Samorządna Rzeczpospolita
"Na was będzie patrzyła cała Polska. Jeśli coś w zakresie pracy samorządowej nie uda się w Poznaniu - to gdzie indziej nie uda się na pewno!" Ów apel marszałka Senatu RP prof. Andrzeja Stelmachowskiego wygłoszony 2 czerwca 1990 roku w trakcie pierwszego po kilkudziesięcioletniej przerwie posiedzenia Rady Miasta Poznania jest regularnie przywoływany w rocznicowych przemówieniach i drukach odwołujących się do tego przełomowego wydarzenia. Upływający czas oraz zawiłości zbiorowej pamięci powodują, że ta porywająca, ale i nieco patetyczna fraza mile łechcząca poznańską miłość własną bywa niekiedy pozbawiana szerszego, ogólnopolskiego kontekstu wynikającego wprost z wielkiej politycznej zmiany, jaka zaszła w krajowym życiu publicznym za sprawą ustawy z 8 marca 1990 roku o samorządzie terytorialnym. Jej uchwalenie, które doprowadziło do zlikwidowania stalinowskiego systemu rad narodowych gwarantujących dotąd PZPR monopol władzy, pozostaje w zgodnej opinii historyków i politologów jednym z największych sukcesów gabinetu premiera Tadeusza Mazowieckiego. Wszak to właśnie dzięki niej pełnia politycznej odpowiedzialności za kształtowanie życia społeczno-politycznego na szczeblu lokalnym została złożona na barkach autonomicznych rad gmin i miast powoływanych w wolnych wyborach samorządowych.
W samym Poznaniu pożegnanie z Miejską Radą Narodową odbyło się podczas jej ostatniej sesji zorganizowanej 27 kwietnia 1990 roku, trzy dni później zaś nastąpiło formalne zakończenie jej prac. Nowych "ojców miasta" mieszkańcy Poznania wyłonić mieli w wyborach zaplanowanych na 27 maja 1990 roku. Ich zdecydowanym faworytem był posługujący się hasłem "Poznaniacy sobie" i odwołujący się do solidarnościowego etosu Komitet Obywatelski "Solidarność". Kampania wyborcza sprzed 30 lat w niewielkim stopniu przypominała współczesne przedwyborcze festiwale. Brakowało wszystkiego, a o powodzeniu kolejnych przedsięwzięć decydowały częstokroć kontakty nieformalne. Jak podkreślał na łamach "Kroniki Miasta Poznania" ówczesny szef sztabu KO "S" w Poznaniu Wojciech Kulak, "działaliśmy na zasadzie grupy kolegów, powiązań rodzinnych. Ktoś miał samochód, szwagier kogoś innego może załatwić głośniki...". Tak czy inaczej, kandydaci z partyjnych list wystawionych wówczas w Poznaniu m.in. przez SdRP czy PSL musieli uznać absolutną dominację debiutujących na politycznej scenie rywali spod znaku "S". "Spaliśmy pokotem na podłodze - wspomina przedwyborczą noc Kulak - w sztabie wyborczym budynku Solidarności na Zwierzynieckiej i czekaliśmy na meldunki. Moja wspaniała żona, w ostatnim miesiącu ciąży, przynosiła nam kanapki. Rano, oczywiście, euforia!" Jej powód był jasny. KO "S" uzyskał w odrodzonej Radzie Miasta Poznania 64 mandaty na 65 możliwych do zdobycia (ów jeden przypadł Maciejowi Urbańskiemu z KPN).
Inauguracyjne posiedzenie nowo wybranej Rady Miasta odbyło się 2 czerwca 1990 roku w Sieni Wielkiej poznańskiego ratusza, poprzedzone mszą świętą celebrowaną przez abpa Jerzego Strobę w farze. Radny pierwszej kadencji i późniejszy prezydent Poznania Ryszard Grobelny mówił po latach: "Myślę, że nikt z ówczesnych radnych nie zapomni naszego wyjścia z tej świątyni i przejścia do ratusza. Tłumy ludzi tak szczelnie wypełniły ulice, że trudno było nam przejść na Stary Rynek, a to przecież niewielka odległość. Tysiące poznaniaków entuzjastycznie oklaskujących swoich radnych - to było coś zupełnie nieprawdopodobnego i myślę, że już więcej się nie powtórzy". To właśnie w ratuszu padły słynne słowa marszałka Stelmachowskiego, wcześniej minutą ciszy uczczono pamięć przedwojennych prezydentów Poznania: Jarogniewa Drwęskiego i Cyryla Ratajskiego, a także wysłuchano przemówienia pełnomocnika rządu ds. reformy samorządu terytorialnego prof. Jerzego Regulskiego, który nie omieszkał obsadzić Poznania w roli lidera dokonujących się w kraju samorządowych przemian: "Wierzę, że Poznań będzie właśnie tym drogowskazem dla innych miast, aby ukazywać, jak można rozwiązywać własne sprawy własnymi rękami i własnymi środkami". Jednym z ostatnich punktów programu pierwszej sesji RMP był wreszcie wybór jej przewodniczącego, którym w drugiej turze głosowania i z wynikiem 43 głosów "za" został prawnik związany z UAM Tomasz Sokołowski. Na jego zastępców wybrano geograf Jadwigę Rotnicką i historyka Jacka Wiesiołowskiego.
Daleko bardziej burzliwa atmosfera towarzyszyła wyłonieniu prezydenta miasta w czasie kolejnej sesji RMP zwołanej 6 czerwca 1990 roku. W wyborcze szranki stanęło czterech kandydatów: Maciej Musiał, Wojciech Szczęsny Kaczmarek, Jerzy Pomin i Andrzej Porawski. W trwającym kilkanaście godzin głosowaniu nie zabrakło budowania i zrywania mniej lub bardziej rozległych sojuszy oraz nagłych zwrotów akcji, łącznie ze zgłoszeniem kolejnej kandydatury (Roman Andrzejewski). Ostatecznie wybór padł na wywodzącego się ze środowiska uniwersyteckiego Wojciecha Szczęsnego Kaczmarka, który z prezydenckiego fotela rządził Poznaniem przez dwie kolejne kadencje. Powołanie Rady Miasta i prezydenta wielkiej samorządowej zmiany bynajmniej nie wieńczyło, a de facto ją inicjowało. W swej następnej odsłonie miała ona jednak objąć Urząd Miasta przy pl. Kolegiackim. Członek zarządu miasta Andrzej Porawski rychło się przekonał, że łatwo nie będzie: "Dostałem gabinet, w którym był piec kaflowy. Gdy otworzyłem drzwiczki tego pieca, to zobaczyłem spopielone kartki papieru, mogło ich być ze dwa tysiące. W popielniku znalazłem kilkaset kolejnych kartek. Zrobiliśmy z Wojtkiem [Kulakiem] przegląd wszystkich pieców i wszystkie te piece wyglądały tak samo". Niezależnie od owych trudności fundament, na którym począł wówczas wzrastać samorządny Poznań, okazał się niezwykle trwały.
Piotr Grzelczak
Zobacz także
Zobacz również
Segregacja odpadów na cmentarzach
Warunki dla nawierzchni ażurowych
Zieleń w śródmieściu