a

Elvisa poznałem osobiście, choć ze słuchu, dość dawno. Utrzymywałem z nim ścisły kontakt korespondencyjno-listowy. Nie posiadałem w ówczesnych czasach telefonu, dlatego nasze rozmowy telefoniczne, jeśli takowe były można nazwać zakłóconymi, czy też - nie będę tego faktu komentował. Ani nie zaprzeczam, ani nie potwierdzam i jak to się mówi w telewizji: kiedy Cię dopuszczą. Jeśli chodzi o listy, letters, to one dochodziły do Elvisa na pewno, bo amerykańska poczta jest częścią niezawodną amerykańskiej demokracji. Czyli moje dochodziły, a listy Elvisa do mnie nie, czyli jak w miłości - jeden dochodzi, a drugi nie. O tym śpiewał Elvis wielokrotnie. Ja listy pisałem po polsku, a wiadomo, że ludy amerykańskie nie bardzo znają języki obce. Tego się mogłem spodziewać. Życie Elvisa wyglądało zresztą tak, jakby nic nie rozumiał z tego co do niego pisałem. Albo nieżyczliwi mu ludzie przekręcali moje własne słowa, pozbawiając mnie własności myśli. To się często zdarza w życiu sławnych ludzi - niedocenianie rad od ludzi mniej znanych. Ja zresztą także nie słucham rad ludzi ode mnie mniej znanych...

Bilety - 15 zł.

akt.sw

Bilety dostępne w: