliwe rozwiązanie" prasy przyjście na świat małego Przemka miało niezbicie potwierdzać niezwykle dynamiczny rozwój "socjalistycznego Poznania" w PRL. Stało się też doskonałym pretekstem do przypomnienia modernizacyjnych przewag piątego co do wielkości miasta w Polsce.

Piotr Grzelczak